9 lipca 2012

"Run Toto!" (Z Seulu c.d.)




Książka "Run Toto!" powstała podobno jako wynik frustracji. Autorka, Cho Eunyoung dość miała robienia ilustracji "na zamówienie" wydawnictw i spełniania gotowych oczekiwań. Na warsztat wzięła swoje wspomnienia z dzieciństwa - miłość do koni i pierwszą wizytę na wyścigach konnych. Powstała książka piękna zaprojektowana i fascynująca w swojej ekspresji.

Niektórzy łapią się za głowę - książka o hazardzie (bo obstawianie gonitw tym przecież jest) dla dzieci?! Rozgorączkowany tłum, wypełniający kupony i ćmiący papierosy?! 
Tak, to wszystko ta książka ma w tle. Lecz przede wszystkim to opowieść o widzeniu dziecka, o filtrowaniu świata z dziecięcej perspektywy, jego fascynacjach. O marzeniach i złudzeniach dziewczynki, której upatrzony koń niespodziewanie wygrywa wyścig i dziadku - dorosłym, który musi oswoić się z przegraną. 

"Run Toto" to dynamiczna i hipnotyzująca opowieść kolorem i kreską (pociągnięciami pędzla do kaligrafii?). Historia, w której tor wyścigów staje się dla dziecka placem zabaw, a koń - ożywioną, ulubioną zabawką z pokoju dziecinnego (tytułowy "Toto"), dla dorosłych - przestrzenią porażki i zawiedzionych pragnień. Opowieść o tym, jak dzieci potrafią bawić się rzeczywistością, a dorośli - śmiertelnie poważnie traktują to, co z założenia miało być zabawą dla dorosłych...













"Run Toto!" to kolejna pozycja z naszego ulubionego stoiska targowego - wydawnictwa BorimPress. "Run Toto" - książka autorska Cho Eunyoung, laureatki Grand Prix BIB 2012. Autorki okładki tegorocznego "Illustrators annual" z Bolonii (co roku inny ilustrator bądź ilustratorka dostępuje tego wyróżnienia). I Biennale Ilustracji w Bratysławie (BIB), i nagrody bolońskie (od 4 lat Korea jest stale obecna na listach nagrodzonych i wyróżnionych książek) pokazują, z jaką siłą koreańska książka - i ilustratorzy wkraczają na arenę międzynarodową. Przy błogosławieństwie i wsparciu swego rządu. Bo książka koreańska staje się "towarem" eksportowym. Termin "towar" - jak widać - wcale nie oznacza, że jedynym kryterium jest "sprzedawalność" czyli komercyjna wartość książki i to czy książka spolegliwie spełnia kryteria estetyczne ministerialnego urzędnika. Wyborem i selekcją zajmują się ci, którzy się na tym znają (bo jak wiadomo, nie da się znać na wszystkim). Urzędnicy wspierają (czyli inwestują w promocję), bo państwo widzi interes w rozwijaniu branży wydawniczej. W edukacji także. Proste? Nie dla wszystkich - jak pokazują nasze realia...

2 komentarze:

KLSz pisze...

Aniu, wielkie dzięki za cudownie opisywane wrażenia z Korei. I te książki - !!
I mnie zachwyca koreańska rzeczywistość.
Obecna znakomita sytuacja książki ilustrowanej w Korei i z Korei to między innymi rezultat polityki z lat 90 tych - kiedy to Ministerstwo wspierało import nagrodzonych książek w światowych konkursach. Koreańskie edycje medalowych książek stanowią pełną dokumentacje osiągnięć w tej dziedzinie z ostatnich 50 lat. W ramach warsztatów studenci omawiają wybrane z dorobku swiatowego nagrodzone pozycje. Kryteria określajace ksiązkę obrazkową są pojęciem upowszechnionym i nie są one wiązane s jak czasami się sądzi z tz dobrym gustem.
A odnośnie okładki katalogu bolońskiego. To od lat sprawa przesądzona - niezależna od idywidualnych decyzji. Wymiennie należy do zwycięzcy BIB lub laureata Medalu IBBY. To dwie instytucje które od lat 60 walcza o pozycje ilustyratora w swiecie literatury.

poza rozkładem pisze...

K. :)
Czyli - jak widać na przykładzie Korei - wsparcie "odgórne" jest ważne i procentuje. Na efekty trzeba po prostu czekać. My zbieramy plon czegoś zupełnie odwrotnego...
Jak pisałam - na Targach widać było całe wycieczki dzieci i młodzieży ze szkół, dla których "obowiązkowym" punktem było odwiedzenie przestrzeni z picturebookami... Wart naśladowania pomysł.
Wielkie dzięki za cenne informacje.