2 kwietnia 2014

Łazienkowe pytania




Okładka sugerująca wątpliwości, ciekawość i nękanie znakami zapytania: A dlaczego? Po co? Jak? Czemu? I co mieszka w tej wodzie?!  Kiedy w październiku 2013 roku gościliśmy Krystynę Lipkę-Sztarbałło w „Czytankach przed ekranem”  padło dużo więcej pytań:  Dlaczego w kranie nie lecie kolorowa woda? Skąd się biorą łazienkowe śpiewy? Czy ogry też muszą myć ręce?
Z okazji dzisiejszego Międzynarodowego Dnia Książki dla Dzieci książka dla mnie ważna. I "konkurs", zwłaszcza dla tych, którym warto otwierać oczy na to, czym ta książka jest.



Jeśli chodzi o pytanie, dorzucić mogę kolejne,  po pierwszych konfrontacjach wydanej już książki z kilkulatkami: Czy faktycznie w Australii spływająca woda w sedesie kręci się w drugą stronę? Dlaczego kaczka ma miejsce w umywalce? I czy brud może być pożyteczny? Okazuje się, że kilkulatki mają jeszcze wiele pytań, na które trzeba szukać odpowiedzi. Dobrze, abyśmy umieli przyjąć różne punkty widzenia...

Myślę, że „Łazienkowe pytania” na wyrost nazywane są dziełem sztuki.  Sama autorka, zafascynowana możliwościami książki edukacyjnej (czy edukującej) chyba ma nieco inne ambicje. Stara się zgłębiać możliwości książki dla dzieci  jako źródła wiedzy o świecie, ale nie narzucającej się, uciekającej od dyktatu podręcznikowego tonu, starającej się wejść w dialog z czytelnikiem.  Książki, która posługując się różnymi kodami warstwy wizualnej, zaprasza w podróż. I dziecko, i dorosłego. Warto aby ten drugi pamiętał, że niekoniecznie on musi wyznaczać drogę, aby dał się uwieść sztuce dziwienia się. I przyglądania się. Także obrazowi. Bo on w tej książce jest istotny.



„Łazienkowe  pytania”  zamykają się między dwiema, znaczącymi wyklejkami, które mogą wyznaczyć rytm naszej podróży (ale nie muszą, jeśli nie sprawdzicie różnic). Pierwsze strony to zetknięcie się z kolejnymi znakami zapytania skupionymi wokół łazienki. Możemy podążać przez książkę linearnie, ale i przechodzić do różnych działów, tropem wskazanych punktów.

Spotykamy się w łazience, skąd zaraz wyruszymy w różne strony (w czasie i przestrzeni, choć rozszerzonej wersji tego ostatniego wymiaru bardzo mi zabrakło). Karty ze zwierzętami w bajkowej konwencji, dokonującymi  „ablucji”,  niewątpliwie zaskarbiają sobie uwagę  młodszych czytelników (w grupie przedszkolaków), wciągają i rozśmieszają. Zaraz jednak  - u dociekliwych – pojawiają się pytania. Co robi kaczka w umywalce? Czy hipopotam faktycznie siedzi w wodzie? A może woli błoto?!  Co robi sowa? Czytelnicy „Kupy” (tekst: Nicola Davies, ilustracje: Neal Layton, tłumaczenie: Jadwiga Jędryas) doskonale wiedzą, że może jedynie czytać książkę. Bo sowy wydalają niestrawione pokarmy w formie „wypluwki”  (w tym punkcie możemy zadać kłam badaniom o spadku czytelnictwa w rodzinach – wszyscy mają „podręczne biblioteki” w toaletach!).





Bajkowa konwencja i słoń, dla którego wrażliwej skóry ważna jest dobroczynna moc błota zostają zderzone z pytaniem adresowanym do czytelnika „Co jeszcze robisz w łazience?”.  Tuż obok, „z drugiej strony lustra” wygląda twarz rozbawionej kilkulatki, uważajcie więc na pomysły dzieci! Podkręcona wyobraźnia zostaje sprowadzona na kolejnych stronach do „prozy życia” i konkretów: rozmieszczenia sprzętów w łazience, ułatwień i pomocy, dla tych, którzy tego potrzebują.  Mamy informacje o nowoczesnym WC, a nawet instrukcje korzystania z niego (dzieci czuły się nieco pogubione w systemie i porządku czytania piktogramów).  Kolejny punkt wzbudzający sporo emocji i prowokujący do opowieści o domowych zwyczajach. Dobry materiał do oswajania tematów, które – często uznawane za kłopotliwe – mogą budzić niezdrową ekscytację (bez względu na wiek).







„Łazienkowe pytania” zdają się mieć ambicje rzeczowego opowiadania o tym, co bliskie, co dziwi i fascynuje. Zwracania uwagi na sprawy istotne, higienę osobistą i jej historię, nawyki i zwyczaje. Oferują różne poziomy zgłębiania tematów, stając się bardziej książką „do wędrowania” i doświadczania, niż regularnego  czytania „od deski do deski” (nawet jeśli to deska sedesowa ;). Ładnie o swojej koncepcji mówi sama autorka książka, która pozwala „nie-wiedzieć” dorosłym.

W grupie przedszkolnej czy szkolnej mogą stać się punktem wyjścia do działań, budowania otoczenia, testowania i sprawdzania.  U młodszych dzieci  - ze względu na umiejętność koncentracji i ilość przyswajanych informacji – to lektura na dwie-trzy strony. Co istotne – to książka, która prowokuje i zachęca „do samodzielnego czytania”. Studiowania ilustracji, poznawania różnych kodów języka wizualnego, szukania powiązań i znaczeń piktogramów, a także – porządku ich czytania. Na dowód – materiał zdjęciowy z zajęć, w których uczestniczyłam w grupie przedszkolnej.
Grupa mieszana wiekowo, przedszkole publiczne: spotkanie z pierwszymi kartami książki stały się przyczyną do wycieczki po wszystkich dostępnych toaletach, zabaw wielozmysłowych; organizacji nowych pomocy do samodzielnej pracy i tematem zabaw plastycznych:

















„Łazienkowe pytania” to książka o ambicjach  „(mini)encyklopedii tematycznej”. Książka  z systemem rozwidlających się ścieżek – w zależności od wieku, zaawansowania i profilu czytelnika, można podążać nią własnymi drogami. Do takiej formuły nawiązuje także wielość użytych języków warstwy wizualnej, co nie zawsze wychodzi na dobre tej książce (niestety – patrząc na typograficzne i wizualne rozwiązania informacji o poszczególnych „dniach”).



Po fantastycznie zrealizowanej przez Krystynę Lipko-Sztarbałło „Dokąd iść?”, „Łazienkowe pytania” mogą zaskoczyć pewną odmiennością. Zamiast książki otwartej na wątpienie, mamy książkę potrzebną, ale wyraźnie „zaangażowaną”. I chyba  w pewnej mierze – dydaktyczną. A na pewno „z tezą”.
Ani na razu nie pada w niej pytanie o rolę brudu. I wątpliwości związane z nadmierną higieną i obostrzeniami. A przecież (podobno) dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe…  Uświadomiło mi to dopiero niedawne spotkanie z przedszkolakami: co z tymi, którzy nie lubią (lub nie mogą) się myć? Czy zawsze mycie jest potrzebne? A co jeśli mydło może szkodzić?

Żałuję, że nie znalazło się w niej miejsce na „ciemniejszą stronę” rzeczywistości – brak łazienek i bieżącej wody w XXI wieku, czy to w centrach dużych miast (np. Łodzi), czy też w krajach, gdzie dostęp do wody bywa źródłem konfliktów albo narzędziem opresji. Bo jak się okazuje, o „wodnym luksusie” można mówić i w ten sposób, bliski (niestety) i współcześnie żyjącym dzieciom.
Ucieszyłabym mnie i „antropologiczne” pokazanie łazienek  - jak wyglądają łazienki dokoła świata, na co wpływa ich posiadanie (sytuacja kobiet…),  jak różnią się w zależności od statusu materialnego? Jak ich wygląd ma związek z higieną?
   
