Mateo, lat 5
Tak, tak. W życiu dziecka, pewnego dnia, niespodziewanie ważne miejsce zajmuje matematyka. Jak wprowadzać malucha w świat liczb? Z reguły zaczynamy od nauki liczenia. Postuluję, aby nie były to tylko wyłącznie ćwiczenia pamięci i nauka zapamiętywania ciągu liczbowego, a zabawa z liczbami, ich desygnatami (w tej mądrze nazywającej się roli może wystąpić prawie wszystko, co mamy w domu), zabawa w porównywanie, określenie "dużo", "mało", "dodaję", "ile to daje w sumie?". I matematyka maluchom wchodzi w krew...
Doskonałą okazją do nauki liczenia jest lektura "Bardzo głodnej gąsiennicy", o czym już pisałam. Do zabawy z książką Erica Carla i owocami można dodać tabliczki liczbowe, które oswoją dzieci z graficznym wyglądem liczb.
"Szorstkie liczby" znane miłośnikom pedagogiki Marii Montessorii pomogą zapoznać się maluchom z kształtem i zapisem liczby, kojarzyć symbol z konkretną liczbą. Zabawę z nimi mogą już mieć dwulatki, tym bardziej, że można tabliczki wykonać w domu.
Potrzebny jest gruba tektura czy karton, w kolorze zielonym, (u nas sprawdziła się tektura z pudełek po warzywach; zwykle dostępne są takie w marketach, dyskontach) żółty papier ścierny (bardzo drobny, do kupienia w marketach budowlanych), dobre nożyczki, linijka, klej (np. Wikol).Przydadzą się też liczby do odrysowania. np. z piankowych puzzli.W tektury wycinamy równe tabliczki (np. 9 na 8 cm), powinno być ich 9, na papierze odrysowujemy liczby od 1 do 9 (trzeba zwrócić uwagę na ich prawidłowy wygląd). Liczby przyklejamy symetrycznie na tabliczce. Dla dziecka możemy przygotować kolejne dziewieć kartoników i naklejki lub powycinane ulubione postacie, owoce z gazetek, zwierzęta. Pod naszym kierunkiem, przy najbliższej okazji może zrobić swoje tabliczki z naklejoną odpowiednią liczbą przedmiotów.
Dla tabliczki "1" - z jednym, dla tabliczki "3" - z trzema itd.
Przy "wprowadzaniu" liczb, powinniśmy pamiętać o tym, aby jednego dnia czy podczas jednego spotkania zapoznawać malucha z nie więcej niż dwiema liczbami.
Można bawić się nimi na różne sposoby - zacząć od czytania "Bardzo głodnej gąsiennicy", zaprezentować tabliczki z liczbami 1 i 2, przynieść owoce (jedno jabłko i dwie gruszki), policzyć, zagrać w chowanie tabliczek liczbowych i "ciepło - zimno", "cieniowanie" kartki papieru położonej na tabliczce itd.
Doskonałym dodatkiem będzie lektura książki wydanej przez wydawnictwo Dwie Siostry "Od 1 do 10".
Na stronie wydawnictwa zakwalifikowana jest jako pozycja co najmniej dla trzylatków, jednak myślę, że i u maluchów może wzbudzić zainteresowanie przyjazny format, gruba tektura, wyrazisty rysunek. Jej dowcip, nonszalancką, wesołą kreskę, zabawne wierszyki docenią także starsi. A dla wszystkich zainteresowanych okazją do ćwiczeń pamięci będzie nauka szybko wpadających w ucho, dwuwersowych wierszyków powiązanych z każdą liczbą. Co cenne, soczystym, łobuzerskim ilustracjom towarzyszą pomysłowe rymowanki, z doskonałym rytmem, dalekie od rymów "częstochowskich", a na dokładkę cenne logopedycznie.
"Sześć królików na placyku
suszy uszy po deszczyku."
Ola Cieślak, autorka "Od 1 do 10" wydała wcześniej w Dwóch Siostrach książkę dla dorosłych "Love story". Wprawdzie to dwie różne pozycje, ale łączy je dość łobuzerskie potraktowanie tematu, humor i "dowcipna kreska". Czekam na kolejne. A będą :) Więcej o dorobku autorki, planach wydawniczych Dwóch Sióstr na blogu Oli
Kolejna "matematyczna" propozycja to "Matematyka ze sznurka i guzika. Zabawy w liczenie, mierzenie i układnie" wydana przez Zakamarki.
Przeznaczona jest dla przedszkolaków i nieco starszych dzieci (od 4 do 8 lat). Adresowana jest także do ich rodziców, opiekuków, przewodników w różnego rodzaju eksperymentach.
Nie jest to podręcznik, ani tym bardziej tradycyjna książka "do czytania". To raczej źródło inspiracji, a krótka lektura poszczególnych "rozdziałów" ma być punktem wyjścia do rozmaitych poszukiwań, badania, mierzenia, liczenia. Książka Kristina Dahla, zilustrowana przez Mati Leppa jest wciągającą podróżą przez świat liczb i miar, w którym żyjemy zanurzeni po uszy.
Dzieci zainteresowanie tym światem mają wpisane w swój rózwój, a cała sztuka polega na tym, aby tego nie zmarnować. Jak to zrobić? Opowieść o badaniach Magdy i Kuby - głównych bohaterów "Matematyki ze sznurka i guzika" ma nas inspirować do tego, abyśmy towarzyszyli dzieciom w ich eksperymantach, a przynajmniej nie zabijali naturalnej ciekawości. Cała opowieść o matematyce skierowana jest wprost do małego czytelnika. Opowieściom o tym, co badają Magda i Kuba towarzyszą krótkie wyjaśnienia. I zachęta - "sam wymyśl jak chcesz mierzyć", "zgaduj", "sprawdź", "dlaczego tak, a nie inaczej"...
Dla rodziców przeznaczone jest posłowie, w którym autor wyjaśnia czym jest matematyka, a przede wszystkim - zagrzewa do pielęgnowania poznawczej intuicji i kreatywnego myślenia naszych dzieci.
Książka jest pomyślana jako przewodnik po świecie matematyki, od prostszych pojęć po te bardziej skomplikowane problemy (czasem dodane są informacje o miarach, wagach, badaniu objętości dla bardziej dociekliwych a może nieco starszych czytelników).Opowieścią o liczeniu , o tym, czym jest "para", jakie kształty, figury możemy dostrzec w otaczającym świecie, o tym ile coś waży czy jaką ma objetość towarzyszą "zadania" do wykonania i przykłady eksperymentów. Zapewne największą popularnością cieszy się badanie "ile papieru jest w rolce papieru toaletowego?", sama zawsze miałam ochotę to zrobić, teraz będę miała okazję...
Dowcipnym opowieścią towarzyszą lekka kreska i zabawne ilustracje Mati Leppa, znanego miłośnikom "Jak mama została Indianką" (niezapomniany widok skaczącej do wody mamy w cielistych majtkach...).
Jeśli nie brak nam pomysłów na wprowadzanie dzieci w świat matematyki, książka Kristina Dahla nie jest obowiązkową pozycją w bliblioteczce. Warto ją kupić, jeśli lubimy ofertę skandynawskiej literatury dla dzieci wydawanej przez Zakamarki.
Obojętnie czy nasza matematyka będzie ze sznurka czy z guzika, ważne aby okazała się wielką frajdą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz