Wyjątkowe miejsce do spotkań. I rozmów. Lublin. Festiwal "Miasto Poezji". Z swoimi uliczkami i pasażami. Tchnące wyjątkowością surowe cegły "Domu Słów". Obrazy i Słowa, wywołujące zapachy i uczucia. Tworząc książki wracam do siebie - dziewczynki wędrującej za dziadkiem orzącym pole. - wyznała na wczorajszym spotkaniu Joanna Concejo, opowiadając o swoich pracach (a ja od razu poczułam zapach żyznej ziemii i radość z przynoszącego nadzieję, rozrzucanego ziarna).
Wędrówka czasem wbrew słowu, obraz podsuwający czytelnikowi liczne tropy i ścieżki, przestrzeń i oddech, dla tych, którzy chcą wiedzieć... Iwona Chmielewska i Joanna Concejo. Dwie wyjątkowe postaci w świecie książki obrazowej. Wierne i wytrwałe w swojej własnej drodze, udowadniające każdą pracą, że problem jaki mamy (w Polsce) z terminologią "picturebook" , "książki obrazkowej" i "książki obrazowej" to nie snobizm i fanaberia. Twórczynie, z poczuciem odpowiedzialności za owoce swojej pracy. Za obraz i słowo. Zabierające głos wtedy, kiedy mają coś do powiedzenia, a nie tylko po to, aby "pokazać" (także "się") i "opowiedzieć" ("za" lub "przeciw").
Podczas wczorajszego spotkania w Domu Słów prawie do końca, aż do dyskusji o współczesnym świecie i miejscu w nim na kulturę, książka obrazowa nie została powiązana z tym "co dla dzieci". Iwona Chmielewska i Joanna Concejo opowiadały o "geografii umysłu" jaką uprawiają wobec cudzych tekstów i tym, "jak grają" obrazem - w "Czarownicy" (Iwona Chmielewska ) i "Księciu w cukierni". Było i o "Czerwonym Kapturku" (Joanna Concejo), którego doczekamy się w Polsce (!), i o "Panu Nikt", nad którym Iwona Chmielewska zwierzała się czym dla niej jest poezja wizualna w wykonaniu Joanny. Przepiękne i uwodzące mnie nieustannie "Na wysokiej górze" stało się okazją do opowieści o sztuce niedosłowności, o tym, jak wyminąć język (...), przebiec to, wykonać to, ale nie mówić. A Joanna Concejo pokazała najnowszą, zjawiskowo nieoczywistą, książkę autorską "Kiedy zakwitną porzeczki", z piękną literacką frazą. Zapowiedzią - sobotniej - wrocławskiej premiery "ABC.de" Iwony Chmielewskiej (wydawnictwo Warstwy) było kilka obrazów rzucających wyzwanie współczesnemu rozumieniu wiedzy i erudycji.
"Poezja jest jak modlitwa. Pozwala na kontemplowanie świata" - przeczytałam i zapamiętałam kiedyś to wyznanie. I Iwona Chmielewska, i Joanna Concejo przyznały, że książka (i proces twórczy) jest rodzajem religii. I medytacji. Wierzę w książkę. - przyznała ta pierwsza. Mam poczucie obowiązku wobec niektórych tematów. Powinnam o nich opowiedzieć - tłumaczyła Joanna Concejo skąd się wziął się "Dym".
A szczególnym rodzajem kontemplacji świata jest najnowsza książka Iwony Chmielewskiej, po raz pierwszy zaprezentowana podczas naszego wczorajszego spotkania. I szczególnie związana z Lublinem. "Dopóki niebo nie płacze". Jesienią. Dzięki Ośrodkowi Brama Grodzka - Teatr NN.
Wczorajszy dzień zaczął się znacząco: od spotkania z dziećmi z jednej z lubelskich szkół. "O tych, którzy się rozwijali". O tym, co może książka. O tym, w jakie relacje wplątuje nas słowo i obraz. Warsztaty udowadniające jakimi filozofami i mistykami są dzieci. I jak książka obrazowa wspiera sztukę zadawania pytań i pasję przyglądania się światu. Bez oczywistych i jedynych słusznych odpowiedzi. "Domie Słów" - dziękujemy!
"Zmienia mnie to, co na patrzę" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz