22 kwietnia 2012

Szary chłopiec


Zaczęłam pisać o tej książce już jakiś czas temu.: Szary świt, szary dzień, szara sobota, śnieg z deszczem i "Szary chłopiec" :) Na deser. 
Dziś na przekór - słońce i (wreszcie) prawdziwa wiosna. Ale i tak "Szarego chłopca" polecam - dobry wstęp do pory roku związanej z emocjami. 


"Szary chłopiec" wcale nie jest do końca taki szary. Lecz o kolor w nim chodzi... Znaczenie i symbolikę koloru. Dobry punkt wyjścia do rozmowy z dziećmi ile może znaczyć obraz i jakim językiem posługuje się książka obrazowa (więcej w poście o świętowaniu Dnia Książki dla Dzieci).

Być może (choć nie upieram się przy tym tropie) chodzi także o "Kolor dziedziczony". Kolor wymarzony przez tatusia i mamusię w czymś, co zaczyna funkcjonować jako "projekt dziecko".



Gdy tylko Marcinek wystawił głowę na świat,
usłyszał odgłos policzka, który jego matka, Teresa, z domu Śpiewaczykiewicz, wymierzyła ojcu, Marcelemu Śpiewakowskiemu - za to, że opowiadał głupoty.
- Teresko, TO NIE MOJE DZIECKO!
Nikt w mojej rodzinie nie ma takiego koloru skóry!

Właśnie tak powiedział.
Drugą rzeczą, jaką Marcinek usłyszał, był odgłos klapsa,
który wymierzyła mu położna, pani Maślankiewicz.

Niewesoły ten początek... zdawać by się mogło. Uwaga! Nagromadzenie ironii i humoru "na opak" każe uśmiechać się coraz szerzej na kolejnych stronach. O czym jest właściwie ta książka?!

Motyw znany w literaturze dla dzieci - Inny. Inne. Nie-takie. Szary chłopiec. Wbrew nadziejom i oczekiwaniom rodziców. Nie-zielony, nie-krewetkowy. Chory? Lekarze, do których zapewne bardzo szybko udali się rodzice w poszukiwaniu recepty na idealne dziecko, nie mieli pomysłu co z tym zrobić. Może kąpiele słoneczne pomogą?Może panna Rumianek w przedszkolu przedrzeźniająca szmacianą ropuchę? Też nie, bo Marcinek jest nad wiek pozbawiony emocji. A w może był hodowany w projekcie, w którym pojawił się niezapowiedziany "błąd"? 



Rodzice robią co mogą: podróżują z Marcinkiem na biegun oglądać białe wieloryby, na wysepce na Pacyfiku stają twarzą w twarz z wybuchającym wulkanem, w Afryce widzą narodziny małej żyrafy. I nic... Domowników napełnia grozą wizja dorosłego Marcinka - szarego na zawsze. Nie wróży to dobrze światu...

Ale nie byłoby książki bez zwrotu akcji - przychodzi TEN dzień i dramatyczne wydarzenie, które zmienia Marcinka i pozwala mu odkryć, że i w nim jest i krzyk i łzy. I to one, te "złe" uczucia (choć takowych nie ma!) pozwalają Marcinkowi wydobyć się z szarości i chłodu emocjonalnego.


Chomik Gustaw okazuje się ratunkiem a Marcinek odkrywa śmiech i łzy, krzyk, rozpacz i zachwyt. I z każdym odkryciem robi się coraz piękniejszy: calutki krewetkowy, od paznokcia na paluchu prawej stopy aż po prawie czubek głowy - bo tam staje się zielony, po mamusi. 


Dlaczego Marcinek jest szary? Trochę gnębi  mnie praprzyczyna "szarości"... Może to jakaś aluzja do współczesnego modelu chowu  dzieci? 
Dla nich jednak co innego jest ważne - w mig wyłapują to, jak szary byłby świat bez śmiechu, bez łez, bez strachu i odwagi, bez zachwytu i rozpaczy... I kazde z tych uczuć jest potrzebne. Nie ma lepszych i gorszych emocji, co często zdarza się nam wmawiać dzieciom w chwilach ich zawodzeń i gniewu. Szary chlopiec płacze i krzyczy! I to wnosi kolor w jego życie. Dobra książka do mówienia o uczuciach. Do oglądania emocji także.
Co więcej - postać Szarego Chłopca wraca. W podróżach pełnych cudów natury. Może wtedy kilkulatek rozumie dobitnie czym jest zachwyt wyjątkowością świata? 


Dziękuję wydawnictwu Entliczek za udostępnienie książki

"Szary chłopiec" tekst: Lluís Farré, il. Gusti, tłum. Beata Haniec. Wydawnictwo Entliczek, Warszawa 2011

Brak komentarzy: