Nie mogłabym pominąć tej ksiażki, zwłaszcza wobec ostatniego wpisu. Prezent wpisujący się w coraz popularniejszą kategorię "książek o czymś" (małoczcionkowa* kategoria książek popularnonaukowych). Lub, według naszej domowej terminologii, książka zaliczająca się do tych "informacyjnych" (obok "zwykłych" - czyli lektur i "przygodowych"; najciekawszy jest bardzo twórczy proces porządkowywania...).
"Zoottica" jedna z wielu książek, wpisujących się w potrzeby (rodziców? dzieci?) konstruowania wiedzy i budowania zasobów. Jednak wyjątkowa. Zabawa przetworzona. Zaproszenie do wyciągania wniosków. W służbie tego, co można zobaczyć. "Świat, który widzisz przed oczyma nie jest taki sam dla wszystkich żywych istot". Jak postrzegają go inni i co z tego wynika?
Siłą napędową rozwoju jest zaangażowanie. Aktywość dziecka. To nauka. Fantastycznie "wygląda". To chyba specjalizacja autora, Guillaume Duprat. "Kolekcjoner światów", jak nazwał go "Le Mond". Z powodu innej książki, o której także będzie. O tym, jak świat widzieli ludzie. Także o tym, jak wyobrazić sobie to, co widzą inni.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglgJ1gyJMjY3RyuTBi9bzD1g5NhtHKj53aED0SXynhlfyOZCclVI7NuexWmN2pL1RL9th80lg0PbHCop_hL7i28_BKrjTCC0P4LtWFEM5GLulcbrIyknYfCp0DC7Ftb3Lu7K4_do1v5Po3/s280/znak_IMG_0883+(800x600).jpg)
* Mała czcionka pisze o książkach, w tym o fenomienie tych "popularnonaukowych"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz