"Храбрый портняжка" ("Dzielny krawczyk")- tradycyjna baśń "zbudowana" na nowo przez Olgę Dugin i Andrieja Dugina. Przepiękna książka według opowieści Ludwiga Bechsteina.
"Храбрый портняжка" (Dzielny krawczyk) to baśń pierwotnie spisana przez Braci Grimm. Ludwig Bechstein, niemiecki badacz i bibliotekarz, zasłynął również ze spisywania tradycyjnych opowieści ludowych, dokonując w nich czasami zmian, ze względu na nadrzędny, edukacyjny, cel.
"Храбрый портняжка" ("Dzielny krawczyk"), książka którą miałam okazję podziwiać, powstała na podstawie baśni Bechsteina, nie miałam jednak okazji poznać jej oryginalnej wersji. W każdym kraju pojawiała się jej literacka wersja, spolszczenia dokonała Anna Onichimowska - nie dotarłam do rodzimego wydania, nie wiem na podstawie którego wydania była opracowana.
W porównaniu z opowieścią braci Grimm, książkowa wersja, zilustrowana przez duet Duginów, jest okrojona i zmienione są pewne detale. W wersji tekstowej sprowadza się do starcia rezolutnego krawczyka (o wybujałym wyobrażeniu o własnych możliwościach) z królem, który chytrze chce wykorzystać krawczyka do rozwiązania problemów swojego królestwa (olbrzymy, jednorożec, dzik - szkodnik). W zamian, tradycyjnie, obiecuje mu córkę za żonę i pół królestwa. Królowi jednak nie odpowiada taki zięć...Oczywiście baśń nie pozwala na niesprawiedliwość i krawczyk dostaje to, na co sobie zapracował. Już po ślubie z królewną dowodząc raz jeszcze swojego sprytu.
Tyle warstwa tekstowa. Ale ważniejsze wydaje się to, co rozgrywa się na ilustracjach.
Krawczyk, zajęty szyciem, nie odrywając się od pracy, gryzł soczyste jabłko. Muchy, zwabione słodkim aromatem, zaczęły krążyć nad jabłkiem, oblepiając go ze wszystkich stron.
Krawczyk na ilustracji Duginów wprawdzie otoczony jest muchami, ale ...siedzi na jabłku, zamiast go zjadać. Nie brak w pracowni dziwacznych przedmiotów i iście surrealistycznych detali (słoń spacerujący po suficie, ryba uwięziona w klatce). Towarzyszą temu i baśniowe elementy - dziwne stwory siedzące pod stołem. Mnóstwo tu detali, które później przewijają się na kolejnych stronicach i ilustracjach zadziwiających swym kunsztem.
"Храбрый портняжка" (Dzielny krawczyk) to książka, która bardziej przypomina średniowieczne, bogato zdobione księgi niż współcześnie wydaną baśń. Jest na wskroś zmysłowa - bardziej przemawia do wzroku niż umysłu. Chce się jej dotknąć.
Nie ma tu wprawdzie rozbudowanych kompozycji inicjałowych (pierwszych liter), ale zachwycają i intrygują miniatury obecne w sąsiedztwie tekstu i wypełnienia marginesów (bodiur).
Te surrealistyczne, dopracowane w każdym calu motywy zadziwiają bo odwołują się do tradycji średniowiecznego malarstwa książkowego. Łączą motywy roślinne i wizje przedziwnych stworów, luźno nawiązując do baśni. Właściwie trudno znaleźć niekiedy te powiązania. Wszystko to sprawia, że ilustracje Duginów w "Dzielnym krawczyku" żyją niejako własnym, odrębnym (?) życiem. A może podkreślają ukrytą groteskowość baśni?
Praca Olgi i Andrieja Duginów to przemyślana architektura całej książki. Razem z misternymi ilustracjami pełnymi szczegółów stanowią wielopoziomową zagadkę. "Храбрый портняжка" ("Dzielny krawczyk") przywołuje "tradycyjną" baśń, a w kontekście ilustracji Duginów, odkrywa jej fascynującą, wielopłaszczyznową tajemnicą. Ich praca wybija się na pierwsze miejsce. Tekst widziany jest przez pryzmat obrazów, zyskuje dziwność i atmosferę groteskowych fantazji.
Pamięć przywołuje wizje Boscha, Breugela (na okładce zwraca uwagę na to już wydawca), renesansowe kobierce, ale widziane z dziwnej - surrealistycznej - perspektywy.
Wszystko to sprawia, że pojawia się pytanie: czy "Храбрый портняжка" (Dzielny krawczyk) to jeszcze książka dla dzieci? Czy może bardziej dla dorosłych?
Niektórzy odmówią dzieciom prawa do i takich ilustracji, ja jednak mam wrażenie, że ten dziwaczny i fascynujący świat Duginów doskonale oddaje to, co może dziać się w wyobraźni dziecka czytającego baśnie. Logika realności nie ma tu monopolu, świat zaludniają dziwaczne stwory - smoki karmione jabłkami, rycerzy dźwigają koniopszczoły, a ubogą kobietę - oswojony gołąb. Pełno tu przerysowań i fantastycznych zjawisk. To estetyczna uczta dla fantazji i zmysłowa przyjemność obcowania ze światem baśni. Bo dzieci niekoniecznie wymagają od baśni oraz ich ilustracji - wbrew niektórym dorosłym - "ładności", "wdzięczności" i tego, żeby były zabawne.
Olga Dugin i Andriej Dugin zilustrowali także wspólnie m.in. jedną z książek Madonny - równie piękną, surrealistyczną opowieść rodem z Bliskiego Wschodu The Adventures of Abdi.
Ich prace można obejrzeć na stronie duginart
Na deser - ilustracje Olgi Dugin do "Baśni z tysiąca i jednej nocy"
7 komentarzy:
Piękna książka! piękne ilustracje!- Bernadeta z Półeczki
Witaj :)
Książka piękna :) I dziwna...
W zupełnie innym świetle pokazuje tradycjną baśń...
Często zaglądam do tych starszych wpisów. TO jest obszerny blog i nie sposób "za jednym zamachem" odkryć każdy jego zakamarek. Ale Duginowie od lat mieszkają w szufladzie moich lubień. Mamy dwie książki szczęśliwie wydane przez Egmont w Polsce i były one ulubionymi książkami mojego syna w czasie jego dzieciństwa :)
No tak zakamarków jest całkiem sporo ;)
Choć pewnie część początkowych wpisów nie jest tym, czy chciałabym się chwalić...
Ostatnio 5-latka zwierzała się z chęci zamieszkania u koleżanki (ma mniejszy pokój, w którym podobno "nie trzeba" sprzątać ;) ale po namyśle doszła do wniosku, że jednak nie, bo w tamtym pokoju NIE MA KSIĄŻEK. I co ona by tam robiła? :)
Wśród jej "lubień" znalazła się "Gdzie jest moja siostra" Svena Nordqvista - podobna w klimacie, ale mniej szlachetna i wyrafinowana od Duginów. Znasz?
Polskich edycji Duginów nie mamy :(
To ładne :)
Nie miałam w rękach, ale znam z opisów i jego ilustracje też mi się podobają. Nie wiem jak to się razem z literą spina, ale ta szlachetność Duginów - poezja. Ostatnio zdobyłam Pinokio włoskiego ilustratora (wybacz, że nie pamiętam, ale odłożyłam na chwilę na bok, bo masa spraw.) - i nisko chylę czoła wydaniu, choć z całością, tłumaczeniem się nie zapoznałam, więc na razie jedynie "obrazy" :)
Innocenti?
http://pozarozkladem.blogspot.com/2011/11/pinokio-ma-pierwsza-strone.html
A może to?
http://pozarozkladem.blogspot.com/2011/11/pinokio-z-innej-strony.html
Tak, Innocenti...
Mój syn już duży, ale pochylił się nad nimi w zachwycie, Sporo się ochów i achów wezbrało :)
Prześlij komentarz