30 marca 2012

"Jajko księżyca"

Przeglądając, wąchając (ręcznie drukowane "Waterlife" - fuj!), bawiąc się książkami ("Le secret d'Orbae"), o których pisałam ostatnio zastanawiam się jak mogłyby wyglądać książki polskich autorów, gdyby...
Wydawca mógł pozwolić sobie na ryzyko intelektualne i zaczął inaczej traktować polskiego czytelnika
Czytelnik jako "ogół" przestał kierować się ceną i ilością słów jako głównym wyznacznikiem przy kupowaniu książek (nie tylko) dla dzieci.
Rozmarzyłam się i zaczęłam sobie wyobrażać jak mogłaby wyglądać zilustrowana -  książka przedziwna i intrygująca, w dodatku dla młodzieży: "Jajko księżyca" Zofii Beszczyńskiej.



 "Jajko księżyca" zostało wyróżnione pod koniec ubiegłego roku nagrodą literacką w konkursie polskiej sekcji IBBY "Książka Roku 2011". Ta nagroda miała chyba zwrócić uwagę na pozycję, do której niekonieczne będą garnąć się czytelnicy.  Żongluje się przy "Jajku księżyca" terminami "horror", "czarodziejska (?) baśń", choć tak naprawdę trudno tutaj o jakiejś proste klasyfikacje.

Mam wrażenie, że rzadko spotyka się takie książki dla młodzieży, które podejmują z czytelnikiem specyficzną grę. Grę na znaczenia, grę w tropienie ciężaru motywów, symboli, toposów, grę o rolę mnożących się cytatów i związek przywoływanych pozycji z samą treścią "Jajka księżyca". Także grę o dojrzałość czytelniczą, obycie literackie...

Opowieść zaczyna się niewinnie: od Domu Naprzeciwko, końca wiosny i początku lata, dorastającej dwunastolatki wychowywanej samotnie przez matkę i nagłej zmiany w ich otoczeniu - do opuszczonego domu wprowadza się Ktoś. A potem jest już coraz mnie zwyczajnie: na scenę zostają wprowadzone czerwone tenisówki, przy fanfarach zapowiedzianego balu i przewrotnego cytatu Czy traktuje życie poważnie? (...). Założę się, że nic z tych rzeczy. W takich butach? (Joanne Harris).

Anabella (!) wchodząc do Domu Naprzeciw wkracza w świat dziwów i cudów, zbudowany wedle onirycznej, surrealistycznej poetyki. Momentami jej losy przypominać mogą "Alicję z krainy Czarów", a może bardziej "Po drugiej stronie lustra". Podobieństwa dotykają nawet struktury opowieści, w fabułę zostają wplecione dziwne i przewrotne rymowanki. Nie jest to przypadkowe podobieństwo ani tanie naśladownictwo. Bo tropów do odczytania jest tu dużo więcej: motywy baśniowe (przywoływana nawet bezpośrednio, w ironizujących skojarzeniach Anabelli Królowa Śniegu, Śnieżka), mitologiczne, symbole, przywoływane cytaty.

W tym wszystkim podróżująca i poszukująca bohaterka - goniąca za matką, która zniknęła, próbująca rozwikłać tajemnicę zagadkowego osobnika - Cienia, człowieka z księżyca. Goniąca za sobą, bo przedziwna gra, w której uczestniczy okazuje się grą o to, kim jest naprawdę i "na dobre".

Może brzmi to pretensjonalnie, ale w końcu to książka dla dorastającej młodzieży, którą chyba łatwiej uwieść zagęszczoną metaforyką, zawiłością symboli, aurą przypominającą bal z "Mistrza i Małgorzaty", a trochę przedziwną podróż przez labirynt w "Po tamtej stronie" Kubina. W końcu Anabella bierze udział w balu - maskaradzie, gdzie jak wiadomo - światem a rebours - rządzą specyficzne prawa.

Największy problem mam w tym, na ile 12, 14-latka jest w stanie objąć i odczytać opowieść przypominającą ogród o rozwidlających się ścieżkach. Nie wiem... Czytające nastolatki przyznają się, że same do końca  świata "Jajka księżyca" nie rozumieją, ale budzi w nich dziwne emocje...

W sieci znalazłam takie oto fragment:
Rzadko mi się zdarza, żebym podczas czytania, szczególnie książek dla młodzieży, zaczęła zastanawiać się nad sobą. W tym momencie i we mnie odezwały się ukryte lęki i słabości. W końcu do tej pory sama nie wiem kim jestem... Ta historia na pewno zmieni podejście młodszych czytelników do życia. Może zastanowią się nad swoim życiem...  


Może ja już rozbijałam swoje jajko księżyca, a one jeszcze nie?
Potrafię jednak jeszcze pomarzyć o tym, jak "Jajko księżyca" przy swojej oniryczności, fantastyce, kropli surrealizmu i baśniowych odwołaniach mogłoby wyglądać.  Wiem, że mogłoby... Może kiedyś polski czytelnik zostanie doceniony i będzie mógł pozwolić sobie na to, aby wybierać takie książki, które są dowodem refleksji nad swoją formą, dowodem na to, że obiekt i przedmiot artystyczny może znaczyć więcej, także jako tekst.

*Brak okładki i ilustracji z "Jajka księżyca" jest celowy i zamierzony.

"Jajko księżyca" Zofia Beszczyńska, il. Natalia Talarek. Wydawnictwo Akapit Press, Łódź 2011.

Brak komentarzy: