Po "Skrzatach" z ilustracjami - obrazami przypomniałam sobie o kategorii "malarskich" książek z naszych półek. Niekoniecznie "tylko" do oglądania (to dla tych, którzy dziwią się "co to za książka bez tekstu?!"), choć dla nas funkcjonują one głównie jako OBRAZ. "Rapunzel" ("Roszpunka"/"Roszponka") według "Baśni braci Grimm". Namalował i opowiedział Paul O. Zielinsky.
Właśnie za tę książkę został on nagrodzony w 1998 roku Caldecott Medal - najbardziej znaczącą w Stanach Zjednoczonych nagrodą dla picture book. Wyróżnieniem, które ma podkreślać wagę i rolę "ilustracji" - a właściwie obrazu w książce, który ma bardzo dużo "do powiedzenia".
Paul O. Zielinsky o swojsko brzmiącym nazwisku nie planował kariery ilustratora. Wolał być malarzem. Ewentualnie architektem. Nieopatrznie, w college'u zapisał się na kurs historii i praktyki picture book, gdzie zetknął się z Mauricem Sendakiem (klasyk i prekursor amerykańskiej książki obrazkowej, pisałam o nim tutaj). Nie nie pozostało "jak dawniej" - przypadkowe (?) spotkania mogą zmienić nasz punkt widzenia na "książeczki" dla dzieci, do dziś nazywane "literaturą dziecięcą", aby pomniejszyć jej rolę.
Historia Roszpunki opowiedziana przez Paula O. Zielinsky pokazuje jak może "wyglądać" i ile "znaczyć" ilustracja. Wierzę, że jest bardziej atrakcyjna od Barbie występującej w roli Roszpunki.
W "Rapunzel" nie ma okropnej wiedźmy, która więzi piękną dziewczynę, odebraną rodzicom. Wciela się ona w rolę za bardzo kochającej matki, czujnej opiekunki, która próbuje schronić swą podopieczną w wysokiej wieży przed nieuchronnym dorastaniem. To także historia dwójki młodych ludzi, walczących o samodzielność, płacących za to i ponoszących konsekwencje swoich czynów. Stawką jest dojrzałość.
Zielinsky to fascynujący interpretator baśni braci Grimm (namalował także swoją wersję "Jasia i Małgosi"). Jego obrazy emanują eterycznym pięknem. Potęgują przekaz emocjonalny i ponadczasowe prawdy ludowych opowieści. Wydobywają ich sedno na światło dzienne. Do tego przywołują obrazy renesansowych mistrzów. Nie boją się symboli i poważnego traktowania dziecka. Zniewalają dorosłego swym detalem, kolorem, sensualnością, magią baśni.
Nie, tego nie opowie kilkulatek, ale i on ma poczucie, że baśń pokazał "artysta malarz". I nikt tutaj przedszkolakowi nie każde podchodzić "na kolanach" do dzieła sztuki. Możemy "po prostu" wziąć je do ręki.
"Rapunzel" Paul O. Zielinsky. Wydawnictwo Puffin Books.
3 komentarze:
Absolutnie przepiękna książka! Autor uznawany za klasyka wśród zachodnich twórców książek obrazkowych - u nas chyba wcale nieznany, nie promowany przez naszych grafików, bo zbyt mało "innowacyjny" i nie bazgroli.
Nieznany.
Nie wiem jednak czy "graficy" są odpowiedzialni za ten stan rzeczy...
Dziękuję! Zachęcona tą recenzją kupiłam i oniemiałam z zachwytu. Syn też. :-)
Prześlij komentarz