Nowy Rok, a u nas - muszę to sobie uświadomić i zapamiętać - skończyła się pewna epoka. Nadszedł kres mojego monopolu na wspólne doświadczenia czytelnicze. Dzieci czytają same. "O cz a m i". Ja czytam swoje. Nadal czytam im głośno (zdecydowanie rzadziej). Oglądamy. Czasem spotykamy się w jednym punkcie. Na przykład nad książkami Tulleta. Dziwne, bo on właśnie został okrzyknięty "księciem przedszkolaków". I jak sam mówi: My books are for children who can't read but want to be part of the story//Moje książki są dla dzieci, które nie potrafią czytać, ale chcą być częścią historii.
Niespełna 9-latek, wróciwszy z obozu i samodzielnych ferii, pochylił się nad moim biurkiem i sięgnął po "Naciśnij mnie". Niedawna 6-latka ćwiczyła czytanie i "fikcję" nad najnowszą książką Tulleta "A gdzie tytuł?", z której i ja mam najnowsze wrażenia.
Wczorajsze spotkanie w ramach "Czytanek przed ekranem" (które prowadzę od przeszło dwóch lat w towarzystwie najciekawych książek) toczyło się właśnie wokół pomysłów Tulleta: Jak potraktować książkę i jej fizyczność? Co jest w niej najważniejsze? Co z formą, regułami fikcji? Jak uczynić czytelnika jej częścią i nawiązać z nim nić porozumienia? Gdzie szukać autora? I kim on tak naprawdę jest?!
Przyglądając się kilkulatkom i ich natężeniu w rozwiązywaniu zagadek przypomniałam sobie swoje uwiedzenie przez pierwsze, odkryte na Teorii Literatury, książki Italo Calvino. Przeskok z wałkowanego przed maturą romantyzmu i pozytywizmu, na studia, do szytego grubymi nićmi gry i zabawy cytatami, metafikcją "Jeśli zimową nocą podróżny"...
Jak wysoko sięgają piętra fikcji? Kto jest tak naprawdę autorem? Co to znaczy, że w książce nie ma strony tytułowej, a okładka jest przypadkowo nabazgrana (podobno jak z kosmosu)? Dlaczego bohaterowie książki, którzy nagle zauważają obecność czytelnika, prowadzą nas do pracowani autora i pokazują nam samych siebie u niego na biurku? Co może sugerować taśma na biurku? Czy to ta sama, którą zostały przylepione pierwsze kartki książki (żeby nie odleciały z bohaterami)?! Dlaczego strony i bohaterowie wyglądają jak brudnopis (czy makieta książki)?
Część tych pytań to cytaty z wczorajszych dywagacji wokół książki Tulleta. Na scenie dzieci od 4 do 7 roku życia. Rozbawione przełamaniem dotychczasowych zasad czytania. Tropiące nowe reguły gry. Dociekliwe i chętne do jej współtworzenia. N o w i czytelnicy?
Niektórzy posądzają Tulleta o brak umiejętności ilustratorskich. Mało sprawną rękę. Ukrywanie się za zabiegami formalnymi. Operowanie "brzydką" kreską i niby-stylizowaną-na-dziecięcą. Prestidigitatorstwo zmiast sztuki...
Może jednak warto spojrzeć na jego książki pod kątem wychowania nowego czytelnika. Do nowych czasów. Inteligentną i zabawną interaktywność przełożoną na karty książki. Udowadniającą, że najistotniejsze w książce jest to, czego w niej nie ma w momencie zakupu. Czytelnik i jego moc ożywienia papieru.
Zabierasz się do czytania (...). Rozluźnij się. Wytęż uwagę. Oddal od siebie każdą inną myśl. Pozwól, aby świat, który cię otacza, rozpłynął się w nieokreślonej mgle. Drzwi lepiej zamknąć: tam zawsze gra telewizor. Powiedz im to od razu: Nie, nie chcę oglądać telewizji! Podnieś głos, inaczej cię nie usłyszą: Czytam! Nie chcę, aby mi przeszkadzano! Może cię nie usłyszeli przy całym tym hałasie, powiedz głośniej, krzyknij: Zaczynam czytać (...)! A jeśli nie chcesz, nic nie mów, miejmy nadzieję, że zostawią cię w spokoju.
Italo Calvino, Jeśli zimową nocą podróżny, tłum. Anna Wasilewska
A gdzie tytuł? Hervé Tullet, tłum. Pauline Hamel, wydawnictwo Babaryba 2013.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Do Tulleta jak do Tulleta, ale do Calvino niewątpliwie zachęciłaś :D
OdpowiedzUsuńMnie trochę smutno, że dzieci idą własną drogą, ale z drugiej strony - nie mogę się doczekać, kiedy podsunę im "Jeśli zimową...". To chyba najlepsze jego gro-zabawy i wodzenie za noc w parze z uwodzeniem czytelnika :)
OdpowiedzUsuńCzy to skojarzenie to nie przekonujący argument za Tulletem (rozgrzewka!) ;)
U nas przejście Starszego na czytanie "oczne" wprowadziło niezły zamęt do wieczornych seansów paszczą. Nie ma jak poczytać Młodszemu w łóżku, bo wspólny pokój i Bartek idzie za radą Calvino i drze się zaraz: "Cicho, bo czytam!" :P Ciekawe jaka będzie ich własna czytelnicza ścieżka? :D
UsuńTullet będzie musiał poczekać, bo wolne środki zainwestowałem w "Pionierów" od DS i "Gratkę dla małego niejadka" z ilustracjami lubianej przez nas Emilii Dziubak :D
Zawsze zostaje jeszcze biblioteka (choć u nas, w nieźle zaopatrzonej, Tulleta chyba nie widziałam).
Usuń