6 kwietnia 2011

Pan Brumm


Dzieci podobno nie umieją się śmiać się z samych siebie (jak twierdzą psychologowie).

Moje  kilkulatki śmieszą najbardziej perypetie bohaterów książkowych, które nie raz przypominają zmagania przedszkolaków z oporną materią świata. A jeszcze zabawniej jest, kiedy bohater przypomina swą posturą i fizjonomią dorosłego, ale jego postępowanie już zupełnie nie przystoi "poważnemu człowiekowi". Te ostatnie warunki spełnia bohater nowej serii książek obrazkowych autorstwa Daniela Nappa, który bardzo poważnie podchodzi do tworzenia dla dzieci.

Pan Brumm - nowa postać wprost zza zachodniej granicy. Niedźwiedź, który doczekał się już całej serii kilkunastu książek, w których znakomicie dopełnia się ironia tekstu i dowcip ilustracji.
Pan Brumm to mocno wyrośnięty zwierz, którego postać słusznie może kojarzyć się z "dorosłym", a jego postępowanie i zachowanie jest wprost ze slapstickowych filmów niemych.


"Pan Brumm tego nie rozumie" to krótka historia opowiadająca o tym, co niedźwiedzie lubią najbardziej robić w soboty i jak sobie radzą z nieprzewidzianymi problemami.
Daniel Napp tworzy zabawną książkę obrazkową, w której świetnie rozrysowana historia łączy się z dowcipem tekstu, a czasem - prowadzi subtelną grę. I ona jest źródłem zabawnych niuansów, mogą jednak one bawić raczej starszego czytelnika. Zresztą jedną z maksym przyświecających Danielowi Nappowi jest to, aby książka dla dziecka nie nudziła rodzica...

Pan Brumm próbuje zrozumieć co się stało z jego meczem, który tak lubi oglądać. Ale generalnie, Pan Brumm, niewiele rozumie... Genialny jest wyraz mordki niedźwiedzia, któremu towarzyszy powracające jak refren zdanie Tego Pan Brumm nie rozumiał..






Ogromny  niedźwiedź jest przezabawny w swym nierozgarnięciu, ale w równym stopniu jego upór i konsekwencja budzi uznanie. Pan Brumm rozumie ile rozumie, lecz jeśli nie rozumie - nie poddaje się w swej niewiedzy i dąży do celu.Chce wiedzieć i jest w swoim dążeniu niezwykle konsekwentny



Świat wymalowany cudnymi akwarelami, z ciekawą, zmieniającą się perspektywą jest pełnym ciepła miejscem, które próbuje zrozumieć Pan Brumm. Przypomina on w swych działaniach kilkulatka, który co rusz trafia na "twardy orzech do zgryzienia". To co robi niedźwiedź nie zawsze jest bezpieczne, ale dzieci świetnie wyczuwają dystans i poczucie humoru zbudowane na małym absurdzie (Brumm zastanawia się kto zjadł piłkarzy i boisko?)


"Pan Brumm tego nie rozumie" to książka z gatunku zabawnych, lekko absurdalnych historyjek,w której  mała ilość tekstu i świetnie rozrysowana historia, przyswajalna jest już dla maluchów. Choć jak przystało na współczesną książkę dla dzieci bawić będzie i dorosłych. Jest to jednak bardziej wysublimowana forma "dwutorowości" adresata niż we współczesnej animacji, gdzie dowcip jest częściej adresowany do rodziców.
Książki Daniela Nappa mają być krótką historią, której czytanie przynosi frajdę. Obydwu stroną. To także przykład całościowo przemyślanej koncepcji książki dla dzieci, we wszystkich towarzyszących jej aspektach. Autor Brumma na swej stronie i w blogu pokazuje swój warsztat, a dla dzieci i rodziców czekają "dodatki", dzięki którym czytanie może mieć swój dalszy ciąg we wspólnej zabawie  

Pan Brumm próbuje rozgościć się na naszym rynku. W ślad za książką pierwszą z całej serii, pojawić się ma bajka o przygodach wielkiego niedźwiedzia, który momentami przypomina mi postępowanie kultowych "Sąsiadów" (w mocno złagodzonej - bezpieczniejszej? -  wersji). Podczas oglądania trailera serialu o Panu Brummie mój 5,5 latek chichocząc, wydawał z siebie okrzyki "oj", "Ugch...", "ojejej"... Nas wszystkich śmieszyła książka.

Pan Brumm jest dla mnie zabawną książką stworzoną z dużą dbałością o małego czytelnika. I to sobie bardzo cenię. Jak mówi Daniel Napp tworzenie dla dzieci nie zawsze jest "łatwiejsze" i "mniej wymagające". W przypadku picture book trzeba już na początku mieć całą historię w głowie, a w dodatku - zmieścić ją na kilkunastu stronach. To sztuka.





"Pan Brumm tego nie rozumie" Daniel Napp, tłum.Elżbieta Zaruch. Wydawnictwo Bona, Kraków 2011.

1 komentarz:

Pani Zorro pisze...

Widziałam w księgarni. Świetne ilustracje!