Nie chodzi o pasażera retro-wózka, ani posiadacza retro-nogi. Ani o kosmate meduzy z daleka pachnące (choćby) Moniką Grubizną. Czy to kolejna książka o Paryżu spod ręki Agaty Dudek (po "Żożo o Lulu")? A może to jeszcze ktoś inny, kto usiłuje przedrzeć się przez wszystkie lubiane "na salonach" trendy? Ciężki orzech do zgryzienia?
Możę być (jednak) gorzej:
Zachód słońca na platformie wiertniczej był przyjemnym zwieńczeniem dnia ciężkiej pracy przy
wydobyciu ropy naftowej z morskiego dna.
A teraz wyrecytujcie sobie na głos, ciesząc się, że nie przyszło Wam tych ponad czterdziestu stron czytać na głos, wieczorem, dzieciom. Najpierw męcząc się z kanciastą, przyciężką i niestrawną przy zwartym tekście czcionką, a potem potykając się co rusz o klocowate, z trudem ociosane zdania....
I nie jest to powieść o przodownikach pracy. A ambitne zamierzenie, aby SZTUKĘ przybliżać i czynić strawniejszą dzieciom. Pokazać im to, co zachwyca dorosłych (i przysparza niektórym bogactwa). A nie zadać pytanie" I jak nie zachwyca jak zachwyca?!" Bo celem nie tylko tej książki, ale i całej serii jest wychowanie małego konesera. A może podsunięcie tym, którzy już nimi są tego, czego są warci...
Zdecydowanie nie mieścimy się w tym gronie. Nie działają nawet wielkie słowa. Seria "Mały koneser" zaintrygowała matkę, w pewnym stopniu - przy pierwszym tomie ("Powidoki") - i dzieci . "Zając" czmychnął (chyba) niespodziewanie spod ręki Grzegorza Kasdepke (autor tekstu) a nam nie chciało się go gonić (i "Zająca", i toku myśli autora).
Kolejna część (uwaga! zdradzam zagadkę!) "Pamiątka z Paryża" imponuje chęciami - wzięcie "na warsztat" polskiego malarza, który wypracował sobie "światową rangę" swoich prac i był wymieniany jako lider światowych rankingów "młodego pokolenia" malarzy.
Po serii przybliżającej dzieła malarskie warte uwagi spodziewałabym się także jakichś aluzji, odniesieńczy choćby pozorów gry w warstwie graficznej z obrazem, o którym mowa. Tymczasem Jacek Ambrożewski (który stworzył intrygującą i niepokojącą, ale trzymaną jednak w ryzach wizję "XY" Joanny Rudniańskiej), popłynął na fali uniesień, ale chyba własnego stylu i osobowości.
Zobaczyć mogę tam wiele odniesień i czerpania z innych, ale Sasnala w tym gronie nie widzę.
Podejrzewam, że tej książce nie pomogą bawet sprawdzone chywyty - uciekania się do formuł powieści detektywistycznej. Ośmiolatek początkowo wciągnięty dzięki ładnie skonstruowanej (i trzymającej napięcie) zagadce (dlatego nie zdradzam treście), nie wpadł na to, że chce zobaczyć obraz... A szcześciolatka podsumowała książkę jako "kosmatą". Co to jednak znaczy w konkretach ciężko uściślić. Podobnie jak z zamiarami autorów...
Dziękujemy wydawnictwu za książkę.
"Pamiątka z Paryża" Tina Oziewicz, ilustracje i opracowanie graficzne: Jacek Ambrożewski. Wydawnictwo Dwie Siostry 2013.
5 komentarzy:
Ja przekazałam panom z naście + i czekam na ich recenzje. Słowopisanie Tony Oziewicz zawsze mnie ciekawiło i tu rzeczywiście nie pomyślałam (czytając) sobie, że jako książka dla małego czytelnika może być mniej apetyczna. Juz mi jest trudno to ocenić, bo u nas same "dorosłe" czytelniki. A co do braku "Sasnala" w tej formie przybliżania Sasnala zgadzam się w 100%
Czekam teraz (bo jestem sama ciekawa) jak odbierze ją nastolatek :)
Oj, a ja boleśnie potykając się o te zdania, zastanawiałam się co się stało z lekkością i finezją Tiny Oziewicz (z uwielbianego i zamęczanego przez dzieci "Wiaduktu")...
A teraz 8latka nie mogą oderwać od alternatywnej historii van Gogha... (komiks!)
Historii jeszcze nie czytałam, ale pomyślałam, że przy ilustracjach Jacka Ambrożewskiego malarstwo Sasnala zdaje się być klasyczne do bólu. :)
Niektórzy nazywają to: "łatwo nawiązuje kontakt z odbiorcą" ;)
Prześlij komentarz