10 kwietnia 2011

II Konkurs Literacki im. A.Lindgren - odsłona 1

Konkursów literackich i nagrodzonych książek coraz więcej. Czy warto sięgnąć po każdą z wyróżnionych? Na moim biurku stos książek czeka na swoją kolej. Tym razem "na warsztacie" II Konkurs Literacki im. A.Lindgren.






Brnę powoli przez kolejne, nagrodzone w konkursie organizowanym przez Fundację Cała Polska Czyta Dzieciom, książki. I w połowie nagrodzonych pozycji pojawiła się wątpliwość czy współczesna proza jest w stanie zaoferować młodemu czytelnikowi książkę "konieczną do przeczytania". Taką, która przetrwa próbę czasu i znajdzie się w jakimś kanonie za lat kilkadziesiąt.
Dziś "waga ciężka" nagrodzonych książek - kategoria wiekowa 10-14 lat.

Wszystkie nagrodzone książki z tego przedziału wiekowego wydał  Stentor. Pierwsza nagroda przypadła "Wyspie mojej siostry" Katarzyny Ryrych, kolejne miejsce przypadło Katarzynie Pranić i "Eli Saneli", a trzecie - Pawłowi Beręsowiczowi.


"Ela Sanela" to książka, która swoim spokojnym rytmem i akcją daleką od spektakularnych efektów może zirytować albo mocno znudzić czytelnika wychowanego na powieściach grozy i narracjach, w których roi się od czarów, magii i dziwnych istot.
Ja sama choć nie jestem miłośniczką wampirów ani opowieści o szkołach magii, czytając tę książkę i śledząc losy bohaterki, do pewnego momentu wciąż spodziewałam jakiegoś nagłego zwrotu akcji, zmiany tempa i "wielkich" wypadków. Tymczasem historia Eli-Saneli to "zwykłe życie".  Życie ze swymi nieprzewidzianymi, ale zwyczajnymi zdarzeniami.

Bohaterka, którą stworzyła Katarzyna Pranić to nastoletnia  dziewczynka, 13-14 -latka, która z jakiś powodów wychowywana jest przez Babcię. Powoli poznajemy jej świat, będący nieco na marginesie wielkich wydarzeń, z zamkniętą i izolującą się bohaterką. Na początku spodziewałam się jakiegoś utajonego konfliktu pomiędzy Babcią a dziewczyną, wielkiej rodzinnej tajemnicy, bólu skrywanego pod powierzchnią prozaicznej, momentami niejasnej, codzienności. 
I kiedy to powolne odsłanianie życia starszej kobiety i spokojnej, nastoletniej dziewczyny grozi nudą i nieco irytującym oczekiwaniem na "coś niezwykłego" - bohaterka nagle zostaje nam przedstawiana: Sanela Hasani. A więc w zwykłości kryje się jednak jakaś niezwykłość!


Od momentu tego "zwrotu akcji" powoli wyłania się historia dziewczynki, której losy mocno poplątała wojna i burzliwe dzieje konfliktu w Bośni. 
Kiedy czytałam tę książkę przypomniały mi się niedawne pytania mojego kilkuletniego syna o to, gdzie toczą się wojny, czy "nasz kraj" ma wrogów i też może nas spotkać jakiś konflikt. Kiedy opowiadamy o tym dzieciom, świat wojen wydaje się jakąś odległą abstrakcją, tymczasem opowieść Eli-Saneli zadaje pytania o to, jak zbrojne konflikty wkraczają w zwykłą codzienność - tę, którą niekiedy  mamy na wyciągnięcie ręki. 

Historia nastoletniej, spokojnej i wydawałoby się poukładanej dziewczynki, to obraz "świata codziennego", którego losy, jak się okazuje, są mocno poplątane przez wojnę. I nie ma tu żadnych "mocnych", retrospektywnych scen, próba wytłumaczenia politycznych niuansów konfliktu na półwyspie Bałkańskim czy dywagacji o okrucieństwie wojny. 

Jest nastolatka, która próbuje rozwikłać ścieżki swego życia, poznać i oswoić się z nową sytuacją życiową - nową wiedzą o swym pochodzeniu i odnalezioną częściowo rodziną. W tle pojawia się motyw wojennej przeszłości (jak można się domyślić) zachodnich ziem Polski i tajemnic ukrytych w starym domu.
W codziennym świecie Ela-Sanela próbuje rozwikłać zagadkę nagle pojawiającego się kota, opowiada o swojej fascynacji przesłaniem "Małego Księcia", dostrzega samotność, tęsknotę za akceptacją i uczy się sztuki odnajdywania się w grupie. 

Pojawiają się pytania o rolę przypadku i przeznaczenia, ich ingerencję w budowanie przyjaźni i całej sieci zależności, które budują naszą tożsamość i poczucie szczęścia. 
Historia Eli -Saneli to zakreślone pytania o religię, odmienność kultur, wpływ środowiska, w którym się wychowujemy na to, kim jesteśmy i jak postrzegamy świat.
Obraz jej świata to wizerunek współczesności, znoszącej bariery i granice - co może być źródłem nie tylko wolności, ale i samotności  (motyw wyjeżdzających młodych ludzi  z miasteczka i smutku bliskich, jaki po sobie zostawiają).


Powieść Katarzyny Pranić budowana jest na świetnym pomyśle budowania ważnych pytań "na bazie" zwykłej codzienności. Niestety, rażą mnie mocno "papierowe" dialogi i pewna sztuczność rozwiązań warsztatowych. Przeszkadza mi trochę infantylizowanie bohaterki, pewna niezgodność i niekonsekwencja w szkicowaniu jej postaci.  A może to nieco inny obraz nastolatki od tych, które wyłaniają się z różnych reportaży o modelach życia 13-latek?
"Ela-Sanela" to powieść, której dużym atutem jest pomysł na stawianie ważnych pytań i pokazywanie historii oraz efektów polityki jako elementów budujących zwykłą codzienność. To wszystko nie jest jakąś odległą abstrakcją, fragmentem podręcznika do historii czy wycinkiem prasowym. To codzienność, którą mamy na wyciągnięcie ręki.



