MAPY to książka, w której sama mapa jest punktem wyjścia do zabaw wspominanych z nostalgią. Podróże palcem, fantastyczne wyprawy. Mizielińscy podsuwają dla nich gotową materię - zwierzęta, które możemy spotkać, potrawy, które możemy zjeść, ludzie, zwyczaje, zjawiska, tajemnice. I tak naprawdę przełamują konwencję mapy. Wprowadzają w kulturę, antropologię, tajemnice przyrody. Zachęcają do poszukiwania. Dają jedynie wskazówki, a może i więcej - obraz współczesnego świata składający się z fragmentów, wyrywków, informacji, gdzie gubi się podział na kategorie, hierarchie, ciężar ważności.
Mapa świata otwiera atlas, będąc jednocześnie spisem treści. Wędrówkę rozpocząć można od Europy i prezentacji większych krajów z naszego kontynentu Azję reprezentuje Rosja, Chiny, Mongolia Indie, Japonia, Tajlandia i Jordania. Są i cztery kraje Ameryki Południowej, Ameryka Północna, Australia i Antarktyda. A nawet - zwykle pomijana - Arktyka. A do tego jeszcze wyspy! Niedosyt poczuć mogą fani Afryki - wybierając się na jej zwiedzanie, oprócz typowych kierunków wyjazdów Polaków (Egipt, Maroko) odnajdziemy Jordanię, Tanzanię, Madagaskar, RPA, Namibię i Ghanę.
Oprócz faktów - powierzchni krajów, stolic, obowiązujących języków - szereg informacji, które czynią atlas ciekawym niezależnie od wieku: występujące rośliny, miasta, charakterystyczna forma ogrodów, budowle, święta, folklor, tradycje, słynne postaci, a do tego można mnóstwo ciekawostek. Gdzie można urządzać błotne wędrówki po dnie morza? Co kryje niezbadane dotąd jezioro Wostok? Każdemu krajowi towarzyszy także para dzieci (doliczyłam się trzech wyjątków) - noszą oni imiona w jakiś sposób reprezentatywne dla danego kraju.
Jak na razie nie opuszcza nas oszołomienie wielością i bogactwem, by na spokojnie prześledzić co jeszcze się w nich kryje. "Mapy" posądzam nawet o to, że mogą przytłoczyć ilością podawanych informacji. Ale chyba raczej należy się nimi powoli delektować i nie nastawiać na jednorazową konsumcję. Danie, które przygotowali Mizielińscy to wysokokaloryczna, pieczołowicie przygotowana propozycja.
Papier, na którym wydano "Mapy", przyjęta konwencja, przygaszona kolorystyka czyni z tej książki pozycję przypominającą skarb wygrzebany na strychu. Sznyt vintage uczyni tę książkę jeszcze bardziej pożądaną. Podejrzewam, że 5-latka i 7-latek spędzą nad nią nie jeden wieczór, ale będzie to dopiero początek. Rozbudza apetyt.
Wielce praktyczny, biorąc pod uwagę obecne zainteresowania, jest dodatek na końcu książki. Wreszcie flagi państw świata w jednym miejscu!
"Mapy" i inne książki ich autorów także w księgarni Poza Rozkładem
"Mapy. Obrazkowa podróż po lądach, morzach i kulturach świata" Aleksandra i Daniel Mizielińscy. Wydawnictwo Dwie Siostry, 2012.
22 komentarze:
O ile co do niektórych innych pozycji autorstwa Mizielińskich mam pewne wątpliwości, o tyle "Mapy" mnie absolutnie zachwycają. Moje dzieci jeszcze ich nie widziały, ale ten dzień nastąpi wkrótce:))
Czekaliśmy na MAPY! Cieszę się, że już są:)
wspaniały! taki właśnie szukałam dla mojego synka.
Przyniosłam właśnie godzinę temu. Na razie przejrzałam pobieżnie. Chłopaki jeszcze nie widzieli, a mnie.... zaparło dech. Jest rewelacyjna!
A co znaczą dla Ciebie te wątpliwości? Nie lubisz czegoś? Za co?
A te "Mapy" to chyba taka pozycja jakiej brakowało, bo (świetne) Atlasy Lektorkletta niestety już niedostępne (i jednak miały inną formułę).
Są, są. Dziś wszyscy podekscytowani :)
To zapraszam do księgarni :)
Rzeżucha, mnie oszołomienie (jak już pisałam) nie odpuszcza. Bawiło mnie przyglądanie się dzieciom i przysłuchiwanie się odgłosom pierwszych reakcji jak brali do ręki "O ja...". Chyba frajdę sprawia format.
Ciekawa jestem też dalszych losów tej książki - w jakim stopniu będą dzieci chłonąć wiedzę? Do czego je zainspiruje?
hejka myslisz ze dla 3,5latków odpowiedni?
Ja typuję raczej 5+, ale wiadomo, że dziecko dziecku nie równe. Nie wyrywałabym z rąk 3-latkowi, a nawet 2-latkowi, ale pewnie będzie to książka na przyszłość, z której na razie wyłowią ważne dla siebie szczegóły.
czeka już u mnie na urodziny Synka w listopadzie.
Ja jednak przedkładam słowo nad obraz, stąd wątpliwości. Obraz tak, oczywiście, zwłaszcza dobry, jednak nigdy nie zamiast słowa. Może gdyby te książki były tańsze, to kupowałabym, ale nie są, więc wydaję pieniądze na pozycje z tekstem. Ot, tyle.
Ale Mapy kupię na 100%, już wkrótce:))
dzięki Kochana za odp:*
A jednak "Mapy" przekonały Cię do siebie obrazem :)
Myślisz o serii Mamoko, pisząc o wyższości słowa nad obrazem? Ależ tam słowo, historia i snucie opowieści czai się za każdym rogiem.
Nie każda książka potrzebuje ilustracji, ale są takie, które obrazem potrafią opowiedzieć dużo więcej dzieciom (i nam) niż nam się wydaje...
:) Ja mam coraz trudniej z książkowymi prezentami urodzinowymi..
"Mapy" zamówione już u Mikołaja, choć naprawdę wątpię, że zamówiłam dla córki... czuję, że z mężem spędzimy nad nimi wiele godzin :) mogę tylko obiecać, że książka będzie szanowana i jak córa dorośnie, będzie w bardzo dobrym stanie. świetna pozycja!
Ojtam, Ojtam. To dopiero ekonomiczne rozwiązanie: jeden prezent dla całej rodziny :)
Do nas też "Mapy" już dotarły i tez czekają na Mikołajki. Ale jak się musiałam powstrzymywać, żeby nie dać Młodej od razu... :]
No i zrobiłam ci małą reklamę na moim blogu ;)
Popędziłam zobaczyć :) Dziękuję, dziękuję!
U nas książki - prezenty trudno ukryć...
Moja Młoda ma dopiero 4 lata, więc są jeszcze miejsca, do których nie ma dostępu ;)
Swoją drogą bardzo podoba mi się oferta Twojej księgarni. Zresztą ja jestem łatwa, jeśli chodzi o książki - dość lekką ręką, jak na nasze warunki finansowe, robię książkowe zakupy :]
Dzięki za miłe słowa :)
Te mapy od kilku lat są ciągle na nowo przez nas oglądane, odkrywane. Zawsze można znaleźć coś niezwykłego. A flagi państw służą do czerpania wzorców, żeby coś wyrysować albo zbudować z klocków. Państwo Mizielińscy pewno nie mieli tego pewnie w zamyśle:)
Prześlij komentarz