17 sierpnia 2011

Zaklęcie na "w"

- Jak to? Przecież mówiłeś, że czarni są źle, a biali dobrzy! Wszystko ci się pomieszało! - powiecie pewnie.


Nie. Nic mi się nie pomieszało. (...) To wina wojny. Dopiero teraz zrozumiałem, czym ona naprawdę jest. To nie jest zaklęcie, które wysysa ze świata kolory. Wojna to zaklęcie, które powoduje, że przestajemy widzieć kolory. 







Zaklęcie na "w" Michała Rusinka. Trzecia z serii "wojennych" opowieści, wydana w koedycji wydawnictwa Literatura i Muzeum Powstania Warszawskiego. Bez pretensji do wielkiej opowieści o głodzie, okrucieństwie gestapowców i dobrych Polakach. Z przemilczanymi tematami (znowu), ale to chyba (?) prawo serii, która oparta jest na historiach autentycznych postaci (pisałam wcześniej o "Czy wojna jest dla dziewczyn?"). 

Michał Rusinek opowiedział historię opartą na wspomnieniach Włodzimierza Dusiewicza. Uniknął jednak pułapki opisywania losów konkretnej jednostki (taki charakter ma "Asiunia" Joanny Papuzińskiej, która opisuje swoje wojenne losy). Zaklęcie na "w" to parabola - metaforyczna opowieść o Czarnych i Białych Panach, Dobru i Złu, i o pułapce łatwych podziałów, które bezwiednie podsuwają reguły wojny. Czyni to z książki Michała Rusinka metaforę większości konfliktów - zbrojnych, narodowych czy całkiem lokalnych. A historia 9-letniego Włodka  zaczerpnięta z II wojny światowej jest swoistą przypowieścią - próbą naiwnie dziecięcego (ale unikającego oczywistości)  zrozumienia okrutnego świata. 


il. ze strony ryms.pl


Sześciolatek i czterolatka pochłaniają każdą książkę z tej serii, wracając do nich kilkukrotnie. Zaklęcie na "w" wydaje mi się być z nich najistotniejszą i najbardziej uniwersalną. Napisana potocznym językiem, momentami naiwna, ale bliska dzisiejszym kilkulatkom narracja niedoszłego trzecioklasisty dotyka realiów II wojny światowej (żelazko na duszę, Szare Szeregi i konspiracja, zesłanie na roboty przymusowe siostry Włodka). Michał Rusinek wykorzystał je jednak do stworzenia przypowieści o dziecku próbującym zrozumieć reguły wojny, próbującym się odnaleźć w świecie, który przestał być bezpieczny i znany, próbującym mieć swój udział w starciu metaforycznych Czarnych i Białych Panów. I co zaskakujące - to dziecko odkrywa nieoczywistości wojny - okazuje się, że oprócz tego jasnego podziału dobrzy - źli, po każdej ze stron są ludzie i różne "odcienie szarości". To dziecko próbuje zrozumieć mechanizm wojny, niejako odrywając go od historycznych realiów - próbuje dotknąć istoty Zła. 


Brzmi bardzo poważnie jak na lekturę dla przedszkolaków (i nie tylko dla nich)? 
Moje dzieci często pytają o wojnę. Czasami mają problem ze zrozumieniem (karmione patriotycznymi opowieściami, niezależnymi ode mnie) kto jest naszym wrogiem? Czasem przyglądamy się na placu zabaw starszym chłopakom wyposażonym w militarne zabawki (i karmionych zapewne krwawymi grami komputerowymi), czasem słyszymy wiadomości ze świata informującego o zbrojnych konfliktach, widzimy zdjęcia w tygodnikach. 

Zaklęcie na "w" wydaje się w tym kontekście tym cenniejszą próbą odsłonięcia mechanizmów wojny - każdego konfliktu, w którym stawką jest życie ludzi. Bo chyba szacunku dla niego trzeba dzieci nauczyć. Bez zadęcia, bogoojczyźnianych zaklęć, martyrologii, prostych podziałów dobrzy - źli.  



il. ze strony ryms.pl

Zaklęcie na "w" przypomina mi Wrońca Dukaja - książki te mają to, co czego tak brak lekcjom historii w szkole. Pokazania, że historia nie jest martwym zestawieniem dat i faktów, ale żywą materią tkaną z losów konkretnych ludzi. Warto z niej wyciągać wnioski, szukać reguł i uniwersalnych prawd, które powinny  budować człowieczeństwo. 
Wyszło patetycznie. Choć Zaklęcie na "w" dalekie jest od takiej konwencji - świetne napisane, prostym, potocznym językiem, nie uciekające od humoru, szukające uniwersalnych prawideł. Współgrają z tym ilustracje Joanny Rusinek - sugestywne akwarele, pełne subtelnych odwołań do symboliki kolorów, dalekie od dosłowności i realiów historycznych, momentami oniryczne, z wplątanymi w obraz cytatami z tekstu (nie wiem na ile to pomysł ilustratorki, a na ile kwestia składu książki i opracowania graficznego - brak autora). Świetne figury dzieci, ich relacja do monumentalnego świata dorosłych i Czarnych Panów. 

Na szczęście wojna się skończyła. Do świata wróciły kolory, to znaczy zaczęliśmy je widzieć i cieszyć się nimi. Nie musiałem już chodzić z wielkim klaserem, nie musiałem rozwozić zaproszeń na dziecinnym rowerku. Zresztą, już z niego wyrosłem. 


Dziękuję wydawnictwu Literatura za udostępnienie książki.


Zaklęcie na "w, Michał Rusinek, il. Joanna Rusinek. Muzeum Powstania Warszawskiego, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2010.

Brak komentarzy: