Była sobie raz kraina – wprawdzie nie wiadomo gdzie,
Lecz wiadomo, że naprawdę to krainy były dwie.
Tak podobne jak dwie krople wody z mórz.
Jedna zwała się Tu, druga
Tam. No cóż.
Tu – kombinowali, tam – obgadywali.
Tu – sobie paplali, Tam – się oburzali.
I tylko dzieci całkiem małe
W przyjaźni żyły doskonałej.
Lecz wśród dorosłych drobne kłótnie
Kończyły przyjaźń absolutnie.
Tam przeciw Tu. Na śmierć i życie.
Czy uwierzycie?
I Tu, i tam rodzice mówili tak:
„Julku-spryciulku, uważaj, kochanie,
Bo Tamci pożrą cię na śniadanie!”.
I Tam, i Tu rodzice mówili siak:
„Ninko-kotinko,
Tamci cię zjedzą na kanapce z szynką!”
„Do boju! Broń w dłoń!
Na koń! Wroga goń!
I bęc go w skroń!”
Górnicy i przeciwnicy „płacenia naszymi podatkami”, „frankowcy” i „złotówkowcy”, nauczyciele i korpopracownicy, filozofowie
i matki z wózkami. Wierzący w werdykty jury i malkontenci. Wszyscy żyjący „tu” i „tam” (choć wcale nie
wykraczamy poza granice naszego kraju). „Jak dwie krople wody”. Można przejrzeć się w
lustrze.
Dwie krainy. „Tu” i „Tam”. Żółty i niebieski świat. Choć
innego koloru, tak samo groteskowe postaci. Urojone podziały i konflikty. Jedni przeciw
drugim. Czy chodzi tylko o problem
tolerancji, który wkroczył i na dobre rozgościł się w książkach dla dzieci? Czy
o stereotypy dorosłych, w których rozsiadamy się wygodnie i którymi (niechcący)
karmimy dzieci? Konieczność posiadania „wroga”, „innego”, „gorszego”?! Jedni
przeciw drugim. Od kogo i czego zaczyna się brak porozumienia? I co z tym dziedzictwem zrobią nasze dzieci?
Jak dwie krople wody" – książka Vanessy Simon i Françoisa Soutif sprzed sześciu lat. Coraz bardziej wydaje mi się aktualna. Prosta, rymowana historia o pewnej krainie. Wyspie, na której żyją obok siebie Ci żółtego i Ci niebieskiego koloru. I dzieciach, które zapominając czym zostały nakarmione, dość przypadkowo zacierają podziały. Niewinny całus rozpoczyna lawinę niepokoju: "zazielenienie" wytrąca władzę z równowagi, daje początek powszechnej mobilizacji. A Najważniejszy jest spokój - spokój to rzecz święta! Komfort jasnych i oczywistych podziałów. Oczywisty wróg. Porządek. Strach. Władza.
"Jak dwie krople wody" jak większość bajek dla dzieci zmierza ku pozytywnemu zakończeniu. Piętrząc humorystyczne (pozornie) sytuacje, zderzając ze sobą (i w warstwie słowa i obrazu) kolejne piętra przeciwieństw, puentuje historię "nawróceniem" dorosłych. Wreszcie przejrzeli na oczy!
Czyżby więc byli tacy sami?
Czyżby ta sama krew płynęła w żyłach Tu i Tam?
Czyżby nie byli wcale potworami?
Naiwne? Zbyt łatwe? "W życiu się tak nie da"?! Może macie rację. Bo przecież zawsze może pojawić się jeszcze ktoś z "STAMTĄD"... I wtedy się zjednoczymy? Przeciwko?!
"Jak dwie krople wody" - prosta, pisana wierszem historia. Towarzyszy jej obraz, który dopowiada i dopełnia narrację słowną. Może nie zawsze doskonały, ujmujący czy zaskakujący rozwiązaniami. Ale zgrabnie, operując kolorami wizualizuje metaforykę opowieści. Pomaga zrozumieć. Także groteskowość postaci dorosłych (niezależnie od tego, skąd pochodzą). Wydaje się, że to bajka prowadząca do (przewidywalnego) pozytywnego zakończenia i prostego morału "wszyscy jesteśmy tacy sami".. Ale to jedna z książek, które potrafią zaskoczyć. Otworzyć drzwi. I zapytać co dalej... Nie tylko dzieci.
"Jak dwie krople wody?" tekst: Vanessa Simon, ilustracje: Françoisa Soutif, tłumaczenie: Michał Rusinek. Wydawnictwo EneDueRabe, Gdańsk 2009.
6 komentarzy:
Niy prowda, bajtle tyż robiom tyjater;-)
A ten teatr to co? :)
Niy wrażuj tam pazurow, bo ci je prziczasnom!
Morał, groźba czy mądrość ludowa?
Bardzo lubimy tę książkę, doskonale jest napisana, i bardzo na czasie.
Také moudré slezské pořekadlo ... sprawdzające się zarówno na placu zabaw jak i w babińcach wszelkiego rodzaju, w Niewarszawie i gdzie indziej...
Prześlij komentarz