28 stycznia 2011

Życie nie jest w kolorze pink


Życie nie jest ani w kolorze czarnym, ani białym. Najczęściej także - nie w kolorze "pink". Przeważnie bywa w paski. Jak Basia. Tym razem o serii książek dla dzieci w wieku przedszkolnym.


W wielu domach obwieszczenie, że mama musi popracować często nie kończy się tak wesoło jak w tchnącej optymizmem "Śwince Peppie".




Codzienność bliższa jest "Basi". To życie bardziej w paski niż w kolorze pink.

Zofii Staneckiej (strona literacka) i Mariannie Oklejak (trudno mi sobie wyobrazić Basię inną niż na jej ilustracjach) udało się stworzyć niezwykle ciepłą i prawdziwą serię opowieści o rozmaitych przypadłościach dnia codziennego. W ich centrum jest oczywiście Basia - dziewczynka w wieku przedszkolnym i  jak każde z naszych dzieci - nie jest ani do przesady grzeczna, ani zbyt dobrze ułożona. Zadaje różne pytania i staje wobec rozmaitych wyzwań. W odkrywaniu świata towarzyszą jej rodzice, starszy brat Janek i młodszy - w wieku niemowlęcym - Franek.

Model rodziny jest dość tradycyjny - tata zapracowany, mama zajmuje się dziećmi i próbuje jakoś zapanować nad "rzeczywistością". Ogromnym plusem każdej książeczki o Basi jest to, że sposób bliski naszym realiom, daleko od cukierkowych wizji i infantylnego dydaktyzmu, nowocześnie i partnersko pomaga dzieciom zrozumieć "trudne sprawy", które przynosi codzienne życie.




W "Basi i mamie w pracy" wiosna okazuje się nie tylko zapowiedzią nowego, to także próba sił dla całej rodziny. Zwłaszcza dla mamy, która oprócz wychowywania dzieci i zajmowania się domem (co niektórzy znamienne nazywają "siedzeniem w domu") oraz dorywczych prac zleconych, postanawia wykorzystać szansę, która przed nią stanęła i stworzyć podręcznik do szkoły.

Następnego dnia Mama wyciągnęła z szafy dawno nieużywany laptop, przyniosła do kuchni słowniki i kolorowe segregatory z notatkami ze studiów i zrobiła dla nich miejsce na blacie pod oknem.
- Wijesz gniazdo? - dopytywała się Basia, wciąż poszukująca nowych oznak wiosny w swoim otoczeniu. 
- Coś w tym rodzaju - odpowiedziała Mama. - Szykuję stanowisko pracy.
A potem założyła wysłużony dres, zaparzyła sobie wielki kubas gorącej kawy i zaczęła pracować.




Nadejście "nowego" nie zostało jednak przyjęte ze zrozumieniem, a tym bardziej z entuzjazmem - ani stanie na rękach (nowa umiejętność Basi), ani próby wciągnięcia mamy do rozmowy  o innych zapracowanych mamach, nie przynoszą rezultatu. Mama nadal stuka w klawiaturę i mówi o konieczności dokończenia tego, co zaczęła.

Pierwszą obrażoną na mamę jest Basia (co dobitnie daje odczuć swoim zabawkom)...
Basia poczuła się urażona. Przecież dobrze widziała, że Mama nie jest w pracy, tylko w kuchni!
Potem niezadowolenie zaczyna rozszerzać swój krąg.



- ... chodzisz po domu w dresie, nie słyszysz, co się do ciebie mówi. Czy ja naprawdę oczekuję zbyt wiele?! Czy jest coś dziwnego w tym, że po całym dniu pracy marzę o ciepłym przyjęciu przez miłą żonę w posprzątanym domu?

Basia, jako bystra obserwatorka rzeczywistości, relacjonuje domowe zmiany, jakie wywoła praca mamy. I oczywiście, jak przystało na rezolutną kilkulatkę, stawia czoło problemom, próbując zrozumieć relacje rodziców. 



Wszystko kończy się oczywiście dobrze, a najważniejsze staje się to, że dorośli potrafią wytłumaczyć Basi, to   czego nie rozumie i dają jej poczuć, że w całym zamieszaniu nie przestaje być kochana. Opowieść o mamie w pracy pokazuje także, jak ważne jest wspólne wypracowanie rozwiązania problemu. Spór i różnica zdań rodziców jest zachwianiem poczucia bezpieczeństwa, ale koniec przynosi pełne ciepła i dowcipu rozwiązanie.

Historia "wzięta z życia", przefiltrowana przez pryzmat opowieści Basi, pomaga zrozumieć tym mniejszym i większym czytelnikom, siebie nawzajem. Nie ma tu natrętnego dydaktyzmu, ani landrynkowej wizji życia bez spięć i problemów. Jest dowcipne spojrzenie na rodzinną codzienność i mocno pozytywny przekaz. Jest i ciepła wizja domu, stworzona lekką kreską Marianny Oklejak. Całość w interesujący i niebanalny, przyjazny dziecku i całkowicie nowoczesny sposób obejmuje koncepcja graficzna Doroty Nowackiej. 





Jednym z ostatnich tytułów serii jest tom "Basia i pieniądze". Kolejny temat z "życia wzięty"... Jak wytłumaczy dziecku, że gratis nie jest "za darmo", a bankomat nie rozdaje pieniędzy? Co można zrobić, kiedy kilkulatek wariuje z wypiekami na twarzy w "supermarketowej świątyni zakupowego rozpasania"? Przed takimi problemami stanęła mama Basi, zmuszona do wyprawy "na większe zakupy" z trójką dzieci. Dzieje się tam, dzieje....



Przygoda Basi pokazuje, że nie tylko dorośli mają problem z pieniądzmi. Dzieci mają rozmaite pomysły na to, skąd je wziąć. I do tego, już w przedszkolu mogą poczuć, że inni oceniają nas przez pryzmat tego co posiadamy. Bo dlaczego dzieci pragną kolejnego gadżetu? 
Wszystko to staje się bardzo skomplikowane, ale  bezcenna okazuje się pełna wyrozumiałości mama i partnerskie potraktowanie uczuć dziecka. Po przejściowej burzy pt. "ja chcę", Basia godzi się z tłumaczeniem mamy. 



Jednak  "Basia" jest daleka od landrynkowych "happy endów". Dociekliwość kilkulatki przyłapuje z humorem rzeczywistość (i rodziców) na absurdach, lapsusach i paradoksach.

- I to jest właśnie bez sensu - oświadczyła Basia. - Najpierw oddajemy pieniądze do bankomatu, żeby je z niego wyjąć. A jak już wyjmiemy, to stoimy w kolejce, żeby je znowu oddać. Dlaczego?




"Basia i mama w pracy", "Basia i pieniądze" Zofia Stanecka, il. Marianna Oklejak, koncepcja graficzna Dorota Nowacka. Wydawnictwo LektorKlett, 2010. 

Brak komentarzy: