Obiecałam ją pokazać już jakiś czas temu (pamiętam!). Przywieziona z warszawskich targów, prezentująca inne oblicze Beatrice Alemagna znanej u nas z dostępnego jeszcze gdzie niegdzie "Mojego ukochanego". Tym razem nie eksperymentuje ona z włóczką, nićmi, fragmentami różnych faktur, udającym niestaranność ściegiem. Choć lubi bawić się fakturami i technikami.
Jak sama mówi, każda jej kolejna książka to obraz drogi, którą nieustannie pokonuje. I osobistego rozwoju. Nie umie ilustrować tekstu, który nie jej nie porusza i w jakiś sposób nie dotyczy. Właściwie jej książki to nieustanne poszukiwanie nowych sposobów na opowiadanie obrazem. Poszukiwanie techniki tak, aby być jak najbliżej zapamiętanego dzieciństwa. Czystego i nieskażonego widzenia. Paradoksalnie: trzeba się sporo napracować, aby spróbować pochwycić dziecięcy sposób postrzegania świata. Cyzelować. I umiejętnie przyłapywać go w znaczących momentach. Niekoniecznie tych kolorowych.
"La gigantesque petite chose". Mała wielka rzecz. Ulotna, poszukiwana w dziwnych miejscach i chwilach. Wyglądana w progu domu. Doceniania wtedy, kiedy się ją traci. Trudna do pochwycenia... Zapamiętywana.
Poetycka opowieść o szczęściu. Piękna.
6 komentarzy:
Jak cudownie wydana! *______* Kocham takie książki...
Pozdrawiam, Pandorcia
(nastąpiły u mnie małe zmiany, jak widać: Zmieniłam adres bloga: http://anty---materia.blogspot.com/)
Jej format jest imponujący. Co cieszy ze względu na obrazy B.Alemagna :)
wow! piękna. Wpisuję ją sobie na listę życzeń
Jaka PERŁA! Już lecę sprawdzać w sklepie, czy jej nie ma. A swoją drogą niech takie będą w pozarozkładowym sklepie. Niech ich będzie jak ryb w oceanie! :)
Jestem oczarowana jakimś szelestem ciszy i spokoju w tych obrazach. Dziękuję
ładnie :)
Inne książki tej autorki też warto :)
Prześlij komentarz