18 października 2011

Pamiętnik Blumki




Jak, kiedy, ile - dlaczego?
Przeczuwam wiele pytań oczekujących odpowiedzi, wątpliwości, poszukujących wyjaśnienia.
I odpowiadam:
- Nie wiem. 


Ilekroć, odłożywszy książkę, snuć zaczniesz nić własnych myśli, tylekroć książka cel zamierzony osiąga. Jeśli szybko przerzucając karty - odszukiwać będziesz przepisy i recepty, dąsając się, że ich mało - wiedz, że jeśli są rady i wskazówki, stało się tak nie pomimo, a wbrew woli autora.
(...)
"Nie wiem" - w  nauce jest mgławicą stawania się, wyłaniania nowych myśli coraz bliższych prawdy.
(...)
Chcę nauczyć rozumieć i kochać; cudowne, pełne życia i olśniewających niespodzianek - twórcze "nie wiem" współczesnej wiedzy w stosunku do dziecka.


Czyje to słowa? Iwony Chmielewskiej? Czuję tremę, bo sama powiedziała o "Pamiętniku Blumki", że to książka jej życia.  Przeglądając ją raz za razem mam poczucie, że autorka razem z Korczakiem wiesza dziecięce koszulki. A na każdej stronie udowadnia jak pilną była czytelniczką jego pism.

Chcę nauczyć rozumieć i kochać; cudowne, pełne życia i olśniewających niespodzianek - twórcze "nie wiem" współczesnej wiedzy w stosunku do dziecka.


Korczak: "Jak kochać dziecko". I Iwona Chmielewska.




Nie wiem od czego zacząć i jak napisać o "Pamiętniku Blumki". Co powinnam i co mogę przekazać? Ta książka momentami  wzrusza mnie i ściska za gardło. Innym razem - kontempluję i intelektualnie próbuję poradzić sobie z  jej kolejnymi warstwami. I cieszy mnie, że "Pamiętnik Blumki" zrywa z martyrologią losów Korczaka. Może zaczniemy doceniać coś więcej niż jego "męczeńską śmierć"?

"Pamiętnik Blumki" to książka dla dzieci. I dla dorosłych.
Dla tych, którzy są świadomi losów dzieci - mieszkańców Domu Sierot z Krochmalnej i losów Korczaka.
I dla kilkulatka, nie znającego jeszcze historii. Może być opowieścią o dzieciach, ich codzienności i Kimś, kto był dla nich ważny.

Albo traktem pedagogicznym w obrazach. A może to bardziej książka o pamięci, przeszłości? O tym, że świat i nasza historia składa się z istnień konkretnych ludzi  i naszą rolą jest o tym pamiętać?

"Pamiętnik Blumki" może być tym wszystkim albo jeszcze inną opowieścią.  Na pewno nie jest to pozycja "ku czci" poświęcenia i ostatecznej decyzji Korczaka o nieopuszczaniu dzieci w obliczu zagłady. Nie ma tu patosu, jest poezja zgrzebnej codzienności, dowcip, całe mnóstwo okruchów składających się na spójną opowieść. W słowie i obrazie.



Całą książkę spaja konwencja pamiętnika, który funkcjonuje również w konkretnej, "fizycznej" formie. Książkę otwiera zdjęcie, punkt wyjścia opowieści Blumki. Potem możemy zobaczyć okładkę jej pamiętnika, kolejne strony, na których przedstawia postaci ze zdjęcia, a na końcu - również jego tylną okładkę, z komentarzem w pewien  sposób biorącym w cudzysłów całą konwencję.

Opowieść Blumki o Zygmusiu, który za zarobione grosze kupił żywą rybę na targu i wypuścił ją na wolność, Regince - wielbicielce książek, pięcioletnim Kocyku, znoszącym węgiel w nocniku, zakochanym Abramku, potarganej Hannie, utalentowanym Aronie, małej Poli to historie prawdziwych dzieci. Każde z nich miało swoje miejsce i czas w kołowrocie historii. I każda ich przygoda jest fragmentem budującym obraz Domu Sierot. Obraz Korczaka.




Pojawiają się także i inne dzieci. Każdy ze swoją historią. Smutkiem, przeszłością, problemem, który trzeba dźwigać albo dowcipną anegdotą. Jest i sama Blumka, która zapisuje w swym pamiętniku różne tajemnice. Pod kołderką - okładką swego zeszytu.




Na każdej karcie sporo jest takich niuansów i tropów do śledzenia możliwych znaczeń. Symboli, fragmentów przewijających się na kolejnych stronach - czerwone sznurowadła, które kilka stron dalej stają się nicią, za pomocą której zostaje wyszyty ptak, buty i bose nogi, skarpety, kolejne ptaki, klatki, niezapominajki i zza tych fragmentów wychylające się co rusz dłonie albo zarys postaci w niebieskim fartuchu.


To jest nasz Pan Doktor.



Po Korczaku wieszającym dziecięce koszulki, Iwona Chmielewska ustami Blumki wprowadza to, co mniej lub bardziej dosłownie odzwierciedla jego myślenie o dziecku. Ta opowieść jest ściśle powiązana z "pierwszą częścią" pamiętnika i konkretnymi postaciami, ich historią. Obraz i ten swoisty porządek dopowiadają tutaj wiele, tworząc równoległą opowieść, z całym korowodem niuansów.  Wszystko dobitnie pokazuje, jak bardzo "teoria" Korczaka wypływała z tego, co robił na co dzień.




"Pamiętnik Blumki" jest dla mnie wielowątkową opowieścią, gdzie lakoniczny tekst i obraz budowany z szeregu fragmentów odsłaniają to, co zapomniane w historii Korczaka:  "Prawo dziecka do szacunku. "Jak kochać dziecko". Jednocześnie poetyka książki obrazowej Iwony Chmielewskiej, to nagromadzenie tropów, budowanie obrazu z wycinków pamięci (pożółkłe kartki z zeszytu, atrament!) w doskonały dla mnie sposób oddają to, jak pisał Korczak - próba uchwycenia myśli, minionego dnia, pomiędzy złem snem i płaczem w sypialni dzieci, zmęczeniem i troską o jutro.



Zło, które zapisało się mocno w historii czai się w tle. To "Oni", których nie da się wykreślić. Ale zwycięża pamięć. I codzienne, kruche dobro. Obowiązek pamiętania o nim. Bo pamiętnik jest po to, żeby nie zapomnieć...




Czym jest dziecko jako odmienna od naszej organizacja duchowa? Jakie są jej cechy, potrzeby, jakie kryje możliwości niedostrzeżone? Czym jest połowa ludzkości żyjąca razem i obok nas w tragicznym rozdwojeniu? Nakładamy na nią brzemię obowiązków jutrzejszego człowieka, nie dając żadnego z praw człowieka dzisiejszego.

Jeśli podzielić ludzkość na dorosłych i dzieci, a życie na dziecięctwo i dojrzałość, to tego dziecka na świecie i w życiu jest bardzo, bardzo dużo. 
J.Korczak "Jak kochać dziecko"


Dziękuję wydawnictwu Media Rodzina za udostępnienie książki.

"Pamiętnik Blumki" Iwona Chmielewska. Wydawnictwo Media Rodzina, 2011.

2 komentarze:

malgosia.sek pisze...

przepiekna, wzruszająca ksiązka. kupiłam ją sobie na gwiazdkę :) I przepięknie o niej napisałaś. Dziękuję.

poza rozkładem pisze...

Małgosiu, ile by o niej nie napisać, ciągle mam wrażenie, że za mało... :)