Tajemnica urodzin. Tajemnica szkoły. Tajemnica galopu, kempingu, miłości. Biblioteki,
pociągu, gazety. Złota i diamentów. Hotelu i kawiarni. I kilka jeszcze innych.
Ubiegły rok pierwszoklasistki upłynął pod znakiem „Biura Detektywistycznego Lassego i Mai”. Mój
poniekąd także, bo : a) „Tajemnice” wyskakiwały zewsząd, b) byłam nękana
nieustannymi prośbami o „tę część, której nie mamy”, c)wyprawami do biblioteki,
bo „a nuż już jest kolejna” d) „kiedy
wydawnictwo wreszcie wydrukuje następną cześć?!”
Podobnie rzecz miała się ze starszym bratem (nie tak dawno –
posiadaczem „legitymacji detektywa” i tajemniczego pudełka z specjalistycznymi
akcesoriami). Seria Martina Widmarka i
Heleny Willis stała się u nas, i nie tylko u nas (te książki pojawiły się jako „nagrody”
czy pamiątki na zakończenie pierwszych klas), milowym krokiem na pełnej wybojów
i zakrętów drodze samodzielnych czytelników.
Przyznam, że trochę niepokoił mnie monopol „Tajemnic” na
zainteresowanie ubiegłorocznej sześciolatki. Kręciłam nosem na obligatoryjność „kryminałów”,
zachęcałam do urozmaicenia i poszukiwania. Z jakim efektem? Pierwszy rok w
szkole należał do „Biura Detektywistycznego Lassego i Mai”, a czerwcowe urodziny
musiały upłynąć pod znakiem „Tajemnicy urodzin”…
Ta ostatnia, jak na razie, przetłumaczona część serii pokazuje
jak prosta i skuteczna reguła buduje te książki. Zresztą mówił o tym samym
Martin Widmark na licznych spotkaniach, które miały już miejsce w Polsce (jeśli
będziecie mieli okazję – polecam!). Rysując ładne sinusoidy prowokuje nauczycielki,
bibliotekarki i wszystkich obecnych na sali do budowania historii i zobaczenia np.
w niespodziewanym katarze babci szansy na komplikację i zwrot akacji.
Każda z „Tajemnic” zbudowana jest na podobnym schemacie
fabularnym: wyjściowa sytuacja fabularna
nagle zostaje zakłócona, coś dzieje się
wbrew temu jak miało być. Spokój zostaje zastąpiony zagadką: jak to stało? Trzecioosobowy
narrator, podążając za wkraczającymi do akcji Lassem i Mają, wiedzie nas ku możliwemu wyjaśnieniu. Wydaje się, ż jesteśmy u szczytu
sinusoidy, ale to byłoby zbyt oczywiste. Czytelnik zostaje jeszcze raz sprowokowany
do myślenia i poszukiwania „winnego”.
W „Tajemnicy urodzin” mamy huczne przyjęcie Muhammeda,
zorganizowane przez jego żonę Barbarę, właścicielkę ogromnego diamentu. Urodzinowe niespodzianki i atrakcje (w tym
konkurs na najlepszy tort) zakłóca zniknięcie tego ostatniego – szlachetnego kamienia,
który od początku przyciągał uwagę. Zaczyna się śledztwo, które podejmują
obecni zawsze przy zwrocie akcji Lasse i Maja…
Obok fabuły ze skutecznie budowanym napięciem istotnych jest dużo niuansów, które działają
jak magnes na młodocianych czytelników: dziecięcy,
nierzadko błądzący, bohaterowie, z którymi (i ich sukcesami) można się
utożsamić, figury dorosłych (dość karykaturalne) popełniających mnóstwo błędów.
Żywy jest u Widmarka zmysł obserwacji
współczesnego świata (bo świat
przedstawiony „Tajemnic” sporo o nim mówi). Nie ma tutaj lukrowanej, nierealnej
wizji relacji międzyludzkich zaludniającej tak często szkolne „czytanki”.
Ludzie popełniają błędy, ich figury i nieco
wyolbrzymione przywary oddają postawy, z
którymi często spotkać się możemy „na ulicy”. Budujące jest zwycięstwo sprawiedliwości,
ale i prawo dane każdemu bohaterowi do omyłek i błądzenia – także jeśli chodzi
o życiowe wartości. Cenny jest tutaj ład
moralny: nagrodzone dobro, ale i wyrozumiałość wobec potknięć. Zaufanie
pokładane w drugim człowieku, pomimo tego, że nikt nie jest tutaj ideałem.
Lasse i Maja to prawie-rówieśnicy dzieci zaczynających
samodzielne czytanie. To bohaterowie, których postępowanie diagnozuje świat
dorosłych. Myślę, że te postaci przynoszą dziecku świadomość tego, że także „inni”
widzą i czują wiele z otaczającej rzeczywistości (dorosłych). A do tego ratują porządek i ład moralny. Spełniają marzenie o
władzy i omnipotencji, bohaterskich czynach, choć są one na skalę małego miasteczka,
jakim jest Valleby.
Sukces czytelniczy „Biura Detektywistycznego Lassego i Mai”
buduje tak żywe w tej serii myślenie całościowe o książce projektowanej dla
kogoś, kto odchodzi od instancji dorosłego pośrednika: waga i rola ilustracji
Heleny Willis świetnie dopełniających świat przedstawiony, rozmiar czcionki,
odstępy między wersami, układ krótkich rozdziałów, niezbyt obszerny rozmiar całości opowieści, prostota słownictwa,
dominacja zdań prostych (doceniam tłumaczkę!). Wszystko to przynosi
nieuchronnie prowokuje do osiągnięcia sukcesu: „sama przeczytałam CAŁĄ KSIĄŻKĘ!”, „SAM to zrobiłem!”.
„Tajemnice” są także okazją do wielu cennych w szkole działań.
Z ich pomocą można budować umiejętności pracy zespołowej, wspólnotę klasową,
przełamywać wyobrażenie o tym, że jest jedna – ta sama lektura dla całej klasy.
Ciekawa jestem tego, jak ubiegłoroczne pierwsze klasy obdarowane „Tajemnicami”
wykorzystają swoje zasoby i dużą rozpiętość tytułów. Może ktoś weźmie udział w
konkursie ogłoszonym przez wydawnictwo Zakamarki? Warto! Można wygrać weekend w
Sztokholmie i odwiedziny muzeum literatury dziecięcej Junibacken! Uwaga: czas do 30 września! Szczegóły na stronie >>>wydawnictwa Zakamarki <<<
"Tajemnica urodzin" tekst: Martin Widmark, ilustracje: Helena Willis, tłumaczenie: Barbara Gawryluk. Wydawnictwo Zakamarki, 2014.
PS. W ramach uzupełnienia, jako dodatek do jednego z komentarzy o niewydanej u nas "Tajemnicy Kościoła": praca 6latki, u której narodziła się potrzeba istnienia takowej historii
PS. W ramach uzupełnienia, jako dodatek do jednego z komentarzy o niewydanej u nas "Tajemnicy Kościoła": praca 6latki, u której narodziła się potrzeba istnienia takowej historii
7 komentarzy:
Od kiedy córka poznała Tajemnice ... - pozwala mi kupić prezent /książkę dla swoich koleżanek i kolegów.
Pozdrawiam ciepło
Małgorzata
:D
U nas to także stały punkt na liście potencjalnych prezentów.
Ciekawa jestem jak pierwsze szkolne wrażenia? Powodzenia!
Pozdrawiam serdecznie :) A.
Szkoła - życia;)
Może to najważniejsze?
W dzisiejszych "Wysokich Obcasach" (4 X) pełen ogólnikow tekst o wygaszaniu zdolności matematycznych u dziewczynek. Coś dla Ciebie!
Ciekawa jestem Twoich szkolnych obserwacji...
Mój syn również jest wielkim miłośnikiem tej serii.
Niestety, w Polsce nie wydano "Tajemnicy kościoła". Ponoc jest zbyt kontrowersyjna, jak dla naszego kraju. Szkoda. Aż nas skręca z ciekawości, co tam może się kryć.
Pomimo, że niewydano, u nas, na fali fascynacji "Biurem detektywistycznym", zrodziła się potrzeba, aby była i ta część :)
Sześciolatka bardzo ładnie wyłapała, że "Tajemnice" poświęcone są intrygom zbudowanym wokół różnych mieszkańców miasteczka Valleby. I zaczęła wymyślać, co mogłoby się zdarzyć... (ważną częścią procesu były ilustracje - zajrzyj do PS we wpisie :)
Pozdrawiam! A.
Dziękuję - zajrzę do WO.
Co do obserwacji - staram się przymykać oczy i mieć nadzieję;)
Prześlij komentarz