Brak
mi słów by opisać tę książkę. Wielki
prezent znikąd. To chyba najlepsze określenie, biorąc pod uwagę, że nie
towarzyszyły jej szczególne zapowiedzi. Dopiero powolne odkrywanie jej kart odsłania
tajemnice...
Mam
w pamięci także niedawne spotkanie tej, dla której ta książka była
niespodzianką i zaskoczeniem. Krystyna Miłobędzka. Tegoroczna, poznańska,
jubilatka. Poetka. Twórczyni i teoretyczka teatru dla dzieci. Pochylona i
krucha, jakby za mgłą, lecz z mocnym uściskiem dłoni. Książka zupełnie jak ona.
Jeśli nie weźmiecie do ręki „Na wysokiej górze” niczego o tej książce nie wiecie.
Na wysokiej
górze
Rośnie drzewo
duże
Nazywa się
Apli-Papli-Blite-Blau
A kto tego nie
wypowie
Ten nie będzie
grał
Jest
przymglona i niepozorna. Uwodzić może kolorem i pięknem rozkwitającego kwiatu
na okładce. Kwiatu rozwijającego się dwutorowo. Na przedniej i tylnej stronie
okładki. Dodaj do tego karminową czerwień brzegów stron, nieco ukrytą. I stronę tytułową, która zwodzi Cię i każe pieczołowicie rozklejać karty. Opowieść do odkrywania i powrotów.
a z tego drzewa
– azalia
a z azalii –
dalia
a z dalii - dal
„Na
wysokiej górze” zbudowane jest wokół fragmentu utworu teatralnego Krystyny
Miłobędzkiej. Doszukacie się go po przewróceniu kilku stron. Zasygnalizuje to i
cień na brzegach karty, pieczołowicie dopracowany jak każdy detal w tej książce
(dzięki Marii Szczodrowskiej i Radkowi Stańcowi).
Być
może pierwszy kontakt z „Na wysokiej górze” będzie szybkim przerzuceniem stron,
ale nie dajcie się zwieść i przyjrzyjcie się temu, jak forma i kształt gra tu
ukrytymi sensami i buduje metafory.
Ta książka to
podróż.
Podróżuje się z nią i przez nią.
Przewraca strony, wraca, dostrzega powracające kształty, stające się co rusz –
w inny sposób – znaczącym elementem obrazu. Wędrujemy z kolejnymi frazami
wiersza i przez życie. Nie tylko tej, z okazji której jubileuszu książka
powstała. Uśmiecham się do tej książki i płaczę razem z nią. Smakuję detale i
szukam kolejnych tropów łączących strony i spajających opowieść.
Dokąd jedzie młoda dziewczyna wyglądająca przez okno, z
podręcznym zeszytem na zapiski? W którą stronę zmierz jej „drugie oblicze” (po
drugiej stronie strony) kilkadziesiąt lat później? Dokąd wraca? Krystyna
Miłobędzka w swej twórczości bawi się słowem – pracuje nad językiem. Gra –
w stwarzanie – odkrywanie – to także droga. Życia. Dorastanie. Powracanie. Do tego co intymne. I co spaja wspólnotę.
Jak
namalować zabawę słowem, dziecięcy, czarodziejski dar zachwytu językiem? Jak
pokazać zaklęty czas dzieciństwa, który cały czas w nas uwięziony – odchodzi,
blednie i ulatuje? Wyliczenia
i przeistoczenia, które towarzyszą drodze, wystukują rytm, stwarzają świat?
Pobawić się formą – pokazać przeistoczenie. Drogę. Czas.
Należy do
rodziny tych poetów, którzy wierzyli, wierzą i będą wierzyć, że bez odnowy
języka nie da się odnowić wyobraźni poetyckiej. Przodków ma wśród tych, którzy
torturowali język, by zmusić go do wypowiedzenia pierwszego słowa świata lub
'mówiącego bezsłowia'."
Tymoteusz Karpowicz: "Metafora otwarta.
O poezji Krystyny Miłobędzkiej"*
Krystyna Miłobędzka uprawia w swojej poezji i
twórczości teatralnej gry słowne. A czym
gra Iwona Chmielewska?
Pierwsza ogałaca poezję z
zużytych środków poetyckich, a Iwona Chmielewska, z każdą kolejną książką,
udowadnia, że sztuka rezygnacji z efektownych popisów warsztatu i
reżyserowanie formą książki, dostrzeganie nieoczywistości, ma elektryzującą
siłę. W jej książkach znaczy nawet
cisza. Uświadamia, ile możemy zrozumieć. I zobaczyć.
