Deser zapowiedziany kilka dni temu. Mocno spóźniony. Dużo się dzieje.
Polubiłam tę książkę "niby dla maluchów" za doprowadzanie konwencji do absurdu. Para przedszkolaków - za dowcip, bliskie im zabiegi "rozsadzania schematów" i licytowanie "kto da więcej".
"Elephant elements" to prostota pomysłu i pewna naiwność. Najczęściej czytelnika, spodziewającego się książki o słoniu, albo - po zapoznaniu się z kilkoma stronami - książki "o przeciwieństwach". Nudy...
Ale po chwili daje do myślenia objętość tej książki - ile można tłumaczyć dziecko biegunowość tego świata?
"Elephant elements" niepozornie i za pomocą prostych środków tłumaczy "oczywiste oczywistości", ale bez zadęcia. Jest tak naprawdę punktem wyjścia, przymrużeniem oka, dwukropkiem zapraszającym do przyjrzenia się co może znaczyć "mniej" i "więcej". Niektórzy mogą poczuć się dotknięci pewnymi zestawieniami, zwłaszcza, że dzieci lubują się w "niebezpiecznych" tematach (Co to znaczy zgniły słoń?A w kawałkach? Dlaczego dziewczyna słoń może sikać na stojąco, a my nie?). Uwaga! Książka niebezpieczna dla lubujących się w lekko absurdalnym poczuciu humoru, zaprasza do dopisywania ciągu dalszego, rozbudza apetyt na niepoważne traktowanie schematów, a maluchom faktycznie może pomóc w zrozumieniu niekiedy zupełnej abstrakcji.
Po długim pochodzie "przeciwieństw" znajdziemy żywego i martwego słonia. To książkowy finał:
A to dla mnie bezcenny morał:
"elephant elements" Francesco Pittau, Bernadette Gervais. Pavilion Children's Books, 2001.
4 komentarze:
Świetne!
doskonałe:) i zabawne:)
pomysłowe! dzieciom z pewnością spodoba! :)
Dodam jeszcze: zaskakujące.
Zwłaszcza, że koniec mocno niejednoznaczny...
Duet autorów ma na swoim koncie jeszcze kilka pozycji opartych na pewnych schematach, dowcipnie potraktowanych :)
Prześlij komentarz