Kraj, wyspa. Ulisa, Ludek i Katka. Trzej bohaterowie w
kostiumach zwierzęcych. Do tego szczeniak (w roli psa – pupila domowego). Jest
im dobrze. Pewnego dnia wszystko się zmienia: ziemniaki nie rosną, słońce praży, brakuje wody. W dodatku do
basenu ktoś wrzucił wielki głaz, tak, że „pękła posadzka”. Wszystko się kończy.
Ich świat się kończy.
Cukierki skończyły się
już dawno.
I wszystkie piłki się
skończyły.
I skończyły się
plastry, gdyby ktoś się skaleczył.
Został jeden ziemniak.
Potem nie będzie już
NIC.
Pija Lindenabum niezawodnie, operując skrótem i
uproszczeniem, tak by przykucnąć na poziomie możliwości kilkulatka, oszczędnie
w słowie, wymownie w obrazie, dotyka istotnego. Pokazując w bezpiecznym „kostiumie
zwierzęcym” historię poszukiwania nowego miejsca do życia, opowiada o współczesnym
świecie i problemach, wśród których żyją nasze dzieci (ważne pytanie - dlaczego taki tytuł?).
Pozornie lekko, z przymrużeniem oka, z taktem żonglując
dramatyzmem sytuacji i dowcipem, tłumaczy
czym może być uchodźctwo, nie uciekając od gorzkich komentarzy ukrywających
się w obrazie, w znaczących drobnych rekwizytach, dialogach. Zostawia przestrzeń na rozmowę dorosłego i
dziecka, pytania, wątpliwości, obserwacje postaw.
Piękna opowieść o „pogodach i niepogodach” tych „nie-rasowych”
(znacząco) bohaterów i ich spotkaniu w „nowym kraju” z pudlami (znacząco
wystrzyżonymi) ujmuje mnie prostotą przekazu, oszczędnością tekstu (z tą
nie-do-podrobienia frazą Piji), tym, jak obraz operuje detalami (niosącymi
ukryte znaczenia), kolorem, przestrzenią i perspektywą. Emocjami.
Historia towarzysząca „innym” w poszukiwaniu miejsca „do
życia”, pokazująca jak może wyglądać spotkanie z mieszkańcami „nowego świata”, niesie
otuchę i nadzieję. Zakończenie (może
zbyt szybkie i niecierpliwe) nie niesie ze sobą jednak fałszu bezwzględnego happy
endu. Ostatnie słowa i wielokropek zostawiają książkę o „Pudlach i frytkach” otwartą
na dywagacje. Nie tylko o (pozornie) głównych bohaterach i ich
losie… Ale w tym kraju nie ma cukierków…
Według mnie – to książka nie do przeoczenia, dla młodszych i
rodziców tychże. I tych, co w przedszkolu i tych, co trochę więksi.
„Pudle i Frytki” Pija Lindenbaum, tłum. Katarzyna Skalska. Wydawnictwo Zakamarki, 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz