10 maja 2011

"Romans palce lizać"

Dla kogo jest ta książka? Dla zakochanych mężczyzn (do lat 8 do 108!), rezolutnych, acz "wzdychających za swą połówką" kobiet? Dla zapalonych kucharzy czy wręcz przeciwnie - ignorantów, którzy chcą spróbować swoich sił w kuchni? Czy lektura, która ma w tytule "romans" może być "chłopacką" lekturą?





Mam problem z dowcipnie i sprawnie skonstruowanym przez Grzegorza Kasdepke "Romansem palce lizać", choć mój syn niczego zaskakującego w niej nie widzi. "Jest dla wszystkich" - orzekł.

Lecz "Romans palce lizać" zaskoczyć może niespotykanym układem rodzinnym, świeżym i nowoczesnym podejściem do relacji i perypetii damsko-męskich i zestawieniem tej opowieści z przepisami kulinarnymi.
Książka o synu, ojcu i dziadku, tęskniącym za miłością i w dodatku - o gotujących mężczyznach? Jakaś rewolucja? Kuchenna rewolucja?



Naprawdę nie wiem kto jest docelowym czytelnikiem "Romansu" - czy ma dawać do myślenia panom  w średnim wieku, czytającym do poduszki swoim synom? A może to dowcipny, lekko ironiczny portret męskiego świata, stającego wobec wyzwań współczesności? Te samodzielne, niezależne kobiety, nie bojące się odważnych decyzji, a drugiej strony - zagubieni, nieporadni chłopcy, którzy "nigdy nie dorosną" do poważnych rozmów...

Do tego jeszcze wszechobecne "serduszka", jednocześnie mocno podkreślając konwencję i zabawę nią. Bo chyba o zabawę chodzi.

Nie wiem czy fabuła jest pretekstem do wpisania w książkę przepisów na proste i szybkie dania? Czy to pomysł na to, jak zachęcić mężczyzn, chłopców, dziadków do gotowania...
Fakt, że intryga nierozerwalnie związana jest z podanymi przepisami, opowieść bez nich byłaby banalna, a tak - staje się czym wyjątkowym. W dodatku wyjątkowości dodaje jej oprawa graficzna Oli Cieślak, choć zamknięta w swojej charakterystycznej - patrząc na całokształt - powtarzalnej estetyce,  to w przypadku przepisów - jest zabawnym i nietypowym ich ujęciem.





Głównymi bohaterami są Felek, którego dotyczą pierwsze zdania w książce:

Niektórzy dziedziczą po rodzicach wzrost, urodę i majątek, a Felek odziedziczył jedynie imię po tacie i skłonność do nieszczęśliwego zakochiwania się po mamie. I jeszcze łakomstwo - ale to już po dziadku.


Jego ojciec - Felicjan i dziadek tego pierwszego - Feluś. Wszyscy trzej nieszczęśliwie zakochani, szukający pocieszenia w kuchni, choć Felicjan (ojciec) nie należy do mistrzów kulinarnych. Intryga miłosna przelata się tutaj z problemami (podanymi w telegraficznym skrócie) wczesnych nastolatków, zagubionych dorosłych, którzy przegapili gdzieś istotne momenty w swoim małżeństwie i tęskniących za bliskością osób w "jesieni życia".
"Romans" z wdziękiem przełamuje stereotypy - samotni są tutaj przedstawiciele płci męskiej. To kobiety przejmują inicjatywę (mama Felka zostawia ojca i wyprowadza się z domu!), a cała książka ma charakter "poradnika" skierowanego do mężczyzn w różnym wieku. I w dodatku pokazuje ich przy gotowaniu! Ciekawe, czy :"prawdziwy mężczyzna" poczuje się adresatem "Romansu"? Nowe czasy, nowe kobiety, a co z  mężczyznami?


"Romans palce lizać" to gra, zabawa i "puszczanie oka" do czytelnika. Myślę, że autor miał dużą frajdę tworząc tak nietypowy romans, w dodatku umieszczając go w kulinarnej scenerii. Ile frajdy będzie miał czytelnik? I kim on będzie?

"Romans palce lizać" Grzegorz Kasdepke, il. i oprac. graf. Ola Cieślak. Wydawnictwo G+J Polska, 2011.

Brak komentarzy: