Wracając z teatru samochodem przysłuchiwałam się dyskusji o tym, że nie wiadomo czy naszą planetę da się uratować. Ministrowie załamani, ciągle się kłócili na ich wszystkich konferencjach. Poza tym jak mają się dogadać, kiedy mówią w innych językach?
Nie jest to jedna z audycji politycznych, a rozmowa 6-latka z 4-latka po obejrzeniu "Magicznego jaja". Praktycznie bez słów. Tylko taniec. I sztuki piękne.
zdj. ze strony Teatru Pinokio
Ciąg dalszy: Może gdyby przyjechali z wszystkich krajów świata i nawet królowa angielska? I wystąpiłoby 40 teatrów... Wspólny taniec. I tort, i różowy z dymem, biały, zielony i żółty...
"Magiczne jajo" to projekt, w którym biorą udział artyście z różnych krajów. Niemiecki teatr, międzynarodowa koncepcja opowiedzenia dzieciom baśni o ekologicznej wymowie, językiem uniwersalnym. Odważnym. Metaforycznym. Plastycznym i pełnym emocji. A w Polsce prawie zupełnie obcym - taniec współczesny.
Gdzieś na planecie zagubionej z zakamarkach kosmosu góry pokrywa turkusowy cukier o zapachu mandarynek. Ptaki umieją pływać, rybom chce się latać, a konie nie straciły jeszcze wszystkich piór...
Ale planeta zaczyna chorować, ma gorączkę, staje się brudna i zniszczona. Zbierają się ważni ministrowie, aby ją ratować, ale konferencje nie prowadzą do niczego. Zieloni zganiają na czerwonych, żółci wskazują na różowych, a niebiescy nie czują się ani odrobinę winni. Jedynym ratunkiem okazuje się nakłonienie zaczarowanej kury, aby zniosła jeszcze jedno magiczne jajo - z którego wcześniej narodziła się piękna planeta.
Próbują zająć się tym szamani, na różne sposoby, różnymi metodami próbują odwołać się do dobrej woli matki-nioski. Ale sugestywnie przedstawiony na multimedialnych prezentacjach dowcipny kurzy kuperek okazuje się kapryśny i wymagający. Do czego zaprowadzą wybryki i sztuki magiczne kolorowych tancerzy? Nie zdradzę, bo w "Magicznym jaju" dużo jest miejsca na własną interpretację i wizję tego, co własnym ciałem, tańcem i niezwykłymi próbami przechytrzenia grawitacji opowiadają tancerze.
Trochę tu akrobatyki, tańca klasycznego, abstrakcji i dużo sugestywnego koloru w zabawnych, niezwykłych kostiumach. Scenografię budują momentami multimedialne prezentacje, ale przede wszystkim dym, dużo dymu. W roli głównej - wyobraźnia i podskórne odbierani emocji.
Nie znam się zupełnie na tańcu współczesnym. Nie znają się na nim i dzieci. Tym ciekawsza jest możliwość obejrzenia tego, co świat proponuje dziecku.
W zespole teatru Mouvoir prezentującego "Magiczne jajo", tancerze z różnych zakątków: Europy, Azji, Afryki przybliżają dziecku język ciała i jego możliwości. "Mouvoir" to z francuska: poruszyć, pobudzić do działania. Łódzka widownia okazała się, wg współtwórców projektu bardzo grzeczna. W domu przystąpiła do działania: odbywają się Konferencje. A Pan Hulaczek żongluje słońcem, którego nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz