Książka Beręsewicza wprowadzeniem do Borgesa?
Irytuje mnie, kiedy informacje o książce sprowadzają się do powtarzalnych haseł - "Ta książka jest niczym mistrzowski pokaz sztuki magicznej"... Czy o magię chodzi w najnowszej książce Beręsewicza, nagrodzonej w konkursie fundacji Cała Polska Czyta Dzieciom?
Poprzedni wpis poświęciłam "Wyspie mojej siostry" i "Eli-Saneli", które zajęły I i II miejsce w Konkursie Literackim im.A.Lindgren. "A niech to czykolada!" odstaje jednak od nich. Wyróżnia tę książkę już zupełna inna jakość wydania (nietypowy format, lepszy papier, ilustracje Piotra Fąfrowicza - szkoda, że momentami "wepchnięte" w tekst). Co i kto sprawia, że pozycje adresowane do tej samej kategorii wiekowej tak różnią na poziomie edytorskim?
il. ze strony Polska Ilustracja dla Dzieci
Książka Pawła Beręsewicza jest inna.
Nie jest pokazem sztuki magicznej, a rzadko spotykaną próbą wprowadzenia młodego czytelnika w świat, w którym reguły literackie zostają podważone, a cudzysłów fikcji literackiej zostaje co najmniej podwojony...
"A niech to czykolada!" mnie zadziwiła. Zaskakuje wykorzystaniem pisarskich forteli znanych z lektur Borgesa, które zderzają się z pewną (na pierwszy rzut oka) infantylnością tytułu, dowcipem, wykorzystaniem znakomitych ilustracji, które dla niektórych sugerują niższy wiek odbiorcy niż przedział 10-14 lat.
Nie będę zdradzać fabuły, bo nie da się tego zrobić bez odebrania przyjemność czytania tej książki. Wolę napisać o zaskoczeniu, jaki funduje swoją najnowszą pozycją Paweł Beręsewicz.
Wszystkie te poważne sprawy zderzają się z różną jakością narracji: pomysłowo budowanego świata fantastycznego Zylirji i mocno zdystansowanej, ironicznej, lekko prześmiewczej opowieści o losach Józefa Tompora - maestro Bombaliniego...
Beręsowicz zaskoczył mnie - wprowadził w błąd tytułem, który sugerował "dziecięcą" treść, uwiódł sposobem pisania o fantastycznej (?) Zylirji.
Zaskakuje wprowadzeniem młodego czytelnika w "nowoczesne" (dla odróżnienia od tradycyjnych) techniki narracyjne i przewrotny sposób budowania opowieści, który pobudzić może już 10-latka do zadawania pytań o sposoby budowania fikcji literackiej i zabawy warsztatem, ale i o to, czym jest "twarda rzeczywistość". Nieczęsto można zetknąć się z książkami, które zachęcają do zadawania pytań o rolę konwencji, możliwości gry nią, wprowadzając jednocześnie pytania egzystencjalne.
Metafikcja pojawia się już w książkach dla dzieci dużo wcześniej (książka obrazkowa zawierająca elementy gry "bycia książką", "Niekończąca się historia", seria o Kapitanie Majtasie- w mocno prześmiewczej wersji), ale wydaje mi się niezwykłe, że Beręsowicz podjął próbę wprowadzenia jej "na salony" polskiej, współczesnej literatury dla nastolatków. Do literatury, w której królują jasne i proste konwencje, poruszające problemy ważne społecznie (samotność, wykluczenie, relacje w rodzinie, w grupie, potrzeba akceptacji, budowanie tożsamości, problem inności i zrozumienia), ale w tradycyjny sposób. Czyżby doceniał swego czytelnika?
il. ze strony Polska Ilustracja dla Dzieci
"A niech to czykolada!" Paweł Beręsewicz. Wydawnictwo Piotra Marciszuka Stentor, Warszawa 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz