2 lipca 2012

Po Seulu...



Seul oszałamia. Wielkością, rozmachem, ruchem, ilością ludzi, sprawnością komunikacji, czystością, tym,że nigdy nie zasypia i OCZYWIŚCIE: książkami. Tam, gdzie kilkanaście lat temu były pola ryżowe - dziś stoją wieżowce. Wśród nich - Centrum Konferencyjne Coex, gdzie równocześnie odbywa się kilka imprez branżowych. Końcówka czerwca, tuż przed porą deszczową, należy do Targów Książek. Jak widać, nie można narzekać na brak zainteresowania. Na zdjęciu - kolejka do wejścia....



Międzynarodowe Targi Książki w Seulu to wydarzenie, na które książki zwozi się samochodami. Stoiska większych wydawnictw nie grzeszą skromnością, w tym roku pojawił się nawet pałac z tysiąca i jednej nocy - gość specjalny Arabia Saudyjska (rozgrzeszam to bliskowschodnią skłonnością do przepychu ;). Duże domy wydawnicze sprzedają całe serie książek (nie można kupić pojedynczych egzemplarzy!), a na rodziców czekają specjalne stanowiska z doradcami jaki profil i którą z serii wybrać dla dziecka. Oszałamiająco może zadziałać wizyta na jednym stoisku...









Niestety, nie dało się obejrzeć się wszystkiego (nawet na Targach). Na stoisku wydawnictwa specjalizującego się w seriach edukacyjnych naprawdę można znaleźć książkę na każdy temat. Nie wszystkie są wspaniałe (większość wydana na błyszczącej kredzie), ale wspaniała jest ta różnorodność. Poniżej skromna część książek o jedzeniu...







I "wielcy bojownicy"? To ci, którzy zapewne zdobywali to pożywienie ;)


Dla kontrastu jest też cała masa książek "dla księżniczek". Bardzo widoczny jest cały nurt "wszystkiego" czyli "słodziaków" różnego typu dla dziewczynek





To czego zazdroszczę Koreańczykom jest światowość ich rynku wydawniczego (dla dzieci). Można znaleźć tam wszystkie (?) - nie jestem w stanie się doliczyć - ważniejsze pozycje w historii rozwoju książki obrazkowej. A podobno na Targach było tylko reprezentowana część wydawnictw z tego segmentu...




Znaleźć można nawet koreańską wersję "Rzepki" - tzn bardzo przewrotną opowieść o ziemniaczku, słoniu i o tym, jak bardzo mylące są pozory... 









W czasie trwania Targów była wystawa prac Erica Carle'a, a na samych Targach - specjalna strefa dla miłośników jego twórczości.




Nie przeoczono śmierci Maurice'a Sendka (ikony książki obrazkowej dla dzieci). Można było zobaczyć oryginały szkiców do książki, która wiele zmieniła w myśleniu o ilustracji ("Where the Wild Things Are") i pierwsze wydania książek Sendaka.






Podejrzewam, że wzorem Targów w Bolonii obecna była "Ściana ilustratorów" - swego rodzaju reprezentacja młodego pokolenia. 


Sztuki (auto)promocji trzeba się (=powinniśmy się) uczyć... Każdy z ilustratorów otrzymał małą powierzchnię, na której miał skutecznie się promować.


A tu autopromocja w innej odsłonie;) Wystawa książek - jak sama nazwa wskazuje - zwycięzców najważniejszego konkursu w świecie książki dla dzieci. Szkopuł w tym, że książki nagrodzone w Bolonii w tym roku to jedynie górna półka. Dolna półka to książki koreańskie nagrodzone w ubiegłych latach (także "Maum" zilustrowany przez znaną tu Iwonę Chmielewską)


Ponieważ szybko się uczymy :) i zapału nam nie brak - po kilku spotkaniach (!) na górnej półce przybyła jeszcze jedna pozycja :)



I specjalna strefa - co ja piszę: "strefa"?! - morze picturebooków. To obowiązkowy (?) punkt programu dla wycieczek przedszkolnych i szkolnych (dzieci odwiedzające to stoisko zbierały specjalne pieczątki). Jak widać, reakcje bywają różne - jak u nas :)








Była też strefa BookArt. Od ascetycznych i oszczędnych (amerykańska uczelnia artystyczna z 14-osobową:) delegacją 

albo stoisko początkowo tylko i wyłącznie z eksponatami (tutaj się nie kradnie!)


Był o wydawnictwo Irlandzko-Koreańskie, był i Izrael z jedyną w kraju pracownią zajmującą się Sztuką Książki:


Po te z szeroko zakrojoną misją :), na które eksponaty zostały dowiezione w prywatnych walizkach 


Powyżej jeszcze stan przygotowań. 
Poniżej - relacja dla tych, którzy ciekawi jak wypadliśmy. 

 Z perspektywy...


Wierzę, że zostawiłyśmy (jako reprezentantki Muzeum Książki Artystycznej, całym sercem zaangażowane w promocję szeroko pojmowanej Polskiej Sztuki Książki dla Dzieci) trwały ślad. Po pierwsze - metaforyczna ilustracja Jerzego Głuszka robiła swoje (dziękujemy za udostępnienie na potrzeby promocji naszego projektu!), po drugie - książki, które zabrałyśmy zwracały uwagę - świetne prace Małgorzaty Niespodziewanej, bardzo "wschodnie" w klimacie książki Marii Szczodrowskiej, intrygujące swoją koncepcją prace Kasi Szpilkowskiej. To półka z "unikatami", niestety, ceny europejskie na razie nie przystają do realiów koreańskich. 





Bardzo duże wrażenie robią także polscy ilustratorzy - od wyjątkowych jeśli chodzi o technikę i koreańskie realia prace Ewy Kozyry-Pawlak, po "szokujące" wręcz prace Marty Ignerskiej.




Miałyśmy ze sobą kilka książek autorki koncepcji graficznej "Wszystko gra" i zdradzę Wam, że gdziekolwiek przełożyłyśmy jej książki, zawsze były to pierwsze pozycje, po które sięgali różni odwiedzający nas ludzie. Prace Marty (także świetny projekt książki o przeciwieństwach) budzą przeróżne emocje, ale ich siła i ekspresja nie pozwala przejść obojętnie. Trzymamy kciuki za zainteresowanie jednego z  koreańskich wydawnictw jej książkami.

Pokazując książki i specjalnie przygotowaną prezentację z pracami ilustratorów spotykałyśmy się z opiniami, że polska sztuka książki wyróżnia się na tle innych krajów Europy - mamy "inne, zaskakujące kolory" :)  To słyszałyśmy najczęściej. I niekoniecznie był to głos znad "Wszystko gra" czy "Pampilio" ;) A pamiętajmy, że w Korei mają w czym porównywać. Od kilku lat "obowiązkowo" na Targach swoje stoiska mają Francja i Włochy.

Ochy i Achy wzbudzały "Zeszyty do dizajnu" (wydawca BWA Wrocław). I "Słoniątko", wzruszające swoją historią. Furorę robiła "Trylogia Gdańska" wydawnictwa Muchomor i nowa seria "wycinanek" (jedna z odwiedzających nie mogąc dogadać się z nami po koreańsku ;) przyprowadziła na pomoc obsługę z biura targów, która tłumaczyła jej gorące pragnienie kupna tej pozycji)




"W pogoni za życiem" intrygowało swoją tematyką (liczymy na ciąg dalszy tego zainteresowania), a seria Czerwonego Konika z "Młotkiem" na czele okazuje się przełamywać nasze myślenie o kulturowych uwarunkowaniach absurdalnego poczucia humoru...

Każdy wydawca, z którym się spotkałyśmy został obdarowany przez nas płytką z prezentacją twórców książek unikatowych, ilustratorów i wybranymi propozycjami małych, "niszowych" wydawnictw dla dzieci, które odpowiedziały na nasz apel i przyłączyły się do naszego projektu. Ci, którzy dostali prezentację pierwszego dnia wracali nazajutrz i prosili o więcej :)




Nas także cnota umiaru chwilowo (?!) opuściła, rozsądek wrócił z chwilą spojrzenia wadze w oczy ;)


Ale o książkach z Korei  będzie już innym razem...

Dziękujemy wszystkim, którzy wsparli nasz projekt wyjazdu na Międzynarodowe Targi Książki w Seulu


także twórcom książek unikatowych i autorskich, ilustratorom i wydawnictwom. 
Więcej o nich na stronie: www.polishbookartforchildren.com

8 komentarzy:

Pani Zorro pisze...

Gadu gadu, ale ja tu o konkrety proszę. ;-) Co kupiono? Liczę także na wyszczególnione polskie książki artystyczne, które to przejechały się do Seulu. Z niecierpliwością czekam, zazdroszcząc.

młody pedagog pisze...

O, Kopalnia Soli w Wieliczce w jednej z książek. :) Miło. :)

poza rozkładem pisze...

Tak, Wieliczka była w książce o soli :)
Zorro, będzie, będzie o książkach - ale to dłuższa relacja ;) A dzieci szaleją otumanione wolnością...
Książki artystyczne wymienione są na na stronie, którą przywołałam pod koniec.

Fantazjana pisze...

Niezwykłe,chyba przytłaczające doświadczenie! Czekam z niecierpliwością na cd;)

Pani Zorro pisze...

Ale w którym konkretnie miejscu. Kolekcja 141 książek? Ja bym chciała zobaczyć coś takiego -> dane plus zdjęcie poglądowe. Jest tam gdzieś taka lista?

molla pisze...

Gratulacje!!!

poza rozkładem pisze...

Zorro, w menu bocznym jest kategoria "Polish bookart for children" > po rozwinięciu listy pojawiają się 3 kategorie + info o projekcie;
tam są wszyscy twórcy, których udało się nam zebrać i ich książki, które zabrałyśmy do Seulu.

Nie jest to oszałamiająca lista; liczymy, że nasz wyjazd to początek nowej kolekcji Muzeum :)

Małgosia pisze...

super!! Chciałoby się tam być z Wami!! Czekam na kolejne relacje! :)