15 maja 2015

Krioterapia czyli targi książki w Warszawie



Jeśli nastawiacie się na duże emocje na stadionie, to przede wszystkim dopadną Was z powodu panującej tam temperatury... Po raz pierwszy zdecydowałam się zabrać na targi dzieci. Ich najważniejsze wrażenia? ZIMNO. Bolą nogi. Aaaa i DUŻO książek...
Mają rację Ci, którzy twierdzą, że sensowną wizytę warto rozłożyć na kilka dni (pod warunkiem, że mieszka się w Warszawie, nie trzeba płacić za parking i bilety wstępu). Nasz sprint (na rozgrzewkę) dookoła płyty zaowocował małym co nieco...
Na razie tylko zapowiedź. Testerzy obiecywali (publicznie) podzielić się wrażeniami ;)
(Dookoła książkowe wspomnienia z dnia dzisiejszego jeszcze na FB Poza Rozkładem)



















2 komentarze:

Mała czcionka pisze...

Widziałam trzęsących się na stoiskach wystawców, ale sama byłam w takim pędzie, plus kilogramy książek w rękach i dzieci w ogonie, że powaga sytuacji do mnie nie dotarła. Było mi po prostu gorąco.

poza rozkładem pisze...

Albo miałaś więcej książek, albo więcej dzieci do "ciągnięcia", albo - byłaś szybsza ode mnie ;)
My w piątek - zmrożeni, fakt, że ja często "zatrzymuję się i (znowu - jak utyskiwały moje dzieci) gadam".
Tempo czytania przywiezionych książek zdecydowanie szybsze - wszystko już przeczytane. Nie-ekonomiczne czytelnictwo! ;)