Topos snu jest wykorzystywany w literaturze i książce dla dzieci na różne sposoby. Sen może być motywem i na różne sposoby wykorzystaną zasadą kompozycyjną. Może być uzasadnieniem wątków czy rozwiązań fabularnych, które nie mieszczą się w granicach tzw. "realności". Ale co się dzieje, kiedy spotyka się słowo i obraz, by pochwylić się nad snem?
Zdradziłam się kiedyś , że "Pomelo śni" jest moją najulubieńszą częścią serii opowiadającej o fenomenie słonia mieszkającego pod dmuchawcem. Nie wszyscy zgadzają się "z jego" koncepcją widzenia świata (co można sprawdzić w komentarzach pod postem o "Pomelo i przeciwieństwa"). Mnie nieustannie zachwyca poczucie humoru i sposób uprawiania filozofii w wersji mini, praktykowane przez bohaterów i autorów serii: Ramony Bădescu (tekst) i Benjamina Chauda (ilustracje).
W jednym z trzech opowiadań w tomie, Pomelo śni, a opowieść o tym staje się jednocześnie zgłębianiem istoty snu. I zachętą do tego dla czytelnika, tym zabawniejszą, że wszystko staje na głowie, przynajmniej z punktu widzenia wyjętych poza nawias fikcji.
Koncepcja wykorzystania toposu snu, grając przy tym pojęciem fikcji (literackiej? książkowej? obrazowej?!) podważa nasze wyobrażenia o "rzeczywistości". Mają to doskonale wytrenowane kilkulatki, zagłębiając się w równoległych światach swych zabaw, teraźniejszości dorosłych i wyobraźni powołującej do istnienia kolejne byty.
"Pomelo śni" to trzy opowieści, na różne sposoby dotykające figury "świata na opak" - snu, karnawału i nieznanej istoty ("Coś na kształt kartofla"), której istnienie wziętej jest w nawias niejasnego bytu (która też zasypia). Fascynujący tandem: autor tekstu - ilustrator tworzy rozbrajającą opowieść o nieoczywistościach świata. Za każdym razem zatrzymuję się z ciekawością: co było pierwsze, tekst czy pomysł na obraz? Z ich współpracy, czasem zderzenia i konfrontacji wyłania się zaskoczenie, podszyte chichotem, które buduje sukces Pomelo.
Pomelo to książka, którą często nie doceniają dorośli (nauczycielki z przedszkola!), czasem z lekceważeniem podkreślające, że już z 4, 5-latkami czytają "poważniejsze" książki (czyli te z większą ilością słów). Jak się jednak okazuje Pomelo bezgranicznie kochają dzieci za: dociekliwe, świeże i pełne zachwytu spojrzenie na świat, zaglądanie mu pod podszewkę i uprawienie filozoficznej zadumy nad sprawami najbardziej oczywistymi. Do tego każda z historii stać się może początkiem wielkiej przygody w zadawanie pytań i myślenie.
Przygody małego słonia to zabawne i ładne nawiązanie do przekonań surrealistów, którzy traktowali sen jako część jawy, "po prostu" rzeczywistość. Zdemokratyzowali marzenia senne i uczynili je swoistą poezją. Finezja autorów "Pomelo śni" polega na tym, że grają przy tym jeszcze pojęciem (meta)fikcji - powiązując motyw snu z "odsłonięciem" statusu Pomelo jako bohatera książki, który... śni o książce, którą ktoś może czytać.
Tradcyjna, kartezjańska logika zawiodła - być może to punkt wyjścia dla autorów książki, by z zachwytem oddać głos logice dziecka. Bliskiej surrealistom. Którzy jednak sen przerysowali i oderwali od świata, którego miał być częścią.
"Pomelo śni" to dobry punkt wyjścia do stawiania pytań o to, co realne. O granice fikcji. I to, gdzie jesteśmy, jak nas nie ma. Bo, kiedy śnimy - jesteśmy? Czy też nie?! Skąd się biorą sny? I co się z nimi dzieje, jeśli nie uda się ich zapamiętać?
Istnieją przecież różne rodzaje snów: ryzykowane, śmieszne, sny, w których nic się nie dzieje, sny, które się spełniają. A jak wygląda sen rybaka? Albo kota? Sen mola książkowego? Sen o marzeniu, które rośnie? Na te pytania, pośrednio, odpowiada Isol. Ubiegłoroczna laureatka ALMY. Argentyńska artystka, twórczyni książek autorskich. W uzasadnieniu jury ALMY znalazło się sformułowanie, że Isol redefiniuje granice książki z obrazkami. A w swych pracach z lekkością i humorem radzi sobie nawet z tymi ciemniejszymi aspektami istnienia...
Nokturn inspirowany jest nastrojem ciemnej nocy. Książka Isol, ma także inspirować do tego, co w ciemności można zobaczyć. Bardziej i mniej dosłownie.
Przepis na sen jest bardzo prosty - wystarczy wybrać marzenie dziś Cię interesujące, pozostawić pod lampką (lub wcześniej na słońcu) wybraną kartę. By potem, po zgaszeniu światała "zaświeciła" strona, natchnęła do zamknięcia oczu i "wyśnienia" zamówionego snu.
Podróż na terytorium marzeń sennnych. "Na zamówienie". Zachęca tych, którzy nie widzą nic ciekawego w ciemności do spojrzenia jej prosto w oczy. Nawet po ich zamknięciu. Co do jednego na pewno się zgadza z Pomelo - noc bez snu to noc stracona. Nawet jeśli wyglądać one mogą przeróźnie. I czasem można się w nich pogubić...
Wydawnictwu Zakamarki dziękuję za "Pomelo śni"
Najlepszym wysłanniczkom do Bolonii za "Notturno. Ricettario dei sogni"
"O snach" tekst: Sylvie Baussier, ilustracje: Ilya Green, tłumaczenie: Agnieszka Drotkiewicz. Wydawnictwo Amea.
"Pomelo i przeciewieństwa" tekst: Ramona Bădescu, ilustracje: Benjamin Chaud, tłum. Katarzyna Skalska. Wydawnictwo Zakamarki, 2013.
"Notturno. Ricettario dei sogni" Isol. Logos, 2013
"Cuando no encuentras tu casa" Paloma Sánchez & Joanna Concejo. OQO editora, 2010.
2 komentarze:
Pomelo jest cudowny i uroczy :) Powiedziałabym, taki cichy bohater. Cichy i dyskretny, a jednocześnie jaki sprytniacha :)
Natomiast Nokturn mnie przeraża.
"Notturno" to raczej książka dowcipna. Żadnych oznak strachu w dzieciach nie zauważyłam - uwodzi ich forma i pomysł na książkę. Cieszą się nią i konceptem na rozjaśnienie ciemności.
Może to kwestia tego, że ciężko ją pokazać na zdjęciach... (ja przynajmniej nie umiem ;)
Prześlij komentarz