2 czerwca 2014

Nie każdy umiał się przewrócić

Podobno opowiadania Toona Tellegena są najczęściej cytowanymi fragmentami podczas kazań na holenderskich pogrzebach i ślubach. I to nie dzieci są największą grupą czytelników.  Tellegena – prozaika (bo on sam uważa, że jest przede wszystkim poetą, i to „dla dorosłych) odkrywają młodsi i starsi (dorośli;). I choć „Gazeta wyborcza” (wywiad Ludwiki Włodek z autorem  ostatnio wydanej w Polsce książki „Urodziny prawie wszystkich”) uparcie mówi o jego twórczości w kontekście „książeczek”, „opowiadanek” i „historyjek”, to okazuje się, że krótkie opowieści o pewnym lesie, w którym żyją wszystkie-równe-zwierzęta (i słoń i mrówka są tej same wielkości) mogą inspirować na wiele sposobów.


Wczoraj, w Dzień Dziecka, podczas Teatralnej Karuzeli zobaczyliśmy inauguracyjne przedstawienie Sceny Ruchu łódzkiego teatru Pinokio  - „Wszystko się rusza” w reżyserii Jacka Owczarka (Pracownia Fizyczna). Inspirujące opowieści Toolegena z „Nie każdy umiał się przewrócić”, taniec współczesny, kontakt improwizacja,  eksperymentujący z dźwiękami Suavas Levy (Bogowie, Dźwiękbud), pięcioro tancerzy. Czy to nie wspaniały punkt wyjścia do zastanowienia się: Nigdy się nie przewracasz? – zapytała wiewiórka czaplę stojącą na jednej nodze w szuwarach...

Co zrobić z głosem świerszcza, który przybywa pierwszy do Kozioroga Dębosza? I z tym co będzie dalej… Jak pokazać na deskach teatru zapach owada, to, jak wiatr przywiewa jego czułki, szczękę, korpus (nie, nie rekwizyty!)? Albo to, że „zawsze się przydaję, kiedy ktoś wybuchnie”? Jak poskładać wszystko w całość? 
Wczoraj się udało – zabawnie, dla dzieci, inspirująco pokazać, że w teatrze "dla małych" jest miejsce dla tańca współczesnego. Nawet bardzo. „Nowa jakość” – deklarował podczas wczorajszego otwarcia  Konrad Dworakowski (dyrektor Pinokia i współtwórca spektaklu) –  przekładająca na obraz, ruch, dźwięk coś, co jest istotą opowiadań Tollegena: zabawę (myślą), odkrywanie paradoksów i przyglądanie się relacjom. 
Kontakt-improwizacja. A to przecież świadomość siebie - swojego ciała, relacje, podązanie za partnerem, ale i zadbanie o swoje potrzeby i granice. Poczucie, kiedy można oddać swój cieżar i jak bardzo. Całkiem jak w świecie zwierząt z "Nie każdy umiał się przewrócić", bez masek. W relacji. 

Komunikacja odbywa się na poziomie ciała, na poziomie niewerbalnym i jest przez to dla mnie bardziej autentyczna, prawdziwa, spontaniczna. Wymaga niesamowitej umiejętności słuchania i umiejętności reagowania na impulsy. Pierwszym punktem jest intencja nawiązania relacji, rozmowy, bycia w kontakcie. Drugi punkt to chęć posłuchania, co ta osoba ma do powiedzenia. Wsłuchanie się w sygnały płynące z ciała i ze wspólnego punktu kontaktu.
Trzeci to zdolność reagowania, odpowiedzi na to, co otrzymujemy. To tak jak w rozmowie. Mamy różne intonacje, kolory, barwy. Tak samo w kontakt improwizacji. Ten taniec może różnie wyglądać, być bardziej płynący, mieć więcej manipulacji, więcej zabawy, droczenia się. W zależności od tego, jakiego użyjemy koloru ta rozmowa będzie miała inny charakter.
fragment rozmowy o kontakt improwizacji "No parking on the space"
kultura enter
miesięcznik wymiany idei
styczeń 2009


Opowiadania Toona Tellegena to okruchy, „zadane” sobie samemu ćwiczenia – w pisanie, wymyślanie, przemyślanie świata. Jak napisać bajkę, jeśli mają pojawić się w niej „10 słoni, 2 lodówki, 4 rowery” (takie zamówienia składała córka autora, o czym mówił na spotkaniu podczas warszawskich targów książki)?  Nie myślę o żadnej określonej grupie wiekowej – deklarował Tellegen – zawsze myślę o zwierzętach. A w ostatnim (przywoływanym) wywiadzie podkreślał, że dzieci lubię, ale się nie znam. Wydaje się, że w  opozycji  do wszystkich ostatnich, rodzimych, autorytetów zbierających głos w publicznych mediach z okazji Dnia Dziecka. ..

Świat opowiadań Tellegena – niezwykle krótkich i skondensowanych form -  jest „inny”. Tutaj wszystko może się wydarzyć: pojawiające się zwierzęta zawsze są pojedyncze (wyjątkowe?), nie mają pamięci – i świadomości swej przeszłości. Istnieje „tu i teraz”. Skupienie wokół słowa – zadanego tematu.
Cóż to jest naprawdę…? Zawsze uważałem, że to takie szerokie pojęcie…

Do tego stałego przepisu na formy uprawiane przez Tellegena trzeba dodać zaskoczenie. Niektórzy zawężają tę formułę do skonfrontowania dziecka z czymś co je zaskoczy (słoń wielkości mrówki czy mrówka wielkości słonia?!), warto jednak zobaczyć w króciutkich opowiadaniach (naszą, dorosłą) szansę na zobaczenie, w całej prostocie i oczywistości pytań, których nie zadajemy sobie na co dzień: 
Myślisz wiewiórko, że my się kiedyś skończymy? – pewnego razu zapytała mrówka...

„Nie każdy umiał się przewrócić”  - lekcja pokory dla tych, którzy w książkach dla dzieci widzą „książeczki”, a kilkunastach zdaniach okazję jedynie do naszkicowania dydaktycznej opowiastki. Moc delektowania się nieoczywistymi stronami najprostszych pytań, przyglądania się światu od podszewki, zachwytu „nie wiem” i możliwością szukania odpowiedzi. Bezpretensjonalny ton, zero moralizowania, przebieranek zwierzęco-ludzkich (nie pytajcie, kto i czym ukrywa się pod konkretnymi figurami). Zabawa. A może zachwyt możliwością kreacji i wyłonienia z niebytu – sensu? Rozmowa. Bycie razem. Bycie ze słowem. Przyjemność, niekoniecznie rozłączna z intelektualnym impulsem.



Na razie w głowach mam obrazy i muzykę z wczorajszego „Wszystko się rusza” (co udowodniono zabierając dzieci na końcowy finał), porywającą wizję tego, co można zobaczyć w dole (Wyciągnęli z zarośli fale i położyli na dnie dołu...), jak to przełożyć na język teatru i tańca - tańca w teatrze.  A przed sobą „Urodziny prawie wszystkich” (sezon w naszym domu rozpoczęty, wbrew inspiracjom z Tellegena nie obchodzimy ich pisemnie;). Zestaw obowiązkowy.

Po czym wymyślili, że jest zima i że zaczął padać śnieg. Zaczęli drżeć w zimna, a słoń krzyknął: – Dlaczego nie zawsze myśli mi się wyłącznie to, co  j a  chciałbym myśleć?  
Inni milczeli.
Po chwili żółw odchrząknął i powiedział: - Pomyślimy sobie, że mamy urodziny?
Po czym wyobrazli sobie, że mają urodziny, i złożyli sobie nawzajem życzenia. I wymyślili, że pomiędzy nimi stoi ogromny tort, a z nieba pada cukier i że się wszyscy objadają.
- Wyobrazimy sobie, że jesteśmy szczęśliwi? – zapytał ostrożnie żół.
- Tak – zgodzili się inni. – Właśnie to sobie wyobrażamy.



