6 lipca 2012

Trofea z Korei



Wizyta w księgarniach seulskich to temat na odrębną rozprawę. Powyżej -  największa z nich KIOBO, na zdjęciu poniżej - jeden z korytarzy działu książki dla dzieci tamże. Morze książek.... Ocean? W weekend, w innej księgarni zdarzyło się nam spotkać oprócz tłumów  kupujących książki, także dzieci śpiące pomiędzy regałami :)



Mam wrażenie, że można tam spotkać książki dla dzieci na każdy temat. Książki z całego świata (także te kiepskie). Książki świetne i w godnym pozazdroszczenia bogactwie.  Książki z motywem przewodnim "kupa", książki, których już okładki zbulwersowałyby naszych "stróżów moralności" :); książki, w takiej różnorodności, której gorąco życzę polskim dzieciom i rodzicom. Skrót tego, co przywiozłam w rozwinięciu.





Polskie akcenty: "Myśl" Iwony Chmielewskiej - spójrzcie na okładkę, jaki ładny ukłon w stronę łacińskiego alfabetu i pochodzenia autorki :) 



"Myślący alfabet - wersja koreańska" w wykonaniu Iwony Chmielewskiej (jest jeszcze wersja angielska)


"Cztery strony czasu" - książka o Toruniu i historii, która nie ukazała się w Polsce, a w Korei kilka lat temu... 



Klasyka, której pierwodruk pochodzi z lat 60-tych. "This One or That One?" Koncepcja i realizacja Dobroslava Foll, bardziej znanego z filmowych plakatów niż z twórczości dla dzieci. Zajmował się jednak i tym, a tu koreańskie wydanie, które za cele stawia sobie "otwieranie szeroko oczu", żeby zobaczyć, jak z użyciem wyobraźni i (odpowiednio zastosowanej techniki:) odkryć można magię tego, co nas otacza. 



Tutaj pokazane działanie:



Z tego samego wydawnictwa, książka nagrodzona w Bolonii (2006) - "Magic bottle". Wyobraźcie sobie, że w sklepie kupiliście kilka butelek, ale butelki zamiast mydła, sosu czekoladowego i innych produktów spożywczych za sprawą pewnego maga zawierają zupełnie coś innego... Kolejna pozycja o nieoczywistości i sile wyobraźni. Książka autorska Gyong-sook Goh.







Inne wydawnictwo i kolejna książka "z Bolonii" (2004) "Subway Train is Coming". Wprawdzie erę biletów - tekturek seulskie metro ma za sobą, ale mapa metra sugeruje, dlaczego taka książka powstała w Seulu :) Książka ma swoją edycję w Belgii, Francji i Brazylii. Wydawnictwo koreańskie oprócz wersji rodzimej wydało jeszcze miniwersję koreańsko-angielską






Od twórcy tej książki dowiedziałyśmy się, że Bolonia nie zmienia wcale tak życia, nawet koreańskiego ilustratora, jakby można było tego oczekiwać. Najważniejsze to mieć "swoje" wydawnictwo...  

BorimPress - wydawnictwo, którego książki zasługują na osobny post. Samo wydawnictwo podobnie :) Siedziba Borim mieści się w specjalnym miasteczku, stworzonym przez rząd koreański - Paju Book City. To miasto branży wydawniczej - siedziby wydawnictw, drukarnie, ale nie tylko. Borim Press oprócz swojego biura ma teatr dla dzieci, przestrzeń wystawową poświęconą picturebook, księgarnię.
Właściwie nie było na ich stoisku książki, której nie chciałabym mieć. Zabrakło w ostatnim dniu targów pozycji, na którą polowałam - opowieść o pierwszym dniu w szkole. Z powodu wiadomych ograniczeń padło na te książki:



Opowieść "z życia wzięta" - o dziewczynce, która bardzo chciała się uczyć, ale jej "przeznaczeniem" było małżeństwo. Jej los nie obszedł się jednak z nią okrutnie - dzięki teściom poszła do szkoły i mogła spełniać swoje marzenia. Problem analfabetyzmu do dziś jest żywy w Korei - nie na szeroką skalę, ale jednak. Z tego co słyszałam są szkoły (i ogłoszenia o nich), które uczą starsze pokolenia czytania i pisania. Szkół pomagających zmieniać mocno patriarchalny układ chyba nie ma... Ale książki nie boją się podejmować żadnego tematu. W opowieści o dziewczynce (sięgającej do prawdziwej historii) pojawia się także wątek podziału Korei i wędrówki jej rodziny z północy na południe.






"Yellow umbrella" namalowana przez Ryu Jaesoo, z muzyką (!) napisaną przez Sheen Dongil. Malarska impresja o deszczowym dniu, spotkaniu na ulicy i muzyka, która jest opowieścią... Do książki obrazowej w czystej formie dołączono płytę z kilkunastoma utworami na fortepian. Deszczowy dzień, muzyka i wyobraźnia... Odważnie?





"Flower Bloom" - opowieść o koreańskich kwiatach i o tym, jakimi kolorami może obdarzyć nas natura. Wszystkie barwniki użyte przez autorkę książki  pochodzą z roślin. Książka oprócz cudów natury wyjaśnia dzieciom tajniki warsztatu...




Kolejna ulubiona pozycja :) "How I cought a cold". Książka autorska Kim Dongsoo. Hołd złożony dziecięcej wyobraźni i temu, jak trudno czasem oddzielić "realność" od "fikcji". Piórko wystającej z puchowej kurtki staje się inspiracją do snu, w którym trzeba jakoś gęsiom wynagrodzić ich poświęcenie...
Świetna, dowcipna opowieść o dziecięcej perspektywie widzenia świata i jego "nieoczywistych" problemów. Doskonale współgra z tym ilustracja stylizowana na dziecięcą i formuła zapisków w "dzienniczku".






Z działu dla "maluchów" czyli dizajn dla "naj-najów". Trójpak wierszy zaprojektowany przez najsłynniejszego  koreańskiego dizajnera Ahn Sangsoon, profesora Hongik University i projektanta wielu czcionek koreańskich. Seria jest pomyślana jako pierwsze kroki w alfabetyzacji wizualnej (!), wprowadza też typowe dla kultury koreańskiej motywy. Piękna! 








Kolejna pozycja z półki "piękne": Yoo Juyeon "One day". Złote Jabłko na  Bienale Ilustracji w Bratysławie (2011). Historia tej książki pokazuje, że najpierw mogą powstać ilustracje, a do nich tekst. W wersji koreańskiej to poezja dotykająca samotności i poszukiwania własnego miejsca. W wydaniu francuskim wybranemu poecie pokazano ilustracje, do których miał napisać swój tekst. Niezależnie od pierwowzoru. 






Pomimo silnego nawiązania do tradycyjnej techniki - pejzaż mocno współczesny. I seulski.

"Whose shadow is this?" Zaskakująca, mimo zdawałoby się oczywistego pomysłu, zabawa w "co możesz zobaczyć". Niespodzianką jest budowa szkatułkowa - cień naszego parasola może mieć własny cień - i kim on będzie? Książka autorska Choi Sookhee. 

* więcej zdjęć nie ma - dzieci okupują książkę :)

"Run" - książka, przy której ciężko się zastanawiałyśmy czy ktokolwiek wydałby ją w Polsce... Książka o tym, jak fajne jest bieganie. Książka oddająca naturę biegu. I o tym co robić kiedy nam się nudzi (biegać!). Niezła zabawa :) Książka autorska Lee Haery, kolejna:  "Rain, rain, rain" (nietrudno domyślić się tematyki). Miękki ołówek staje się tutaj sposobem na oddanie pędu, ruchu, zmiany tempa, zipiącego oddechu. To podobno bardzo "koreańska" książka, nawiązująca silnie i odświeżająca sztukę kaligrafii, gdzie sposób nacisku na pędzel oddać może wiele emocji. Praktykowanie zen pociągnięciami ołówka :)

* więcej zdjęć będzie jak dzieci oddadzą książkę :)
Dodatek: wydobyłam...

Nudzi mi się...

Pobiegamy?

(...) 




W ciągu dalszym jest jeszcze wielki finał :)



Gdzieś się jeszcze ukryło "Run Toto!" - Grand Prix BIB 2011. Jak się znajdzie - pokażę pełną ekspresji opowieść o wyścigach konnych widzianych oczami dziecka. 

Wydawnictwo Borim Press wydało kilka lat temu "Hello Europe" Iwony Chmielewskiej. Niestety, nakład wyczerpany, a warto pokazać jak można wydać tę samą książkę w dwóch krajach (w Polsce wyszła jako "Dzień dobry, Europo" w zmienionej formie -  z dodanym tekstem).

Podobno byłyśmy najlepszymi klientkami na stoisku targowym BorimPress :)


Kolejny przystanek: dział książek dotykających różnych problemów społecznych;  książka opowiadająca o smutkach dzieciństwa z różnych stron świata i nadziei na pomoc; kolejne strony pokazują problemy nękające dzieci i nadzieję, na to, że ktoś kto czyta tę książkę wyciągnie do nich dłoń... Na końcu książki krótko przedstawione są historie miejsc, z których pochodzą portretowane dzieci. 



Inna pozycja w tej półki:  "An old worn-out bicycle" - nietypowa opowieść o niepełnosprawności:  Warsztat ilustratora skądś znamy :) Mnie od razu skojarzył się z rodzimym duetem Anita Andrzejewska i Andrzej Pilichowski-Ragno. Koreańczycy są pilnymi obserwatorami, choć to może przypadkowa zbieżność.  








Kolejna "problemowa" książka: opowieść o rozdzielonych przyjaciołach, którzy nie mogą grać w piłkę i  historia konfliktu w Palestynie. Przypowieść o murze, który dzieli... O polityce i nieszczęściu zwykłych ludzi, także dzieci. Dla dzieci!






Półka "Ze świata":  Tłumaczenie z japońskiego - i nieco zmieniona wersja "Czerwonego Kapturka"? Zgaduję... Urzekły mnie monochromatyczne ilustracje i gra kroplą koloru 





A tu zabawa słońcem:



Lane Smith dużo tańsza niż w Europie:


Dawka absurdalnego humoru i zabawa w tworzenie surrealistycznych ilustracji (kolaży). Zabawie towarzyszą zagadki - zadania do rozwiązania:







Jedna pozycja z serii "klasyka dla dzieci" (jednej z wielu). Nie oparłam się Guliwerowi - tekst wyraźnie skrócony, ale ilustracje stawiają tę powieść w nowym świetle.




A Ta książka też ma swoją ciekawą historię - kto tu ważniejszy jako twórca: ilustrator, który wymyśla obraz czy fotograf, który świetnie je chwyta? Urokliwa historia o pewnym deszczowym poranku i niespodziance ze spaceru - co się stanie, jeśli z przyniesionej chmurki mama upiecze chleb?



Książka znana już wcześniej, ze spotkania z Iwoną Chmielewską. Musiałam ją mieć - rodzicielstwo non-fiction, oczami dziecka. Boogyman jako sztandarowy straszak na dzieci nadchodzi! Strzeżcie się rodzice...
Świetna, dowcipna historia, której clou to efekt gry obrazu z tekstem.


I mój faworyt: opowieść o chłopcu, ze znaczącym imieniem "RobićCzyNie". O filozofii życiowej i matematyce.


A na koniec: słynni ilustratorzy opowiadają dzieciom o sztuce. Sztuce ilustracji. Jak nie kochać Korei za te wszystkie książki? 






9 komentarzy:

Pani Zorro pisze...

Ech, ale wypas. Właśnie przeczytałam wywiad z ICH. Wszystko to dokłada do mojego przygnębienia. U nas tak NIGDY nie będzie, bo tylko małej grupie wariatów zależy na inwestowaniu w dzieci. Nikt nie myśli perspektywicznie, liczy się tylko TU I TERAZ.
PS. Zbankrutowałaś w tej Korei? ;-)

poza rozkładem pisze...

Pesymistyczna (realistyczna?) wizja przyszłości Polski - tak, u nas tak nie będzie; bo podobno decyduje o tym historia i kultura. "Człowiek z księgą" nigdy nie stał u nas w hierarchii społecznej wyżej niż "człowiek z mieczem".

Ta optymistyczna wizja (czyli to, co dzieje się w Korei) ma też swoje cienie - dziwiłyśmy się, że w tygodniu w ogóle nie widać dzieci. Pojawiają się dopiero po 22 - wracające po swojej "drugiej" szkole do domu.
Nacisk na edukację jest ogromny. To jednak procentuje - i to w skali kraju.

Chyba trzeba wierzyć i robić swoje. Idealiści mają bolesne zderzenie w rzeczywistością, ale to oni (my?:) zmieniają świat.

A jeśli chodzi o stronę finansową mojego "szaleństwa" - wierzę, że to inwestycja długoterminowa :)

Pani Zorro pisze...

To część azjatyckiego etosu pracy. Tymczasem u nas zawsze praca była tylko pewnym przymusem, który stoi na drodze do szczęścia i wolności. 20 lat temu Koreańczycy POSTANOWILI, że zaimponują światu i wzięli się za pracę u podstaw, czyli za dzieci. My w tym czasie zaprzepaściliśmy wszystkie pozytywy (jeśli chodzi o kulturę) i wylądowaliśmy w sercu konsumpcji. Imponujemy światu tym, że zorganizowaliśmy Euro.
PS. Ile kosztuje przeciętna książka?

poza rozkładem pisze...

EURO szczęśliwie mnie ominęło, ale niesmak fortuny wydanej na "męskie hobby" pozostał. Sport - ok. Fajnie, że na Euro pokazaliśmy się od dobrej strony. Tylko chciałabym zobaczyć równie wysokie nakłady na kulturę i edukację, które także mają duży potencjał i jednoczą...

Tej "konsumpcji" nie brak i w Seulu. Powinnam dorzucić zdjęcia tego, co kryje się "po drugiej stronie barykady" ;)
Nie neguję jednak dokonań Koreańczyków (jestem zakochana i zauroczona...). Po wylądowaniu na lotnisku w W-wie miałyśmy wrażenie, że wylądowałyśmy w "trzecim" świecie (wieś, wieś! ten salceson na podłodze...). Lotnisko w Seulu ma centra kultury koreańskiej, koncerty muzyki poważnej Pań ubranych w piękne wieczorowe stroje... (to, co zawsze na lotniskach także :)
Ech, długo by pisać, jak ta "nowa Azja" przed którą kazano nam się szczepić, może zaskoczyć.

Ceny książek są porównywalne 10 000 - 12 000 KRW. Czyli ok. 30-36 zł. Na Targach jednak średnio o 40% taniej. Na stoiskach z "Tanią książką" można wygrzebać za 2-3 000 wonów (6-9 zł) przeróżne smaczki (część moich książek anglojęzycznych stamtąd). W księgarniach obowiązują ceny okładkowe, ale przy większych zakupach :D dostawałyśmy zniżki (nie wiem dlaczego).
I trzeba pamiętać, że każde wydawnictwo sprzedaje gotowe "pakiety" książek (kilka-kilkanaście tytułów, niekoniecznie zebranych w serię). Wtedy też jest taniej.

Pani Zorro pisze...

Żeby być sprawiedliwym, muszę powiedzieć, że polscy ilustratorzy mają niezwykle dobrą passę. Co z tego, jeśli państwo ich nie zauważa?
PS. Koniecznie daj i drugą stronę barykady. Konsumpcja też jest ciekawa.

Fantazjana pisze...

Baaardzo inspirujące!!! Dzięki za poświęcony czas - musiałaś go tu włożyć;))

Grażka pisze...

FANTASTYCZNE! Oczu nie mogę oderwać:)

Katarzyna Sadowska pisze...

Ach co za uczta! Dzięki.

poza rozkładem pisze...

Proszę bardzo :) Liczę, że to może być inspiracja.
Podobno to najlepsza metoda nauki - patrzeć i myśleć nad tym, co innym udało się zrobić.

A "druga strona" barykady jest raczej nie-książkowa.
Książki "zglobalizowane" zobaczyć można wszędzie; wobec amoku "tyle fajnych książek!" i ograniczeń czasowych skupiłam się na tych, co pokazuję.

"Druga strona barykady" jest taka, że Koreańczycy są gadżeciarzami :) I bardzo liczy się tu magia marki (kolejki przed sklepem najdroższych marek... wszechobecne - niekoniecznie oryginały - "Louisy Vuitton").
Róż, słodziaki i cekiny dla dziewczynek. Zresztą Panowie nie ustępują (noszą damskie torebki, biżuterię).
Mnóstwo pierdół, "akcesoriów" do telefonów, które nosi się "w ręku", by być na stale podłączonym do nich.