15 maja 2014

Książka obrazowa w praktyce montessoriańskiej

Od jutra (piątek, 16 maja) w Łodzi: Polskie Dni Montessori. Temat przewodni: edukacja językowa. Cały program na stronie www.polskie-dni-montessori.edu.pl














Czy w montessoriańskiej praktyce pedagogicznej potrzebne są książki? I to książki obrazowe? O tym na naszych warsztatach:
>>> 17 maja 2014 r. (godz. 13:30 – 15:00 warsztaty - II sesja)
>>> 18 maja 2014 r. (godz. 9:00 – 10.30 Warsztaty – III sesja)

Mirosława Walczak, Anna Mrozińska-Szmajda (Łódź)
Widzieć więcej. Współczesna Książka obrazowa szansą na rozwój edukacji językowej i doświadczeń dziecięcych 

O pięciu latach naszych wspólnych i samodzielnych doświadczeń. O metodach budowania otoczenia. O roli biblioteki. O tym, do czego może inspirować książka. I dzieci, i nauczyciela. I najważniejsze: jak zacząć?

11 komentarzy:

Mała czcionka pisze...

Bardzo ciekawy temat, zwłaszcza mając na uwadze, że Maria Montessori uznawała w książkach tylko idealne odwzorowanie rzeczywistości. Jak się mają do tego książki obrazkowe, które często operują symbolem, przenośnią i uproszczeniem? Szkoda, że nie mogę przyjechać na warsztat. Chętnie bym posłuchała.

mala_forma pisze...

Bardzo ładnie prosimy o relację z wydarzeń:)

Pani Zorro pisze...

W kontekście tytułu, odpowiedź szczególnie interesująca. :)

poza rozkładem pisze...

Mała czcionko, pytanie 1> czy mamy trzymać się "ortodoksyjnej" idei czy ją rozwijać. Pytanie 2> jak wyglądała (dosłownie i w przenośni) za czasów M.M idea książki dla dziecka?
Pytanie 3> (a właściwie cytat do przemyślenia) "Świat postępuje. Ale postęp wypływa w rzeczy nowych, które się rodzą; te zaś, nie będąc przewidziane, nie mogą być nagradzane;" (M.Montessori, Domy Dziecięce).

Może uda mi się nakreślic za jakiś czas relację :)

poza rozkładem pisze...

Oj, spróbuję, spróbuję - już wiem, że jest na pewno jeden wątek, który zainteresowałby Ciebie: przygotowanie studentów do pracy z obrazem (i dziećmi :)>> dr Małgorzata Centner-Guz

poza rozkładem pisze...

Mała czcionko, może wiesz>> jest (wreszcie!) tłumaczenie kolejnej książki M.M. >> "Odkrycie dziecka".

Mała czcionka pisze...

1. Pytanie jeszcze, o jakiej grupie wiekowej rozmawiamy. Jakkolwiek w kontekście książek jest to dla mnie bardzo bolesne, jestem za utrzymaniem ortodoksji w zakresie, który został uwzględniony w metodzie. Nie mam teraz pod ręką gotowego cytatu, ale Montessori zalecała, żeby dzieciom do szóstego roku życia pokazywać tylko świat realny i jak najdokładniej odwzorowywać rzeczywistość, ponieważ w tym wieku nie jest w stanie odróżnić fikcji od prawdy (opinia Montessori nie moja ;)) Takie podejście ma też wzmacniać pewność siebie i tworzyć bazę doświadczeń do dalszego odkrywania świata.
2. Akurat w czasach Montessori książki dla dzieci opierały się głównie na przekazie baśniowym, stąd mogła mieć słuszne podstawy, żeby taką tezę wysnuć. Jej prawo.
Bardzo ciekawe byłoby znalezienie i przedstawienie książek obrazkowych, które spełniają kryteria wskazane przez Montessori.

"Odkrycie dziecka" - super! Mam po angielsku. Ciekawe kto się za to wreszcie zabrał... Książki M. to najlepsze źródło zrozumienia metody.

poza rozkładem pisze...

Mała czcionko, rozmawiamy o grupie 3-6 r.ż.
Można długo dyskutować co oznacza "utrzymanie ortodoksji w zakresie, który został uzwględniony w metodzie": czy zatem nie wchodzi w grę tworzenie nowych pomocy? A odwzorowanie rzeczywistości - duża część pomocy ma przecież uproszczony/umowny charakter. Choć tak - wszystko jest silnie związane z "rzeczywistością". warto zwrócić uwagę, że czym innym była ona w czasach M.M. a czym innym jest teraz.
Co do ksiażek - czy "Kłopot" albo "Pamiętnik Blumki" nie dotyczy "rzeczywistości"? A "Cztery zwykłe miski"?
Może wymieniać długo: Ulica Czereśniowa (także obrazowa); książki E.Carle'a ("Od stóp do głów" najzupełniej, a co z "Bardzo głodną gąsiennicą"?)..

Jak w takim razie traktować poezję ("piękne słowo" - literaturę piękną, z którą kontakt jest zalecany). Czy "odwzorowuje rzeczywistość"?

PS. Przepraszam za zwłokę, że "ogarniam" rzeczywistość :)
(a "Odkrycie dziecka" - Pallatum, masz nawet odkrycie kulis>>> https://www.youtube.com/watch?v=tpfbguCTkXI&feature=youtu.be :)

Mała czcionka pisze...

Nie wiem czy dla dzieci 3-6 świat zmienił się aż tak bardzo. Spotkałam się wprawdzie z pewną mamą, która podważała sens ćwiczenia ręki, "bo przecież teraz i tak wszyscy piszą na komputerze", ale przecież to że mamy pralki, maszyny do szycia, zmywarki i miksery, nie sprawiło, że z przedszkoli m. zniknęła połowa pomocy z życia codziennego. Z drugiej strony w niektórych przedszkolach pojawiają się komputery, telewizory, kalkulatory, a na półkach zestawy do sushi albo karty z markami samochodów. Jest to jakiś znaku czasu.

Mnie uczono w Montessori ukierunkowania na cel, tak więc jeżeli zdaniem M. M. ukazywanie realnej rzeczywistości jest celem nadrzędnym, to cele pomniejsze (np. edukacja artystyczna, literacka) są mu podporządkowane. I w tym wypadku "Binta tańczy" spełnia według mnie cel nadrzędny, ale "Laszlo" ze swoją gadającą ciemnością już nie.

Nigdy nie słyszałam, żeby M. M. zalecała czytanie poezji przedszkolakom, ale może coś przeoczyłam.

Fajny ten filmik. :) Czyli łódzkie Montessori prężnie działa. Super.

poza rozkładem pisze...

Oj, widzę, że "zmianę" traktujesz mocno dosłownie.
Ja nie z tych, którzy podważają sens rozwijania małej motoryki. A z tych, którzy wierzą w podążanie za dzieckiem. I "W pomóż mi to zrobić samemu".
W kontakcie z książką obrazową/obrazkową nie koniecznie chodzi (tylko) o edukację "artystyczną", a o przygotowanie dziecka do samodzielnego (krytycznego) funkcjonowania we współczesnej kulturze. O rozwoju kompetencji językowych, nauce opowiadania nie wspominam, bo to oczywiste.

Mała czcionka pisze...

:) Wiem jakie są zalety książki obrazkowej, staram się tylko pokazać, że niektóre książki pozostają w sprzeczności z fundamentalną zasadą Montessori (grupa wiekowa 3-6 lat) - odwołanie do realnej rzeczywistości.