„Łazienkowe pytania” , pierwsza autorska książka Krystyny Lipki-Sztarbałło może stać się ciekawym punktem do refleksji czym jest dziś „edukacyjna” książka dla dzieci. Zwłaszcza, że temat do tej pory „broszurowy” (pamiętacie ze swego dzieciństwa ulotki w ośrodkach zdrowia?) wpisany został przez nią w konwencję książki obrazkowej „non-fiction”. Książki, która, w swojej wielowarstwowości, prowokuje do aktywnego czytania – i dziecko, i towarzyszącego mu dorosłego. A także stawia pytania o narzędzia, którym dysponuje przewodnik (nauczyciel, rodzic) do pracy z eklektyczną formą książki, zwracającej w  silny sposób uwagę na rolę i sposób funkcjonowania znaku graficznego.

Dajcie się więc sprowokować do analizy, przyjrzyjcie się łazienkom, a przekazywana odgórnie wiedza niech zastąpi dialog  - także o tym, czy mycie się faktycznie jest zawsze potrzebne, a mydło zawsze musi uwodzić zapachem.  Podobno „Sceptyczne przedszkolaki uratują świat”.

"Łazienkowe pytania" Krystyna Lipka-Sztarbałło. Wydawnictwo Ezop, 2014.

>>>>>> Uwaga! Konkurs!<<<<<<
Dla tych, którzy lubią wątpić, ale i dla tych, którzy jeszcze nie dostrzegli żywej w dzieciach sztuki zadawania pytań. Razem z wydawnictwem Ezop do udziału szczególnie zachęcam przedszkola i szkoły!

Do  13 kwietnia br. (do pólnocy) czekam na podzielenie się waszymi - dziecięcymi i dorosłymi -  łazienkowymi pytaniami i wątpliwościami. Miejsce - komentarze do niniejszego postu. Wśród uczestników nieustająco pytająca nie-sierotka rozlosuje 3 egz. "Łazienkowych pytań". Dla autorów szczególnie przewrotnych pytań niespodzianki!

14 komentarzy:

Dorota pisze...

No właśnie, w końcu podobno zdrowi ludzie żyją w brudzie.
Bardzo ciekawe byłoby wielowymiarowe podejście do higieny - w naszym często nadmiernie sterylnym świecie. Ale jak uczyć dzieci wielowymiarowego myślenia, skoro sami nierzadko mamy z tym problemy... Z jednej strony brudne ręce i zarazki, a z drugiej - egzemy i alergie z wyjałowienia. Wylewamy dziecko z kąpielą? A może raz na jakiś czas odpuścić kąpiel? Ale czy można to głośno mówić, w kraju gdzie podobno wciąż wiele osób myje się za rzadko?

Mała czcionka pisze...

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że "Łazienkowe pytania" powstały z inspiracji "Dokąd iść? Mapy mówią do nas" (nawet falki na okładce są identyczne). Czy w podobny sposób prowokują poznawczo?

A z innej beczki, publiczne przedszkole Montessori? Farciarze...

Mała czcionka pisze...

Przyszło mi jeszcze do głowy, że "Brud" może być dobrym uzupełnieniem tematu. Mam w planach przeprowadzenie zajęć z "Brudem" w przedszkolu syna. Zmobilizowałaś mnie, żeby wreszcie zająć się tematem. Dzięki.

Unknown pisze...

Dobrze rozpoznane! Wręcz wzorowałam się na "Dokąd iść". Zwłaszcza podział na część uwodzącą i część dopowiadającą wydał mi się łebski. Bardzo sprawdza się ten podział w czasie tworzenia książki. Ale tak na prawdę, to Dokąd iść - są fajerwerkami intelektualnymi , a Łazienkowe to proza życia. Mimo wszystko mam nadzieję,że mogą również cieszyć i śmieszyć.

poza rozkładem pisze...

>Wylewamy dziecko z kąpielą?<
Począwszy od pierwszego mycia... (szpitale położnicze)
Po sprawy "klimatu" w komunikacji miejskiej, zwłaszcza latem.
Łazienkowe wątpliwości...

poza rozkładem pisze...

