19 maja 2011

Uwolnić Matkę!

Dzień Matki tuż-tuż, większość przedszkolaków w trudzie i znoju pracuje nad portretami rodzicielek, makaronowymi naszyjnikami i wielością rzeczy, które będą potem upychane gdzieś w domu. Do przedszkola moich własnych dzieci mam przygotować, na prośbę nauczycielki, zestaw na zadany temat. Będzie o mamie, mamusi, mamuśce, matce i o tych, które czasem zieją ogniem. Uwolnijmy matkę!






Uwolnić Matkę to nazwa  klubokawiarni dla dzieciatych, którą cieszyć się mogą Warszawianki. W zestawie "lektur" przeze mnie przygotowanych naczelną ideą jest pokazanie różnych twarzy macierzyństwa. Zrzucenie matki z piedestału herosa i mega bohatera. Matka też człowiek ;)



O znajomo brzmiącym tytule "Matka Polka" autorstwa Zuzanny Orlińskiej już pisałam (tutaj), ale uwaga! Matka Polka, Matce Polce nierówna. Książka jest niespodzianką, zwłaszcza jeśli rozwiążemy zagadkę tytułu.
Zaskakująca, nieszablonowa, wysoko stawiająca poprzeczkę, nie koniecznie w sferze kulinarno-porządkowej.


O Basi i jej mamie, która wraca do pracy pisałam również (tutaj). Zofia Stanecka udowadnia, że życie matki nie jest kolorze pink, a częściej - w paski. Wszystko się dobrze kończy. Na jakiś czas...

O "Tsatsiki i mamuśce" oraz o wizji samodzielnego macierzyństwa, odległego od  martyrologicznych idei można poczytać tutaj. Matką "dwa w jednym"  jest także bohaterka Piji Lindenbaum w książce "Filip i mama, która zapomniała". 


To już nie Matka-Polka, a Matka-Smok! Uwaga! Kiedy rozpoznajemy u siebie podobne objawy: rano pokrzykujemy - NIE WYLEJ MLEKA! POŚPIESZ SIĘ Z TĄ KANAPKĄ! a całą drogę do przedszkola biegniemy, grozi nam to samo!




Uwolnić od rutyny inną mamę - Wielką Smutną Spaleniznę - potrafił jej syn, mały Ulf, w książce "Jak mama została Indianką" Ulfa Starka i Mati Leppa. Niezapomniane są chwile wolności  i dzikości, które potrafiła w sobie odnaleźć ta matka. Niezapomniany jej widok w cielistych majtkach!




Niezapomniana, bo poruszająca najczęściej głęboko skrywane uczucia jest książka duetu autorów (i małżeństwa) Gro Dahle i Sveina Nyhusa, znanych z "mocnych" książek (pisałam o ich "Grzecznej").



Książka niezwykła, bo poruszająca problem uznawany na tabu (przynajmniej w literaturze dla dzieci) - matki, którą dotyka depresja. Książka, której boją się rodzice. Książka z niesamowitym, poruszającym sposobem obrazowania i mocno działającymi na odbiorcę: kolorem, perspektywą, kreską i metaforą ukrytą w płaszczyźnie graficznej. 


To jest Emma.
A to Mama Emmy.
Najpiękniejsza Mama na świecie,
najwspanialsza Mama na świecie,
bo to jest Mama Emmy.



 Narracja rozpoczynają zdania jakby wprost wyjęte z elementarza i szkolnej czytanki. Ale Mama Emmy bywa też dziwna i smutna, i przestraszona.




Mała Emma jest głodna i pełna złości. Wściekła na mamę. Tak - dziecko też ma prawo do takich uczuć. Ale kolejnym etapem jest smutek, żal i poczucie winy  kilkulatki. Próbuje ona jakoś odnaleźć się i poradzić sobie z sytuacją, kiedy zagubiona matka poddaje się temu, czego metaforą są jej poplątane włosy. Matka-nie-heros i "MegaMocna", z córką, która

Szczotkuje i szczotkuje, 
aż wiry warczą, 
aż krzaki trzeszczą, 
aż szumią fale.

Ale włosy są skłębione i splątane,
ściana krzewów, las splotów,
a Emma musi wejść w głębię włosów,
tam gdzie dziko i niebezpiecznie,
gdzie kryją się legowiska,
legowiska i gniazda 
czarnych wron, dziwnych ptaków.
A może i smoków złotookich.



"Włosy mamy" to książka, w której właściwie główną bohaterką jest dziecko - Emma, która się złości i boi, wścieka się i czuje się winna, bo zachwiał się jej porządek świata. Mama, która  jest najwspanialsza, BO JEST, nagle znika. Jej miejsce zajmują poplątane uczucia, koleje życia, smutek i bezradność. Bo do nich każdy ma prawo. Także matka. I Emma.
Wyplątuje się ona z krzewów splotów i loków. Czeka. Czeka i czeka, bo to nie do dziecka należy "prostowanie" drogi życiowej rodzica. Od tego jest ktoś inny. Mama dostaje fachową pomoc - Pana z potężnym grabiami, które poradzą sobie z problemami, a Emma może żyć.



"Włosy mamy" to nie tylko książka "terapeutyczna", którą można czytać dziecku, kiedy spotyka się z problemem depresji czy problemami dorosłych zaplątanych w swe drogi życiowe. To piękna, i warstwie językowej, i wizualnej, opowieść o innym obliczu matki i macierzyństwa. Opowieść bez odrobiny landrynkowego różu, niepokojąca, ale pokazująca, że każdy ma prawo do swoich uczuć. Nie ma "złych" uczuć, cała sztuka polega na tym, aby umieć o nich rozmawiać i radzić sobie z nimi.
Wierzę w to, że dziecko ma prawo do tego, aby wiedzieć i poznać różne oblicza matki, niekiedy wbrew wszelkimi "wysoko stawianym poprzeczką" macierzyństwu.




"Matka Polka", Zuzanna Orlińska, wyd. Akapit Press, Łódź 2010.
"Basia i mama w pracy"  Zofia Stanecka, il. Marianna Oklejak, koncepcja graficzna Dorota Nowacka. Wydawnictwo LektorKlett, 2010. 
"Tsatsiki i Mamuśka" Moni Nilsson, il.Pija Lindenbaum, tłum. Barbara Gawryluk. Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2009
"Filip i mama, która zapomniała" Pija Lindebaum, przeł. Katarzyna Skalska. Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2010.
"Jak mama została Indianką" Ulf Stark, Mati Lepp, przeł. Katarzyna Skalska. Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2008.
"Włosy mamy" Gro Dahle i Svein Nyhus, przeł. Halina Garczyńska. Wydawnictwo Ene Due Rabe, Gdańsk 2010. 

Brak komentarzy: