U nas "Nowy Jork" choć nieznany jako miasto, staje się książką - obiektem, do oglądania. Oglądania i podziwiania, zachwytu nad tym "jak jest zrobiona". Potem można czytać - zanurzyć się w zabawy słowem, składnią, metaforą, kodami językowymi. I znowu oglądać, oglądać, oglądać...
Czym jest "Nowy Jork"? Przewodnikiem?! Peanem i wyrazem zachwytu? Zachłyśnięciem się kolorowym światem po siermiężnym komunizmie Czechosłowacji? Próbą krytycznego spojrzenia na kulturę "konsumpcji"? Próbą oddania tygla kultur i języków, tętniącego życiem? Dla każdego coś miłego?
Dla mnie ta książka funkcjonuje jako pewne zjawisko, fenomen czasów, w których powstała, a jej historia to znak tej tęsknoty za lepszym, kolorowym światem, która mnie i moim rówieśnikom kazała zbierać kolorowe papierki po zagranicznych słodyczach, reklamówki z RFN supermarketów i puszki po napojach. Dla dzisiejszego 6-latka jest jeszcze czymś innym - obiektem do kontemplacji, obrazem tego jak można pokazać miasto. Nowoczesne? Waham się, bo estetyka i charakterystyczna kreska każe ją polecić wielbicielom tego co dziś "vintage".
"Nowy Jork" zachwyca. Także tym, że zachwyt wzięty w cudzysłów zaskakuje cierpko-słodkim dowcipem i rozbrajającą ironią. I Fuka, i Mahler byli bystrymi obserwatorami wielkomiejskiej rzeczywistości. I dużo w ich książce nie tylko "Nowego Jorku", ale i zaskakująco aktualnych dywagacji o naturze nowoczesności.
"Nowy Jork" to nie tyle artystyczny przewodnik, a artystyczna wariacja na jego temat. Mieszanka konkretnych wiadomości, filtru indywidualnego spojrzenia, zachwytu i dystansu. Jaki naprawdę jest "Nowy Jork"?
Może lepiej sami się o tym przekonajcie...
"Nowy Jork" Zdenek Mahler, il.Vladimír Fuka. Wydawnictwo Bona, 2011.
4 komentarze:
Mam ją na liście od jakiegoś czasu:) i chyba kupię:)
Dla Ciebie to "must have" ;)
I ciekawa jestem Twoich wrażeń - w tej książce jest tyle wątków, że trudno o nich wszystkich wspomnieć.
dam znać:) kupiona!
Dwa dni temu rozmawiałam o tej książce ze znajomą, która pracuje z Amerykanami. Dywagacje o różnicach w mentalności...
A tu: Czesi, późne lata 60-te, wyposzczeni w siermiężnym komunizmie trafiają do wielkiego tygla i "wielkiego świata"... Co zostało z tego NY?
Niektóre diagnozy ekonomiczne, socjologiczne okazały się trafne po tylu latach...
Czekam na wrażenia :)
Prześlij komentarz