 PS. Podobno jesienią premiera nowego spektaklu Piotra Cieplaka i jego od-czytania opowiadań Tonna Tellegena.


"Nie każdy umiał się przewrócić", "Urodziny prawie wszystkich" Toon Tellegen, tłumaczenie Jadwiga Jędryas, ilustracje Ewa Stiasny. Wydawnictwo Dwie Siostry (2005, 2014). 

4 komentarze:

miejskiewiejskie pisze...

A ja mam mnóstwo wątpliwości co do tego spektaklu. Książki nie znam. Pierwsza część z czaplą była świetna. Potem już nieco gorzej... Nie wiem czemu mam takie wrażenie, nie umiem tego skonkretyzować. Myślałam, że spektakl jest po prostu dla starszych dzieci- ale z tego, co widziałam- paradoksalnie, lepiej bawiły dię na nim trzylatki przecież niż moja duża- pięciolatka... Dla mnie spektakl był zbyt... Hmmm mroczny? Często opowieść narratora gineła mi w natłoku muzyki i ruchu. Końcówka dobra- ale zdziwienie na twarzach dzieci też robiło swoje. Często nie wiedziały co aktorzy od nich chcą. Mam mieszane uczucia....

Ale miło było Panią zobaczyć;)

poza rozkładem pisze...

Ooo, szkoda, że się nie poznałyśmy. Może będzie jeszcze okazja na Teatralnej Karuzeli?
Myślę, że sprawa różnic pomiędzy trzylatkami (jeszcze nie mają zachomowań?) a starszymi (wyczuwają jednak konwencję - pamiętasz od czego zaczął się spektakl; to reakcja dziecka młodszego) to już przestrzeń zasad i reguł, w które weszły. Niestety - im starsze, tym trudniej o bezpośredniość (nie jest to oczywiście regułą). Dlatego widzę w tym co się działo na "scenie" szansę :) Aaa może do tego dochodzi jeszcze obcość języka (tańca współczesnego), który trzeba oswoić?
(Pracowania Fizyczna - jedna z występujących dziewczyn - prowadzi b.fajne zajęcia dla rodzin z dziećmi)

Mroczności ani trochę nie wyczułam... Dzieci, z którymi przyszłam chyba także nie (przynajmniej nic do mnie nie dotarło). Raczej rozbawienie, trochę melancholii, zdziwienia, DIALOGU - to najfajniejsze (bo idealnie wpisujace się w to, co charakterystyczne dla opowiadań Telllegena). I dialog pomiędzy tancerzami, pomiędzy nimi a narratorem i muzyką.
NAJPIĘKNIEJSZE sceny: opowieść o "rozpadniętym" świerszczu; o tym "czym my się kiedyś skończymy", cudny - finał (opowieść o DOLE - fala! skakanie do basenu).
Ale może ja inaczej to widziałam, bo znałam teksty (ostatni tydzień upływa pod znakiem Tellegena - spotkanie w Warszawie, wywiad w GW, nowa ksiażka; no i spektakl :) No i jestem "dorosła" - a tutaj Tellegen ma najwięcej wielbicieli :) (choć moje dzieci także do nich należą :)

Katarzyna pisze...

Mam książkę, spektaklu nie widziałam, nie wiedziałam w ogóle, że będzie..
Książka mnie zachwyca.
"Urodziny ..." zamówiłam już dawno, ale wciąż data premiery jest przesuwana i jeszcze do mnie nie dotarła :(
Już się nie mogę doczekać :)

poza rozkładem pisze...

Ja także nie wiedziałam, że "Wszystko się rusza" będzie oparte na opowiadaniach Tellegena. Zabawnie - tydzień pod jego znakiem (Warszawa-Łódź-nowa książka...): do dziś pamiętam jego zaśmiewanie się z anegdoty, którą opowiadał o swoim dzieciństwie (a jeszcze nie przetłumaczonej publiczności) :) Piękny widok (i odgłos :D

Urodziny czytamy powoli. Delektujemy się wieczorami... jeszcze przed urodzinowo.