„Tokio” inauguruje całą
serię opowieści o Miejscu: „Moje wspaniałe miasto”. Wydawnictwo Tako ambitnie podejmuje inicjatywę hiszpańskiego
Media Vaca. Książki te, przełamując formułę „przewodnika”, na różne sposoby
opowiadają o fenomenie miejsca. Zawsze opowieść tworzy ktoś „na miejscu”. W
planach jest i portret Warszawy.
Opowieść Taro Miura jest chyba najbardziej „dla dzieci”,
kolejne już mniej oczywiście do niego adresowane. Każda zachęca do przyjrzeniu się przestrzeni, w
której żyjemy, w której – zanurzeni, nie zwracamy uwagi na to, co w
nieoczywisty sposób znamienne i charakterystyczne. „Tokio” w sposób szczególny
zwraca uwagę na >poznanie<.
„Tokio” – biel i czerwień. Kolory z flagi symbolizującej
wschodzące słońce. Wbrew naszym zasobom i skojarzeniom – nie pojawią się
kwitnące wiśnie. Triadę kolorów dopełnia czerń. To kolory wiodące w pierwszej
części książki. Wprowadzające, dzięki bohaterce i przewodniczce – niespodziankę, niepokój i ciekawość: Mała Mito
wybiera się z rodzicami w podróż do Tokio. Nie wie czego się spodziewać. Pakuje
„mentalną walizkę”, stając się przewodniczką dla dziecka. Co zabrać ze sobą w
podróż?
Mito zbiera wyobrażenia, plotki, zasłyszane hasła. Jej
działalność, do kulminacyjnej podróży, to także wędrówka. Jej pytania
adresowane do kolejnych zwierząt (które potem pojawią się w kontekście BRAKU
świata przyrody w tytułowej stolicy), w bajkowej konwencji, stawiają
czytelników przed niespodziankami: krowa
na swych łatach pomaga zlokalizować Tokio, pajęcza sieć staje się znakiem
wywoławczym pogłosek dotyczących tokijskiego metra, nieposkromiony kozi apetyt – sławetnych
reklamowych chusteczek higienicznych. Pojawiają się i kruki, i sum, mrówki i
koty. Każde ze zwierząt – obarczone w bajkowej konwencji dziedzictwem znaczeń
zadaje zagadkę kreującą wyobrażenia o celu podróży. Jakim miastem okaże się
Tokio?
Czytelnik zostaje mimowolnie wciągnięty w pochód znaków
zapytania. I tajemnic. A wizualna narracja materializuje, z humorem, dziecięce
wyobrażenia o sławnym miejscu. Graficzna prostota tej części , oddzielna
kolorystyka wyraźnie sugeruje, że to istotny etap działalności Mito. Rozbudzenie
emocji, zaciekawienie, budowanie wiedzy,
próba konfrontowania swoich zasobów z otoczeniem. Równolegle – ten sam proces
dzieje się w dziecku, odbiorcy „Tokio”. Aktywność działającego podmiotu. Co będzie dalej?
Poznanie świata jest możliwe tylko w takim stopniu, w jakim
możliwe jest dokonywanie jego interpretacji – twierdzą konstruktywiści. Mito
dociera do Tokio. Słońce wzeszło. Na scenę wkracza kolor żółty.
Zaintrygowana książką zaczęłam szukać: Japońska bogini
słońca. Pierwsza i „najbardziej udana”. Amaterasu to „święcąca na niebie”. Uważana
za „dawczynię zdobyczy cywilizacji”. Wkraczamy do dwunastomilionowego miasta. W
kulturę, z całym zasobem subtelnie wprowadzanych już od początku książki znaków
i symboli. Uważnemu i poszukującemu czytelnikowi „Tokio” podsuwa tropy i ścieżki,
którymi może podążać, odbywając już wędrówkę na własną rękę. Budując własne
zasoby. Re-interpretując dostarczone informacje.
Tymczasem Mito poznaje
wielką stolicę. Konfrontuje się ze swoimi wyobrażeniami. Dzieli się owocem
swego aktywnego działania z przyjaciółmi. Wysyła kartki pocztowe, które stają
się zgrabnym sposobem na wytłumaczenie dotychczasowych zagadek. I postawienie
kolejnych pytań. Każda „karta pocztowa” opatrzona zostaje znaczkiem pocztowym
zgrabnie łączącym motywem graficznym poszczególne wątki. Co ważne – każda pocztówka
podsumowana jest refleksją Mito. Rekonstruuje ona swoją wiedzę w konfrontacji z otoczeniem.
I interpretuje to, co zobaczyła i czego się dowiedziała. Stawia pytania.
Podstawowym dążeniem człowieka jest coraz lepsze rozumienie
świata – zakładają konstruktywiści. Bardzo
bym się ucieszył, gdyby lektura tej książki sprawiła, że czytelnik zatrzyma się
na chwilę, przyjrzy się swojemu miastu, pomyśli o nim i doceni je lub może w
nie zwątpi.- dodaje Taro Miura w swoistym „Posłowiu”. Jego książka to w
równym stopniu nieoczywista i subiektywna opowieści o Tokio, jak i wcielona w
spójną koncepcję słowa i obrazu konstruktywistyczna teoria poznania. To książka,
w której równie ważne jest budowanie wiedzy przez bohaterkę, jak i to, do czego
inspirowany jest – obrazem i słowem – odbiorca. Mito pokazuje, a Taro Miura
jeszcze dopowiada: Wiedza człowieka nie jest odbiciem rzeczywistości, a
indywidualną konstrukcją. Nie dzieje się jednak ona „sama”, a zawsze – w społecznym
kontekście. Przede wszystkim – w dialogu. Polubiłam „Tokio” właśnie za wielowymiarową
mobilizację do niego. Za stawianie pytań. Za spełnioną obietnicę intrygującej
podróży. Za pokazanie co może w sobie kryć (prawie) „idealny kwadrat".
1 komentarz:
Ostatnie zdanie - bezcenne ;).
Prześlij komentarz