Mała czcionko, czy to Twoja łazienkowa wątpliwość: prowokują poznawczo czy nie? ;)
Ja się czuję z reguły sprowokowana
>> https://www.facebook.com/102776669872227/photos/pcb.293055777510981/293054564177769/?type=1&theater

Tak, tak publiczne przedszkole montessoriańskie (niestety, już ten etap za nami - ale to temat na całą opowieść). Wcale nie takie rzadkie w Łodzi.

poza rozkładem pisze...

O tak! Czekam na efekty :)

Mała czcionka pisze...

Ha! Czyli miałam nosa. :) Bardzo się cieszę zatem, bo sposób przedstawienia tematu w "Dokąd iść" bardzo mi i moim dzieciom odpowiadał.

Aniu, na pewno nie łazienkowa w tym sensie ;). Łazienkowe rokoko wolę sobie darować. ;)

Unknown pisze...

Dlaczego raz do roku w wannie pływa karp i dlaczego w wigilię znika z niej w tajemniczych okolicznościach? ;-)

Unknown pisze...

Dlaczego w łazience czas zawsze płynie szybciej?

Mała czcionka pisze...

Prowadzę z moją prawie dwuletnią córką ożywczą dyskusję na temat istoty mycia rąk. Czy po myju-myju musi być płuku-płuku? A może wcale nie?

Fantazjana pisze...

Książki jeszcze nie czytaliśmy, mamy nadzieję wkrótce to zmienić;) Poniżej kilka łazienkowych pytań zebranych z ostatnich dni:
1. Jak myją się w Afryce, gdzie woda pitna jest na wagę złota?
2. Czy na lodowatych biegunach muszą się często myć?
3. Czy zwierzęta mają własne łazienki?
4. Które zwierzęta się myją, a które nie?
5. Dlaczego w łazience najlepiej się śpiewa?
6. Dlaczego od długiego siedzenia w wodzie skóra się marszczy?
7. Dlaczego nasze ciało (np. uszy) samo ciągle się brudzi?
8. Jak ludzie tworzą piękne zapachy?
9. Jak robi się mydło?
10. Czy wszystkie krany, umywalki i wanny są do siebie podobne? (To ukłon w stronę książek "D.O.M.E.K." i "D.E.S.I.G.N." Mizielińskich)
11. Gdzie dokładnie wędruje brudna woda i co się z nią wtedy dzieje?
12. Czy naukowcy wymyślą kiedyś sposób na niemycie rąk?
13. Czemu w trakcie najlepszej łazienkowej chlapaniny rodzice zawsze każą zakręcać wodę?
...

Karolina Obrzut pisze...

Mamy już w domu "Łazienkowe pytania". Przejrzałam prawie całą książkę z moją niespełna trzyletnią córką i dużo się przy tym naopowiadałam. Nie zawsze tekst był dostosowany do jej poziomu, więc czasami tłumaczyłam jej różne rzeczy lub dopowiadałam. Z przyjemnością skomentowałyśmy wszystkie ilustracje. Córce najbardziej podobały się zwierzęta okupujące wannę, prysznic, umywalkę i sedes, mnie natomiast podobały się ołówkowe szkice kotów, które wypełniały wolną przestrzeń stron.

Podczas lektury książki córka nie omieszkała zadać mi pytania łazienkowego, ale zanim je przytoczę, muszę zrobić króciutki wstęp. Otóż przy okazji odpieluchowywania zaproponowaliśmy niewiele wówczas mówiącej córce, żeby w odpowiednich momentach wołała "Idzie siusiu" lub "Idzie kupka". Chodziło nam o krótki i prosty do wymówienia przekaz. Z czasem dziecko nam podrosło i zaczęło trajkotać jak oszalałe, ale przyjęte na początku komendy nie wyszły z użycia. I w końcu nadszedł dzień, w którym dziecko zapytało: "Mamusiu, ale jak siusiu może iść, skoro nie ma nóg?"


poza rozkładem pisze...

Bardzo dziękuję Wam za wszystkie łazienkowe pytania :)
Jak widać, książka może być początkiem wątpienia. A wkrótce -zwycięzcy!