11 października 2011

Na deser: "elephant elements"

Deser zapowiedziany kilka dni temu. Mocno spóźniony. Dużo się dzieje.



Polubiłam tę książkę "niby dla maluchów" za doprowadzanie konwencji do absurdu. Para przedszkolaków - za dowcip, bliskie im zabiegi "rozsadzania schematów" i licytowanie "kto da więcej". 
"Elephant elements" to prostota pomysłu i pewna naiwność. Najczęściej czytelnika, spodziewającego się książki o słoniu, albo - po zapoznaniu się z kilkoma stronami - książki "o przeciwieństwach". Nudy...
Ale po chwili daje do myślenia objętość tej książki - ile można tłumaczyć dziecko biegunowość tego świata?

"Elephant elements" niepozornie i za pomocą prostych środków tłumaczy "oczywiste oczywistości", ale bez zadęcia. Jest tak naprawdę punktem wyjścia, przymrużeniem oka, dwukropkiem zapraszającym do przyjrzenia się co może znaczyć "mniej" i "więcej". Niektórzy mogą poczuć się dotknięci pewnymi zestawieniami, zwłaszcza, że dzieci lubują się w "niebezpiecznych" tematach (Co to znaczy zgniły słoń?A w kawałkach? Dlaczego dziewczyna słoń może sikać na stojąco, a my nie?). Uwaga! Książka niebezpieczna dla lubujących się w lekko absurdalnym poczuciu humoru, zaprasza do dopisywania ciągu dalszego, rozbudza apetyt na niepoważne traktowanie schematów, a maluchom faktycznie może pomóc w zrozumieniu niekiedy zupełnej abstrakcji.












Po długim pochodzie "przeciwieństw" znajdziemy żywego i martwego słonia. To książkowy finał:



A to dla mnie bezcenny morał:


"elephant elements" Francesco Pittau, Bernadette Gervais. Pavilion Children's Books, 2001.

4 komentarze:

Ewa pisze...

Świetne!

Delie pisze...

doskonałe:) i zabawne:)

enchocolatte pisze...

pomysłowe! dzieciom z pewnością spodoba! :)

poza rozkładem pisze...

Dodam jeszcze: zaskakujące.
Zwłaszcza, że koniec mocno niejednoznaczny...

Duet autorów ma na swoim koncie jeszcze kilka pozycji opartych na pewnych schematach, dowcipnie potraktowanych :)