Burzliwa pogoda nie odpuszcza, ale nam udało się wczoraj przemknąć pomiędzy wędrującymi chmurami i obejrzeć jedno z konkursowych przedstawień: "Pręcik" Teatru Baj Pomorski z Torunia. Wchodzą na salę trafiliśmy na kolejne wędrujące chmury. Tym razem już na zdecydowanie pogodniejszym niebie...
Wiedząc jakiej tematyki dotyka spektakl czułam się mocno zdezorientowana początkiem, zwłaszcza irytującą (dorosłego, dzieci nie dały po sobie znać) manierą sprzętów "okołołóżkowych": sposobem mówienia i recytacji przeniesionym wprost z popularnych kreskówek... Jakoś zgrzytały mi echa "Kung Fu Pandy" i "Toy story" w historii, która jak się później okazuje dotyka tematu powszechnie uznawanego na "trudny" albo wręcz "tabu" w sztuce adresowanej do dzieci. Bo "Pręcik" to opowieść o gaśnięciu tego, co sprawia, że dziewczynka uśmiecha się, rano zrywa się w łóżka śpiesząc się do szkoły albo wręcz przeciwnie - wykorzystuje swoje rozżalone kapcie do uciszania popadającego od skrajności w skrajność budzika. "Pręcik" to historia enigmatycznej choroby, wymuszającej zmianę domowego łóżka na smutne, białe, szpitalne... To opowieść o wędrówce, życiu, różnych teoriach tego, co po nim, historia gaśnięcia i odchodzenia. Choć dzieci w zdecydowanej większości głosują za tym, że główna bohaterka zostaje uratowana z objęć pochłaniającej ją, symbolicznej bieli. A efemeryczne, opadające piórko wcale nie oznacza dla nich śmierci głównej bohaterki. Bo przecież zagubione skarpetki gdzieś się odnajdują, nawet jeśli to skarpetkowe niebo, a poczucie tego, że to ciasny, ciemny i przerażający koniec (podczas wędrówki w torbie) zostaje rozwiane.
W "Pręciku" w ładny, poetycki sposób zostają wplecione różne koncepcje naszego istnienia i tematu śmierci. Zniechęcające na początku mrugnięcia okiem do dorosłego widza (kłótnie małżeńskie domowych kapciów czy rozpacz porzuconej poduszki) zamieniły się w kameralne wyznania, snucie przypuszczeń, które momentami wycisnęły mi łzy z oka. Łatwo się wzruszam, zwłaszcza trzymając na kolanach 6-latkę dopytującą o znaczenie pojawiających się multimedialnych obrazów, zagarniających także widownię do wnętrza opowieści.
Wzruszenia potęguje perspektywa, z której patrzymy na leżącą w łóżku pięknie milczącą Dziewczynkę (znakomity scenograficzny pomysł, frapujący dzieci: "jak to łóżko wisi?"), muzyka grana na żywo czy operowanie bielą.
Czekamy na kolejne przedstawienia w ramach Teatralnej Karuzeli w teatrze Pinokio, bo to wyjątkowa okazji sprawdzić "co piszczy" na różnych scenach w Polsce. Tym bardziej, że "Pręcik" nie wzbudził bezbrzeżnego entuzjazmu moich dzieci, kwitujących przedstawienie "trochę smutne, trochę śmieszne". A może po prostu nie dostrzegły (jeszcze?) w nim nic istotnego? 8-latek na razie wstrzymuje się z opinią, dając sobie czas na przemyślenia...
O tym, jak to jest z poruszaniem trudnych tematów, kiedy jest czas na nie i czy "dla każdego" są tematy tabu, chcę z Wami porozmawiać w najbliższy czwartek 6 czerwca, w klubie festiwalowym Teatralnej Karuzeli, o godz. 18. Zapraszamy!
Książki o kupach, pasożytach, siusiakach, cipkach, śmierci i żałobie, przemocy i trudnych relacjach w rodzinie… Czy w książce dla dzieci zostały jeszcze jakieś obszary tabu? Czy tematy „delikatne” są dla wszystkich? A może dorośli boją się książek dla dzieci?!
Zapraszamy na spotkanie z Anną Mrozińską, polonistką i pedagożką, animatorką kultury dla dzieci, promotorką współczesnej książki obrazowej, autorką bloga „Poza Rozkładem”. Wspólnie zastanowimy się jak podejmować z dziećmi tzw. „trudne tematy”, jak traktuje je współczesna książka obrazowa i w czym może ona pomoc dziecku. A co oferuje dorosłemu. O szczerości, mądrości i odwadze…
W trakcie spotkań Przeciw tabu dzieci będą mogły spędzić czas w Teatralnej Piaskownicy, w której pod okiem pedagogów zostaną przygotowane dla nich zabawy i zajęcia plastyczne.
5 komentarzy:
My jeszcze "Pręcika" nie widzieliśmy, ale recenzje są raczej chłodne... Znamy natomiast bardzo dobrze tekst sztuki Maliny Prześlugi i, tak jak zresztą wszystkie inne, baaaaaardzo lubimy. Świetne dialogi, niesamowite postaci, a tu dodatkowo ważny/trudny temat. Długo rozmawiałam ze STARSZY po przeczytaniu tekstu... Teraz czekamy na okazję, by zobaczyć spektakl. Do Łodzi nam w tym roku nie było po drodze :(
Aż tak dobrze nie znam ani dramatów, ani słuchowisk czy ostatnio opowiadań i książek Maliny Prześlugi. Choć dużo dobrego słyszałam.
Mam więc sporo do nadrobienia.
A na festiwalu widzieliśmy jeszcze "Teatralny plac zabaw Jana Dormana" (ja-średnie wrażenie, 8-latek bardzo na "tak"), "Nusię" (bossska!) i "Ścianęnaświat" (świetne, choć miałam momenty zwątpienia - i strachu - przed obecnością 6- i 8latków na spektaklu...).
I zapraszamy do Łodzi przy innych okazjach - może jesienią?
"Pinokia" warto odwiedzić, niezależnie od pory roku :) Widzieliście jakieś ich spektakle?
"Teatralny Plac Zabaw" (dla nas bomba!) i "Nusia i wilki" (rewelacja! Obiecalam dzieciakom w domu taką konstrukcję z lin ;)) obejrzeliśmy w Poznaniu podczas Biennale Sztuki dla Dziecka. "Ściananaświat" jeszcze nie widzieliśmy, zgodnie z zasadą, że to co "nasze" (poznańskie) oglądamy, gdy festiwalowa gorączka opadnie.
W PINOKIU byliśmy, ale, o ironio, nie widzieliśmy żadnego spektaklu gospodarzy ;)
Teksty Maliny koniecznie do przeczytania!
A jesień... Jesień u nas należeć będzie do KROPKI, co na razie w brzuchu siedzi...
Pozdrawiamy!
Ooo to do nadrobienia repertuar "Pinokia" :)
"Ściananaświat": bardzo dobre przedstawienie. Jedno z najlepszych, jakie ostatnio widziałam. Tylko nie wiem czy dla dzieci... A może to mój dyskomfort? I strach?
Jeśli zabrzmiało tajemniczo, to dobrze :) Bardzo warto!
Żelkożercy - a co chodzi z KROPKĄ? Bo tutaj mocno metaforycznie wyszło :) Czyżby słowo zamieni się w ciało? ;)
Czy ja taka nieobyta, że nie znam jakiegoś ważnego tytułu? :)
Prześlij komentarz