„(…) to jest najprostsze pragnienie. Zrobić coś na nowo.
Wyminąć język, posłużyć się przedmiotem. Przebiec to, wykonać, ale nie
mówić."
Krystyna Miłobędzka
Iwona Chmielewska w swoich kolejnych książkach
posługuje się tym, czego inni często nie dostrzegają – dwoma obliczami karty w
książce, relacją, szyciem stron, dwoma stronami okładki, która zamyka drogę od-do,
ale i z powrotem. Poprzez swoje zabiegi i (mimo pozorów) intelektualne
rozpracowanie formy książki - skazuje czytelnika na przyłapanie sensów w ruchu,
dzięki naszym dłoniom, przewróceniu kart
wydobywają się one ze stanu prenatalnego.
Iwona Chmielewska karmi język obrazami. Nie
pozwala im zastygnąć na pojedynczych stronach, nanizuje je na kolejne karty,
bawi się złudzeniami, każe nam tropić sensy pomiędzy wędrującymi kształtami,
motywami przepływającymi pomiędzy kartami. Znaczą kształty. Analogie między
nimi budują opowieść. Znane już z innych książek motywy każą szukać
symbolicznych znaczeń (jakże częsty motyw ryby, pszczoły, drzewa, okna…).
Krystyna
Miłobędzka udowadniała, że teatr to forma przeczuwana od dzieciństwa - wcielamy
się przecież nieświadomie w różne role, by zrozumieć świat. Do podobnych
zabiegów ucieka się Iwona Chmielewska - wciela bohaterkę tej książki
jednocześnie w różne role, przywołując dobrze znane w sztuce motywy i toposy,
budując poetycką i wieloznaczną opowieść o życiu. O podróży - przez język i
świat.
Twórczość dla dzieci Krystyny Miłobędzkiej bierze się z pochylenia
nad dziecięcymi zabawami językiem - Chmielewska pochyla się nad tym, co robi
Krystyna Miłobędzka i sama tworzy alternatywne działania naddając słowu – obraz.
Tak jak dziecko
nagina reguły języka, eksploruje go i zachwyca jego plastycznością - tak autorka
„Kłopotu” każe nam przyglądać się jej eksploracji relacji słowa i obrazu,
ale i reżyseruje nasze działania –
poszukiwania.
O poezji
tej, dla której ta książka powstała mówi się, że tutaj słowa ciągle się rodzą.
A w książce Iwony Chmielewskiej sensy rodzą się w naszym działaniu – jeśli dostrzeżemy
łączące je relacje. Wymagają
przenikliwości i uwagi, zaczytania – zapatrzenia. Ale i świadomości. "Na wysokiej górze" staje się wyliczanką obrazową, która z
drobnych elementów tworzy poruszającą całość – opowiadającą i o sile twórczości, i kreacji, ale i o życiu. Upływie.
Czasie. A on idzie, idzie, idzie…
Ciekawych tego, jak powstają pomysły na książki Iwony Chmielewskiej, zapraszam na spotkanie z nią w łódzkim Muzeum Kinematografii. Już 9 III (niedziela), o godz. 12.00 warsztaty dla dzieci i dorosłych >> O książkach, które otwierają oczy <<
Będzie dostępne także książka "Na wysokiej górze".
"Na wysokiej górze" Krystyna Miłobędzka, Iwona Chmielewska. Wydawnictwo Miejskie Posnania, 2014.
* [cytat za:] Joanna Mueller, Krystyna Miłobędzka http://culture.pl/pl/tworca/krystyna-milobedzka
35 komentarzy:
:)
Bardzo sobie cenię dobrą poezję dla dzieci, a której jest jak na lekarstwo. A tu jeszcze z ilustracjami Iwony Chmielewskiej! Trudno uwierzyć w tyle szczęścia na raz :) Masz rację, że to wielki prezent znikąd. Cieszę się, że o niej napisałaś i zaraz próbuję namierzyć ją i kupić.
Małe kruki... nie chciałabym wprowadzić w błąd. "Na wysokiej górze" to nie jest zbiór poezji K.Miłobędzkiej. Jak pisałam - to książka do fragmentu jej utworu teatralnego.
Zajrzyj na stronę Biura Literackiego - tam przegląd książek z jej utworami, w tym - dla dzieci "gdzie baba siała mak"
Uśmiechasz się do książki?
czy do mnie ;)
?
"gdzie baba siała mak" zbiera wszystkie scenariusze teatralne i gry słowne dla teatru Krystyny Miłobędzkiej
http://www.poezjem.pl/pl/open/catalog/on/product/id/113911
polecam także zbiór esejów "W widnokręgu Odmieńca" -> w których autorka szukała odpowiedzi na pytania, kim jest dziecko i czym jest teatr. (cena bardzo atrakcyjna!)
http://www.poezjem.pl/pl/open/catalog/on/product/id/113631
Cena atrakcyjna, jak i wszystkich tomików z BL :)
I do Ciebie, i do książki.Tak ładnie napisałaś, że pozostaje tylko się uśmiechać. ;)
A na marginesie, masz może jakieś przecieki, kiedy książka będzie dostępna w wolnej sprzedaży?
Pytałam wczoraj w wydawnictwie i otrzymałam następującą odpowiedź: "Do dystrybucji za pośrednictwem hurtowni ogólnokrajowych, książka powinna trafić prawdopodobnie w przyszłym tygodniu." :)
To miło. Bardzo dziękuję za info. :)
Jest dostępna - na pewno w Łodzi ;)
O książce możnaby jeszcze, jeszcze dużo więcej. Zwłaszcza jeśli pójdzie kluczem biograficznym Pani Krystyny Miłobędzkiej... (o czym napisała pierwszy wiersz? Dlaczego pojawiają się góry i las?)
Książka jak medytacja.
Cudowny blog!
Nie znam się na medytacji, ale wszelkie próby kojarzą mi się z (próbami) oczyszczania umysłu. Tutaj mamy jednak impuls do poszukiwania, nizania obrazów na nić łączych je powiązań (także ze słowem), łączenia i dostrzegania nieoczywistych powiązań. Czyli: praca. Choć nie wyklucza zachwytu i bezdechu z wrażenia :)
Dziękuję :)
(urzekło mnie>>> Jestem estetką, ale jestem też polonistycznym żulem, a jeśli chodzi o przypisy - menelem. Radośnie płodzę neologizmy i nie dbam o zdrowie psychiczne swoje ani cudze. Z góry przepraszam!<<< Abstynowa :)
Dziękuję za to zaproszenie do lektury :) Bardzo cenię pracę ze słowami Krystyny Miłobędzkiej, chętnie podążę tym tropem, i zaproszę do podróży Córkę :)
Pozdrawiam.
Maćku, O, dzięki (choć nie powinnam patrzeć na żadne promocje).
Aniu, tak ładnie napisane, że czasami ledwie rozumiem. :)
To pochylenie mnie tylko zafrapowało, toż to teraz się kuca. ;)
Powiedz jeszcze, co dopracowywali Maria Szczodrowska i Radek Staniec?
Opracowanie graficzne?
Moniko, ja nie obiecywałam zrozumienia ;)
>>Jeśli nie weźmiecie do ręki „Na wysokiej górze” niczego o tej książce nie wiecie.<< (pisałam)
Kucanie ładnie mi się kojarzy. Często kucam
pracując z dziećmi.
Może >niżej< widać inaczej? :)
(tak, błąd stylistyczny do korekty - dzięki)
Maria Szczodrowska i Radek Staniec - tak, opracowanie graficzne.
Podróż przez obrazy w przypadku tej książki :)
Także podrawiam.
Niesamowita...magiczna... pełna klimatu...
Dziś to balsam...
Cudna. Choć wiedziałam wcześniej, że wyjdzie, zobaczyłam na targach w Poznaniu, gdzie zresztą była Iwona Chmielewska. Fizycznie upajam się tą książka i cieszę się, że moje miasto się do niej przyłożyło. Gratuluję wspaniałych warsztatów!
Teraz z kolei ja dziękuję :D
Może wyjaśnię. Wydaje mi się, że to oczyszczanie umysłu w medytacji, to jedynie metoda ponownego odkrycia świata, że medytacja prowadzi do odkrycia nieoczywistości właśnie - świata, świadomości, naszego sposobu postrzegania, do którego się przyzwyczailiśmy. Powiedziałabym, że to raczej otwieranie umysłu (a nie oczyszczanie), który już sam się w sobie zamknął, stracił elastyczności i że odbywa się to przez skupienie się na jakimś przedmiocie myśli, na obracaniu go w głowie, nawet wywracaniu na drugą stronę ;) I chyba najważniejszy jest ten moment już po medytacji, gdy rzeczywistość ogląda się w innym świetle i pozwala się jej przepływać bez narzucania swojego "starego" sposobu postrzegania.
