Przedszkolne biblioteczki wygladają często tak:
Bywa, że są "kwiatkiem do kożucha"...
Czy więc mocno nie na miejscu jest pytanie o miejsce dla "Śnieżnych rymów białej zimy" na półce przedszkolnej (i nie tylko przedszkolaka)?
Melodyjne, z muzyczną niemal frazę (głośne czytanie!),
wyważonym rytmem, eleganckimi rymami. Momentami zabawne, podsuwające drobne
niespodzianki. Dla dzieci. Pokazujące świat znany i bliski w zaskakujący, ale i zrozumiały
sposób. Odsłaniające nieoczywistości nawet takich truizmów jak pora roku. „Śnieżne
rymy białej zimy”. Bezpieczne, niekontrowersyjne (pomijając karpie w
wannie), czarujące w subtelnym retro-uroku.
Z dzieciństwa zapamiętałam piękny, zimowy obraz: wielki
mróz, ostre, przejrzyste i przepastnie błękitne niebo. A do tego – tunele wykopane
w śniegu. Bezbrzeżny zachwyt pięknem świata. Zimowe ferie. Tak z perspektywy siedmio- a może ośmiolatki wyglądały odśnieżone ścieżki wokół domu, w którym
mieszkałam. Ależ sentymentalnie!
Sentymenty, jak podejrzewam, zdecydowały także o wznowieniu
wierszy Jerzego Ficowskiego z ilustracjami Mieczysława Piotrowskiego.
Tego pierwszego poznałam w kolejności odwrotnej niż
przebiegała jego twórczość: najpierw był Panem „od Schulza”, poezji żydowskiej,
potem – kultury romskiej, a na końcu
dopiero –autorem „dla dzieci”. Pisał wiersze.
Miał szczęście do ilustratorów (jego tomik „Odczytanie popiołów zilustrował
Marc Chagall). „Ulegam przedawnieniu” napisał kiedyś. Można tak pomyśleć też o
tym, czym może być jego poezja dla dzieci ze swym szlachetnym urokiem. W
kontraście do tego, co jest normą w „wierszach”
dla dzieci, zwłaszcza jeśli myśli się o niej w kategoriach szkolnego przymusu
czy akademii z przedszkolakami w rytmie dico-polo. Ale warto spróbować znaleźć miejsce dla tego starannie
wydanego, nostalgicznego, tomiku (nie tylko) na przedszkolnej półce.
Polubić czytanie wierszy. Dzieciom. Dla muzyki i melodii
języka. Ulotnego piękna metafor. Słownej czekoladki, która rozpływa się i w ustach. I w
oczach, dzięki obrazom, jak z topniejących płatków śniegu. W tym tomiku dostajemy pięknie
nazwane odrębne odcinki zimy. Oglądanej z różnych stron. Za frazami suną
akwarelowe ilustracje Mieczysława Piotrowskiego, w tym – kilka odnalezionych w
archiwum artysty.
Nostalgicznie. Może także za porą roku (światem?), której już właściwie nie ma? Niewymagająco. Bezpiecznie. I urokliwie. I nie mam wątpliwości, że faktycznie "dla dzieci".
Nostalgicznie. Może także za porą roku (światem?), której już właściwie nie ma? Niewymagająco. Bezpiecznie. I urokliwie. I nie mam wątpliwości, że faktycznie "dla dzieci".
"Śnieżne rymy białej zimy" tekst: Jerzy Ficowski, ilustracje: Mieczysław Piotrowski. Wydawnictwo Warstwy, 2014.
2 komentarze:
Bardzo dziękuję za tę rekomendację. Nie znałam tego wydawnictwa, to piękna idea, żeby przypominać stare książki. Kupię sobie i córkom. Ale głownie sobie ;)
Na pewno dodam ta pozycje do naszej biblioteczki. Nawet jeśli moja dwulatka nie do końca zrozumie to zawsze uważnie słucha dobrze i ładnie ułożonych wierszy.
Prześlij komentarz