9 października 2019

Mały manipulator


Ta książka to miłe zaskoczenie. Że jednak można o czymś ważnym, że można próbować nie dopowiadać wszystkiego i kadzić oczywistościami,  że można zrobić książkę o istotnym problemie bez zbytniego dydaktycznego smrodku...  Nawet jeśli chce się zacząć rozmawiać z małym dzieckiem.



Wydawnictwo Tadam skąpo informuje, że książka Bartosza Sztybora (tekst) i Macieja Łazowskiego (obraz) dotyka tematu wszechobecnej manipulacji. "Mały manipulator" skierowany "dla najmłodszych" ma pomagać rozpoznawać metody manipulacji i - jak punktuje wydawnictwo - uczyć jak im się nie poddać.





Podejrzewam, że ta "nauka" ma dobrze brzmieć i być zachętą do kupna "przydatnej" książki. Nie oceniałabym jednak "Małego manipulatora" w kategoriach utylitarnej dydaktyki. To raczej picturebook, który zachęca do zadawania pytań i tropienia wskazanych metod w naszym codziennym życiu. I to picturebook o szerokim kręgu odbiorców. Biorąc pod uwagę, że dotyka technik manipulacji obecnych nie tylko w handlu czy polityce (jakże potrzebna inspiracja przed wyborami!), może być ciekawym punktem wyjścia do przyglądania się różnym relacjom w naszym bliższym i dalszym świecie (domu, rodzinie, szkole, przedszkolu, rodzicielstwie...).

"Mały manipulator" zachęca do przyglądaniu się krytycznie pewnym technikom, nie zgadzam się z tym, że "uczy" jak się przed nimi bronić. Sama wiedza to za mało. Cenię jednak właśnie tę zachętę i inspirowanie do rozmów dorosły-dziecko, dorosły-dorosły, dziecko-dziecko. Bo ta książka otwiera taką możliwość. Podoba mi się, że obraz w tej książce  próbuje nie tylko oddawać to, co chce powiedzieć nam tekst, ale i kusi się o wyjście poza słowo i zdania oznajmujące. Mam ochotę pokręcić nosem, że można by wyjść bardziej w tym kierunku, że w ilustracji widać pewne klisze (choćby nieobecność osób z niepełnosprawnością w przestrzeni "publicznej"), że wyklejka - jako jedna z wizytówek książek - mogłaby odważniej stawiać pytania, że tekst mógłby mniej orzekać, a bardziej - prowadzić przez prowokujące pytania... Ale po tej książce otwieram kredyt zaufania dla jej autorów.
To miłe zaskoczenie, że polski picturbook wreszcie podejmuje ważny społecznie temat i zadaje pytania o świat w którym żyjemy.  Idźcie po "Małego manipulatora", bierzcie książkę na  warsztat: czytajcie, oglądajcie, rozmawiajcie, stawiajcie pytania i myślcie!










"Mały manipulator" Bartosz Sztybor, Maciej Łazowski. Wydawnictwo Tadam, 2019.

3 komentarze:

momarta pisze...

Podoba mi się forma graficzna i prostota przekazu. Chyba przyjrzę się tej książeczce bliżej, dzięki!
O ile Macieja Łazowskiego kojarzę dzięki komiksom, o tyle nazwisko drugiego autora jest mi całkowicie nieznane.
Trochę ta książeczka kojarzy mi się z hiszpańską serią wydawaną u nas przez Tako ("Oto jest demokracja" i trzy inne). Bo już np. duet Olech/Bąk są dla mnie za bardzo... hm, manipulacyjni?;)

poza rozkładem pisze...

hmm... na słowo "książeczka" powoli dostaję drgawek... ale spróbuję przełknąć.

Ręczę, że nie jest to "bajeczka" ani "rozmówka"; robi dobrze nawet dorosłym - "starym" i uczy przyglądać się uważniej oczywistością.
Kojarzyć się może, choć plusem "Małego manipulatora" jest prostota i dobitność. Krótko, ale mocno. W "Co to właściwie jest demokracja" i "Oto jest dyktatura" jest chyba trochę bardziej narracyjnie... z niuansami?

momarta pisze...

Masz rację z tą "książeczką". Teraz czytam i też mi zgrzyta. A do tego dwukrotnie, brr. Miałam gorszy dzień, a może raczej dzionek?:D
Zainwestuję, sprawdzę. Albo namówię biblio, bo chwilowo jestem na etapie braku zrozumienia ze strony dzieci ("ja nie chcę tych książek w swoim pokoju!") połączonego z brakiem miejsca na półkach gdzie indziej.