I właśnie to zobaczyłam na tych zdjęciach i pragnę teraz zobaczyć jeszcze na żywo (co prawda dzieci nie mam, ale to nie szkodzi) :)
Książka jest "dla ludzi" jak najbardziej :)
Bez podziału "dziecko" i "człowiek".
A skojarzenie intelektualnej pracy z medytacją nad tą książką - pewnie tak. Nie znam się na medytacji (jak pisałam), choć może w takim sensie - jednak jest mi bliższa.
Zajrzałąm do Twojego bloga - wciągnął! I tyyyle do czytania :)
Ach, też marzę, by moje miasto przyłożyło rękę do takiej książki. Zwłaszcza, że autorka pilnuje całości :)
Widziałaś też na targach Krystynę Miłobędzką? Zrobiła na Tobie wrażenie (spotkanie z nią i książka)?
Dziękuję :)
Od pochylania się wysiadają plecy. ;-)
Niestety, żałuję, nie widziałam Krystyny Miłobędzkiej, wpadłam na targi szybciutko, żeby zobaczyć, jak jest na nich w tym roku (niestety, mam wrażenie, że z roku na rok coraz mniej energii w tym wydarzeniu - coś musi się tu zmienić). Przez chwilę, przy autografach, miałam szansę poobcować z Iwoną Chmielewską - zachwycające skupienie. Serio, świetnie widzieć u Ciebie, co dobrego można wydobywać z książki obrazkowej i jak działa na dzieci!
Aniu, znasz rysunki Iwony Chmielewskiej do tomików Justyny Bargielskiej? Patrząc na okładkę "Małych lisów" wiedziałam, że coś mi mówią. Dzisiaj czytałam stary wywiad z Bargielską, w którym mówi o spotkaniu z Chmielewską i przygotowywaniu wspólnej książki. Nie wiem co z tego projektu wyszło, ale na pewno kolejne tomiki Bargielskiej ilustrowane są przez Chmielewską. Muszę się wybrać do księgarni.
W "Małych lisach" jest tylko okładka. W ostatnim tomiku "Szybko przez wszystko" Iwona Chmielewska widnieje jako autorka ilustracji, ale nie widziałam. Nie wiem :)
Co do projektu wspólnej książki - pamiętam, że JB miała takie marzenie, ale też nie wiem jakie są jego drogi :)
Więcej jest tych wspólnych książek/okładek.W mojej bibliotece, niestety, wczoraj nie znalazłam poezji Bargielskiej.
Ale w dziale dziecięcym, oczywiście, są książki Iwony Chmielewskiej:))
Czytając Twój tekst chyba zaczęła mi się marzyć dobra wielka poezja dla dzieci z ilustracjami Iwony Chmielewskiej i już nie umiałam się oderwać od tej myśli :) tak czy siak, tę książkę na pewno kupię.
O tak, Iwona Chmielewska ma moc :)
Dziękuję :)
Nie wiedziałam.
Pomimo wyczerpania formuły "trzy rzędy książek na półce" przymierzam się do zamówienia z Biura Literackiego. Zobaczę ten najnowszy tom poezji.
A książki I.Ch. u nas nawet (?) w bibliotece szkolnej :) Myślę, że jedna z klas poszybowała dzięki nim w "rankingu" czytelniczym.
Mam takie wewnętrzne przekonanie, że większość "dobrej poezji" da się czytać dzieciom. Przy odpowiednim wsparciu można zobaczyć dużą dawkę zaciekawania niekoniecznie czymś, co jest zrozumiałe dla "przeciętnego dorosłego". Fajne doświadczenie, zwłaszcza jeśli dzieci są na etapie gier i zabaw językowych.
Bossskie było spotkanie w ubiegłym roku z wierszami Przybosia >>> http://czytaniewlodzi.blogspot.com/2013/03/dotknij-teatru-po-co-ludziom-wiersze.html
A dobra poezja w wydaniu Iwony Chmielewskiej? Oj tak, byłaby to jej książka. Nie tylko ilustracje :)
Dziękuję i ja za polecenie. Wypatrzyłam. Zamówiłam. Dostałam i ... spędziłam z nią wiele dobrych chwil. Magia...
peesik: dla mnie to chyba pierwsze polskie opracowanie graficzne tak pięknie i subtelnie zaplecione liternictwem (po wydaniach koreańskich) aczkolwiek wciąż jestem głodna, wciąż czekam na kolejne ;)
Będą kolejne, będą :)
(zastanawiałam się, czemu jest ta książka, a Ciebie jeszcze nie. Dobrze Cię wiedzieć :)
tj. widzieć (miało być; znaczące?)
Prześlij komentarz