12 kwietnia 2011

II Konkurs Literacki im. A.Lindgren - odsłona 2

Książka Beręsewicza wprowadzeniem do Borgesa?




Irytuje mnie, kiedy informacje o książce sprowadzają się do powtarzalnych haseł - "Ta książka jest niczym mistrzowski pokaz sztuki magicznej"... Czy o magię chodzi w najnowszej książce Beręsewicza, nagrodzonej w konkursie fundacji Cała Polska Czyta Dzieciom?

Poprzedni wpis poświęciłam "Wyspie mojej siostry" i "Eli-Saneli", które zajęły I i II miejsce w Konkursie Literackim im.A.Lindgren. "A niech to czykolada!" odstaje jednak od nich. Wyróżnia tę książkę już zupełna inna jakość wydania (nietypowy format, lepszy papier, ilustracje Piotra Fąfrowicza - szkoda, że momentami "wepchnięte" w tekst). Co i kto sprawia, że pozycje adresowane do tej samej kategorii wiekowej tak różnią na poziomie edytorskim?


Książka Pawła Beręsewicza jest inna.

Nie jest pokazem sztuki magicznej, a rzadko spotykaną próbą wprowadzenia młodego czytelnika w świat, w którym reguły literackie zostają podważone, a cudzysłów fikcji literackiej zostaje co najmniej podwojony...
"A niech to czykolada!" mnie zadziwiła. Zaskakuje wykorzystaniem pisarskich forteli znanych z lektur Borgesa, które zderzają się z pewną (na pierwszy rzut oka) infantylnością tytułu, dowcipem, wykorzystaniem znakomitych ilustracji, które dla niektórych sugerują niższy wiek odbiorcy niż przedział 10-14 lat.

Nie będę zdradzać fabuły, bo nie da się tego zrobić bez odebrania przyjemność czytania tej książki. Wolę napisać o zaskoczeniu, jaki funduje swoją najnowszą pozycją Paweł Beręsewicz.

 "A niech to czykolada!" to powieściowy rebus w wersji mini, wikłający młodego czytelnika w "poważne" zagadnienia metafikcji. Przypomina laboratorium literackie, na bazie którego czytelnik może pracować nad poszukiwaniem odpowiedzi o granice realności i fikcji, o "prawdziwość" świata. Pojawia się tu motyw marionetek, topos życia - snu, równoległych światów. Pojawiają się pytania o nicość, porządek świata i naszego życia, porządek świąt (sacrum) i codzienności (profanum) - jakże złudny! Podążając dalej, pytać można o rolę pierwiastka nadprzyrodzonego, ludzką tęsknotę za nim, zderzające się z tym ambicje, ludzkie dążenia i komercjalizacja świętowania. Są i pytania o wiarę, sens naszych działań, ich skutki.
Wszystkie te poważne sprawy zderzają się z różną jakością narracji: pomysłowo budowanego świata fantastycznego Zylirji i mocno zdystansowanej, ironicznej, lekko prześmiewczej opowieści o losach Józefa Tompora - maestro Bombaliniego...

Beręsowicz zaskoczył mnie - wprowadził w błąd tytułem, który sugerował "dziecięcą" treść, uwiódł sposobem pisania o fantastycznej (?) Zylirji.
Zaskakuje wprowadzeniem młodego czytelnika w "nowoczesne" (dla odróżnienia od tradycyjnych) techniki narracyjne i przewrotny sposób budowania opowieści, który pobudzić może już 10-latka do zadawania pytań o sposoby budowania fikcji literackiej i zabawy warsztatem, ale i o to, czym jest "twarda rzeczywistość". Nieczęsto można zetknąć się z książkami, które zachęcają do zadawania pytań o rolę konwencji, możliwości gry nią, wprowadzając jednocześnie pytania egzystencjalne.

Metafikcja pojawia się już w książkach dla dzieci dużo wcześniej (książka obrazkowa zawierająca elementy gry "bycia książką", "Niekończąca się historia", seria o Kapitanie Majtasie- w mocno prześmiewczej wersji), ale wydaje mi się niezwykłe, że Beręsowicz podjął próbę wprowadzenia jej "na salony" polskiej, współczesnej literatury dla nastolatków. Do literatury, w której królują jasne i proste konwencje, poruszające problemy ważne społecznie (samotność, wykluczenie, relacje w rodzinie, w grupie, potrzeba akceptacji, budowanie tożsamości, problem inności i zrozumienia), ale w tradycyjny sposób. Czyżby doceniał swego czytelnika?



"A niech to czykolada!" Paweł Beręsewicz. Wydawnictwo Piotra Marciszuka Stentor, Warszawa 2011. 

Brak komentarzy: