rytmu mojego życia nie musi wyznaczać kilka (kilkanascie?) przykazań blogerskich (w tym - zasada regularnego karmienia słowami, a może bardziej "obrazami" swych czytelników, pominę problem tego, czym karmi się ego bloggera ;).
Poza tym, blogów nie brak. "Wszyscy" chcą pisać o książkach. I wiedzą, co "warto", "trzeba", co "przebojem" i "genialne".
Przycupnęłam sobie POZA wielkim światem. I z prowincji, dystansu, pielęgnuję w sobie coraz większą potrzebę sensu tego co widzę, czytam i słyszę. Z błogiego (bloggerskiego?) zamyślenia* wyrwało mnie ogłoszenie nominacji do ALMY. Międzynarodowa Nagroda im. Astrid Lindgren przyznawana za całokształt twórczości, działań i dorobku. Może ją dostać pisarka/pisarz, ilustratorka/ilustrator, organizacja. Ci, których praca jest zgodna z tym, co w spadku zostawiła po sobie "matka" największej dziecięcej rewolucjonistki.
In the spirit of Astrid Lindgren
Astrid Lindgren argued in favour of peace and democracy and against all forms of violence. She participated in social debate in speeches and in newspaper articles. Her deeply humanist spirit also permeates her books. The Astrid Lindgren Memorial Award is presented to people and organisations working in her tradition safeguarding democratic values.
Children have the right to good, entertaining, innovative, provocative and complex literature. Astrid Lindgren was prominent in the development of children’s literature as an art form. (...)
The Astrid Lindgren Memorial Award rewards artistic activity of the very highest quality.
Patrząc na polskich kandydatów, który znaleźli się na liście "nominacje" ciśnie się na usta pytanie: i gdzie ta rewolucja? Demokratyczne wartości, zabieranie głosu w tym, co istotne dla praw dzieci, poważne traktowanie dziecięcego odbiorcy?! Otwieranie kultury na wysokich-lotów-twórczość-dla-dzieci?
Drogie, rodzime, tegoroczne, "ciała zgłaszające" (zgodnie z informacją na stronie www.alma.se)
Stowarzyszenie Pisarzy Polskich (SPP)
Polska sekcja IBBY
Zwiazek Literatów Polskich (ZLP)
zgłosiło w sumie 4 kandydatów (lista tutaj warto użyć skrótu Ctrl+F, aby wyszukać). Patrząc na całokształt wydarzeń i ich dorobku warto, z czystej przyzwoitości, zadać sobie pytanie "co wypanda, a co nie"....
* tak, tak, to tylko zgrabny zwrot; patrząc na to, jak wygląda sprawa kultury dla dziecka POZA dużymi miastami i stolicą; Ze zdumieniem, w nowym roku szkolnym, zauważyłam, że coraz częściej centralne miejsca w przedszkolach zaczęły zajmować "ołtarzyki". Z dostępem do Internetu i do kanałów z bajkami... Wg nauczycielek promocja czytania ma się dobrze, wiszą plakaty o rytualnych 20 minutach i zawsze są JAKIEŚ książki.
3 komentarze:
Otóż to ... Chciałabym nawiązać do czytelnictwa w przedszkolach. Rok temu moje dziecko poszło do przedszkola. Książki stały wysoko na półce były uszkodzone, brzydkie, infantylne . Brakowało chociaż jednej porządnej książki.
Wzięłam sprawę we własne ręce. Rozesłałam maile do wydawnictw. Przedszkole otrzymało około 40 pięknych , nowych, mądrych książek ale paniom się nie spodobały. Powiedziały , że "liczyły na coś innego, że książki są dziwne". :-)
Po roku przeniosłam dziecko do innej placówki. Dyrektorka była pod ogromnym wrażeniem książek, które jej przedstawiłam, potwierdziła , że nie wyobraża sobie by miały się nie znaleźć w przedszkolnej biblioteczce. Niestety z końcem września zakończyła pracę i znowu trafiłam do punktu wyjścia a może troszkę z deszczu pod rynnę, bo w tej placówce były 2 książki na salę. Placówka została dopiero otwarta i jak twierdzi nowa dyrektorka nie na wszystko ich stać, małymi kroczkami będą kupować książki ale niekoniecznie to, co zaprezentowałam, bo to mój gust, a każdy ma inny. Dyrektorka wspomniała coś o Szancerze, ale już myślami byłam bardzo daleko. W rezultacie do sal trafiają książki przypadkowe, używane, tanie. Jestem osobą , która czyta dzieciom, goszczę w różnych przedszkolach, charytatywnie promuję dobre wydawnictwa i książki i stwierdzam, że w małych miejscowościach i wsiach jest FATALNIE! Czyta się dzieciom ale niecodziennie i bez selekcji, po prostu co wpadnie do ręki.
Wątpliwa selekcja nastąpiła także w przypadku zgłoszeń do nagrody światowego formatu... Mamy świetnych twórców i ksiażki. I co z tego? Niestety nie umiemy tego docenić i wznieść się ponad małe, niskie odruchy.
Ciężko wymagać od Pań "na prowincji" uznania tego, co zostało pominięte przez bardziej świadomych.
A za każdą "pracę u podstaw" - szacunek!
W podwarszawskim przedszkolu mojej córki na korytarzu stoi całkiem spory regał z książkami: dla dzieci (po polsku i po angielsku), dla rodziców (poradniki) oraz z ćwiczeniami logopedycznymi. Przedszkole co jakiś czas odświeża zawartość półek, dostosowując lektury do pory roku czy świąt. Co prawda jest sporo książek marnych, zarówno pod względem treści, ilustracji i wyglądu, ale na szczęście co jakiś czas pojawiają się perełki w rodzaju "Kosmonautki", "Czy umiesz gwizdać, Joanno?", "Mała książka o gwarze warszawskiej". Dodatkowo, dzieci bardzo często przynoszą do przedszkola książki z domowych biblioteczek, a panie przedszkolanki bardzo chętnie czytają je dzieciom po obiedzie. Wczoraj córka zaniosła "O zajączku, który nie umiał zliczyć do trzech", ale okazało się, że koleżanki i koledzy przynieśli tyle innych książek, że jej ulubiona historia musiała zaczekać. Może dziś się udało :) Serdecznie pozdrawiam!
Prześlij komentarz