"Wyspa mojej siostry" Katarzyny Ryrych to także opowieść o codzienności. Ale o codzienności innego świata, z "innej wyspy". Historia upośledzonej dziewczyny, jej rodziny, która mimo wszystko - świetnie odnalazła się w świecie, który często nie chce dostrzec i zrozumieć tych pozostających na marginesie.
Książkę Katarzyny Ryrych otwiera list do nieobecnej już starszo-młodszej siostry, list wysyłany w przeszłość, zadający ważne pytania, które powrócą i zatoczą koło w finale opowieści.
List , wydawałoby się, narzucający pewien styl narracji - metaforycznej i poetyckiej, subtelnie sugeruje jej wymowę:

Nie wiem, jak o tym , opowiedzieć, żeby wszyscy, którzy boją się przybijać do brzegów nieznanych wysp, uwierzyli, że nie ma na nich ludożerców, dzikusów ani potworów - tylko ludzie. Może trochę inni, ale zdolni do miłości, czułości, tęsknoty... Tacy sami jak Ty, moja duża, gruba siostrzyczko, po której została mi tylko niebieska wstążka...

Rozwijająca się opowieść, będąca wędrówką w przeszłość dorosłej już narratorki rozbija jednak ten nieco podniosły, daleki od dosłowności ton. Subtelnie wprowadzając w istotę historii zaskakuje swoją prostotą  i humorem. Nie ma tu łzawego tonu, a jest misternie skonstruowana, świetnie rozpisana opowieść, dzięki której możemy zobaczyć oczami narratorki  "inną wyspę" - cały skomplikowany świat upośledzonej starszo-młodszej siostry.

Razem z narratorką poznajemy relacje łączące dziewczynki od zabaw w piaskownicy po czasy wchodzenia w dorosłość młodszej siostry. Przypomina ona sobie wszystkie drobiazgi i ważne wydarzenia, które powoli uświadamiały jej odmienność starszo-młodszej siostry, a jednocześnie - pozwalały jej poznawać świat "Pipi"  i reguły nim rządzące. Na początku starała się ona zastąpić jej matkę, ale rudowłosą "Fizię" w obowiązkowej niebieskiej sukience, poznajemy kiedy jej młodsza siostra Marysia zaczyna dostrzegać i rozumieć inność świata upośledzonej Pipi.

Śledzimy ich perypetie w piaskownicy na podwórku, wspólny pierwszy dzień w szkole i zimowe zabawy na sankach.  Obok sióstr - dzieci mniej lub bardziej wyczulone na odmienności Pipi, ale otwarte i gotowe na zrozumienie. Gdzie daleko od tego - inni dorośli, żyjący tylko "na powierzchni swego oceanu", często wrogo i nieprzychylnie nastawieni do każdego odstępstwa. I Tata - mądry, ciepły, wyważony, z ogromną odwagą, partnersko towarzyszący obydwu córkom w ich życiu. Ono nie stoi w miejscu, choć dla Pipi najbezpieczniejsza jest stabilność i niezmienność rytuałów, ról, codzienności. W życiu Marysi przychodzi nie tylko dojrzałe zrozumienie odmienności siostry, ale i  pierwsze przyjaźnie, pierwsze chwile buntu i miłości. Zmiana, na co nie jest zupełnie gotowa Pipi.

Książka Katarzyny Ryrych odważnie pokazuje nie tylko sposoby ułożenia sobie codzienności z Pipi zamieszkującą "inną wyspę", ale i to, jak jej rodzina musi sobie poradzić z tym, że w ich życiu zabraknie miejsca na niezmienny świat starszo-młodszej siostry. Bez popadania w patos, ciepło i z humorem, wykorzystując świetne metafory i zgrabny zabieg powrotu do "istotnych" pytań. Bo w przypadku, kiedy w życiu spotykamy "inną wyspę" i cały wszechświat, często dla nas niedostępny, człowieka upośledzonego padają ważne pytania "DLACZEGO" i o wiele trudniejsze "CO DALEJ". Bo ciąg dalszy nastąpił...
List zamykający opowieść Myśki-Maryśki w zaskakujący sposób łączy kilka wątków i zgrabnie spina całą historię. Jest także dowodem na warsztatową sprawność Katarzyny Ryrych, której narracja pełna lekkości i niewymuszonego uroku może uwieść czytelnika.
"Wyspa mojej siostry" w piękny, niewymuszony sposób, z humorem i bez wielkich słów przejmująco opowiada o tym, jak niewiele osób potrafi dotrzeć do nieznanej wyspy i mieć odwagę, aby postawić nogę na jej brzegu.

Choć forma wydania "Wyspy mojej siostry" nie odbiega od "Eli-Saneli" (broszurowa, z byle jakim papierem) na wyróżnienie zasługuje spójny projekt okładek i w przypadku tej pierwszej - odważna, konsekwentna czcionka tytułów kolejnych rozdziałów. Śladowy przejaw dbałości wydawcy o nastoletniego czytelnika?

ciąg dalszy nastąpi...

"Ela-Sanela" Katarzyna Pranić. Wydawnictwo Piotra Marciszuka Stentor, Warszawa 2011. 
"Wyspa mojej siostry" Katarzyna Ryrych. Wydawnictwo Piotra Marciszuka Stentor, Warszawa 2011.

Brak komentarzy: