6 lutego 2011

O miłości. Dla małych i dużych.

Luty, luty... Wiadomo, opanowany przez czerwień, sztuczne róże w pudełku z czekoladkami, misie z serduszkami... Kto świętuje Walentynki, może tym razem będzie obchodził je bardziej "książkowo"?
Książka o miłości. Książka dla dzieci o miłości!





Na Walentynki - książka o miłości! Wystarczy lektura. Byłby to dobry zwyczaj, szansa na oryginalność, nadzieja na wzrost czytelnictwa (bo tekstu w książkach dla dzieci stosunkowo niewiele;). Poza tym literatura dla dzieci, ma nie tylko nieodparty urok, ale i w prosty sposób potrafi wiele powiedzieć.

Moje dzieci szczególnym sentymentem darzą "miłosne" książki, mają swoje teorie na temat różnych ról życiowych, ale ze szczególnym wdziękiem wracają do tematu "będę zakochanym Twoim"...




"Zakochani" Rebecci Dautremer to pełen poezji przewodnik na temat tego, co kilkuletnie dzieci (a więc często w czasie pierwszych miłości) sądzą o miłosnych uniesieniach. Pojawiają się różne teorie.
Główna bohatera, Sylwia próbuje sobie poradzić z kolegą, który często jej dokucza. Mama dziewczynki sugeruje, że to oznaczać może jakiś szczególny sentyment, a nawet zakochanie... Zaintrygowana Sylwia próbuje wyjaśnić ze swymi znajomymi co to znaczy być zakochanym:


- Więc zakochani są wymysłem? - spytała Sylwia.

(...)
Justyna myślała, że ktoś jest zakochany,
dlatego że jest smutny...
albo onieśmielony...
lub raczej kiedy się czerwieni.
- Jest jak zahipnotyzowany!


Sylwia w końcu zrozumiała, że kiedy ktoś się zakocha, jest odrobinę szalony!

(...)
Ale Arystryd oznajmił,
że zakochanie czuje się w sercu.
- Chcesz powiedzieć, że wtedy boli serce?
- I ma się gorączkę?
- I opada z sił?
- Jest się chorym?


- Jakie to męczące, być zakochanym! - westchnęła Sylwia.

Bohaterowie tej książki mają różne teorie. Zderzone są przeróżne opinie, głosy rozsądku i pełne poezji - te zaczerpnięte ze świata dorosłych i te przefiltrowane przez dziecięce spojrzenie. O szczególnym uroku tej książki stanowią przepiękne, pełne poezji, lekko oniryczne ilustracje Rebbeci Dautremer. Trochę tu melancholii, dziwnej perspektywy, która oddaje "dziecięce" widzenie świata. Zderzenie teorii o tym, czym jest zakochanie, postaci marionetek, rozbrykanych dzieci jest intrygujące, ale jednocześnie pełne subtelności. Ilustracje  Rebbeci Dautremer to dodatkowy kawałek "tekstu", który można czytać obok pojawiających się głosów dzieci. Trochę to smutku i przygaszone kolory gwaszy, a obok - dowcipny tekst.
Książka wywołuje uśmiech u dorosłych, podekscytowanie u dzieci (podchwytują w lot motyw nagości i rozmaite paradoksy wynikające ze zderzenia różnych teorii). U obojga "Zakochani" mogą być doskonałym punktem wyjścia do rozmowy: czym jest zakochanie, jak się "objawia", do czego potrzebna nam miłość? Dzieci lubią takie rozmowy, a oglądanie tej książki dodać może dywagacjom o miłości szczególnego znaczenia.




"Mój ukochany"  to pełna specyficznego uroku książka obrazkowa znakomitej włoskiej ilustratorki Beatrice Alemagna. Historia dziwnego stworka, który podróżuje przez świat i ciągle spotyka się z niezrozumieniem. Nikt nie potrafi w nim rozpoznać jego prawdziwego "ja"... Dziwność stworka podkreślają świetne, "wyszywane" ilustracje z nonszalanckim bogactwem faktur, perspektyw i sposobów ujęcia głównego bohatera poszukującego - jak się okaże - miłości.











Oszczędny tekst pełni tu marginalną rolę. Świetna książka do oglądania i "czytania" obrazów. Tworzenia własnej opowieści (lubię takie zabawy z dziećmi "opowiedz mi ilustracje"). Pełna poezji historia poszukiwania akceptacji i zrozumienia kończy się w ramionach równie oryginalnej postaci. Czy to już miłość?




"Drzewo, które umiało dawać..." Shela Silversteina to głęboko metaforyczna przypowieść o miłości, która może być rozumiana na wiele sposobów. Wszechstronnie utalentowany ilustrator, pisarz, kompozytor stworzył książkę, o której pierwsi potencjalni wydawcy mówili "Zbyt krótka..."






(...)



"Drzewo, które umiało dawać..."  Shela Silversteina to lakoniczność środków wyrazu i niezwykła siła przekazu. Często wzrusza dorosłych.  Mój syn lubi czytać ją "obrazami". Opowiedziana kilkoma zdaniami, a do tego - surowy ("makulaturowy") papier, czarna kreska i lakoniczne rysunki. Charakterystyczna, nieco komiksowa, dowcipna i lekko "niegrzeczna" kreska Silversteina.

Niektórzy twierdzą, że ta książka jest zbyt smutna. Lecz z innego punktu widzenia - pięknie i przejmująco opowiada o miłości rozumianej jako bezwzględna akceptacja (Dziecięca? Rodzicielska? Boska?), jako umiejętność dawania, zrozumienia dla indywidualności tej drugiej strony i godzenia się ze stratą.

Narracja oszczędna w słowa. Historia stworzona kilkoma kreskami. Siła tej książeczki leży w prostocie. Niby dla dzieci, ale jak w przypadku wszystkich książek - wiele z niej mogą wynieść dorośli. (Książka została wydana stosunkowo dawno, ale bywa, że spotkać ją można w "Taniej książce")








Lektura  książki "Przepis na miłość" Kathariny Grossman-Hensel  przypomina mi rodzinne seanse nad albumami ze zdjęciami i rozmowy o tym, jak to się stało, że przypadek bądź przeznaczenie wepchnęło mamę i tatę w swoje ramiona.
Dowcipna, urocza, pełna ciepła i uroku książka obrazkowa. Historia Mamy i Taty, pochodzących z dwóch różnych światów, którym przyszło się niespodziewanie spotkać. Dlaczego? Jak to się stało? Tajemnicę tych odwiecznych pytań próbuje rozwikłać dziecko, z całą dziecięcą prostotą i powagą podchodząc do problemu. Pokazuje także nieporadność, z jaką rodzice podchodzą do swego zakochania i mówienia o nim.

Dlatego ilustracje Kathariny Grossman-Hensel są tu równie ważne jak tekst, a momentami o wiele istotniejsze. Lekka, zabawna kreska, kolor buduje wiele znaczeń i "kształt" obrazu miłości. Tak jak w życiu - miłość budują gesty, spojrzenia, dotknięcia. Bo to nad nią, nad jej cudem zastanawia się narrator - kilkuletni chłopiec opowiadający historię swoich rodziców i próbujący wyjrzeć w przyszłości. Kto czeka na niego? Jaka miłość?




Życie często udowadnia, że przyszłość miłości może wyglądać różnie. Taką zaskakująco prawdziwą puentę przynosi bajka Roksany Jędrzejewskiej - Wróbel "O słodkiej królewnie i pięknym księciu". To opowieść nietypowa, bo z trzema różnymi opowieściami do wyboru. Można nawet dopisać własne. Momentami zastanawiam się na ile to książka dla dzieci, ale moja córka chętnie po nią sięga, dobierając w zależności od nastroju - losy królewny i księcia.

Jest tu królewna Lukrecja słodka jak miód, Piękny Książę z sercem wielkim jak balon. Zakochanie to fruwanie nad miastem, a pierwsze chwile wspólnego życia - jak niezwykłej urody sercowe kwiaty, które Książe sadzi dla Królewny. Jednak to słodkie trwanie nawiedza "ciotka Nuda", która przynosi ze sobą walizkę pełną małych ptaszków - Wątpliwości.

Wkrótce okazało się, że wydziobały również pióra ze skrzydeł miłości. Niestety, Królewna i Książę zauważyli to dopiero, gdy podczas jednego ze swych podniebnych lotów zaczęli nagle spadać w dół. I chociaż Piękny Książę robił, co mógł, i z całych sił ciągnął Lukrecję w górą, po krótkiej szamotaninie oboje zaryli głowami w ziemię.


Królewna i Książę wolno ruszyli przed siebie, chociaż nie mieli pojęcia, dokąd idą. 
Szli i szli, aż doszli do rozstaju dróg, przy których rosło wielkie i trochę straszne
Drzewo Tęsknoty.


To nie koniec, bo w tej "innej bajce" można wybrać jedno z trzech zakończeń i trudno powiedzieć czy któreś z nich jest mniej lub bardziej pesymistyczne. Każde jest "życiowe".

Roksana Jędrzejewska-Wróbel w metaforyczny sposób, pod postacią bajki, opisała historię dwójki ludzi, którzy spotykają się z określonym bagażem, aby dać sobie miłość. Nie ma tutaj romantycznych rozważań nad rolą przeznaczenia, dużo większy nacisk kładzie się na pracę nad uczuciami, która konieczna jest do tego, aby miłość przetrwała. Nieco pokracznego uroku dodają bajce zabawne ilustracje Agnieszki Żelewskiej. Lekko stylizowane na dziecięcy rysunek wzmagają metaforykę bajki i  paradoksalnie podkreślają "dorosłą" płaszczyznę znaczeń. Znamienne, że samo wydawnictwo poleca książkę jako prezent dla par, z okazji ślubu bądź rocznicy. Lecz to także książka dla dzieci, w której na przekór innym - nie wystarczy być piękną i pełną powabu księżniczką oraz dzielnym księciem, aby żyć długo i szczęśliwie...




"Mała książka o miłości" Pernilli Stalfelt - ta książka bajki już nie przypomina.  Pernilla  Stalfelt zasłynęła z tego, że chętnie w swych książkach próbuje opisać tematy tabu, które pociągają dzieci, a dorośli niechętnie je podejmują. Pozycja dotycząca miłości wydana została z Polsce w serii "Bez Tabu" wydawnictwa "Czarna Owca" i jest książka odważna jak na nasze warunki. 
Jest to raczej mały, rysunkowy leksykon czym miłość może być, jak można ją rozumieć i z czym skojarzyć.  Trudno mi określić do dziecka w jakim wieku jest adresowany, bo miłość tutaj zostaje potraktowana bardzo "życiowo",  dotyka także fizjologii, daleko jej od poetyckiej aury. Książki Pernilli Stalfelt budzą w naszym kraju duże kontrowersje i każdy musi sam podjąć decyzję czy takie potraktowanie tematu miłości mu odpowiada.








Pokraczne rysunki, prosty tekst, dowcip, duch tolerancji dla różnych przejawów miłości - to książka na wskroś współczesna i chyba najlepszym jej odbiorcą będzie czytelnik w okresie "tuż - przed - nastolatkowym". Sprawia wrażenie komiksu stworzonego przez nastolatka, udostępnianego komuś w podobnym wieku (książka powstała na bazie rozmów autorki z dziećmi).
Mam poczucie, że ta książka jest  wynikiem dziwnego zderzenia poetyckiego spojrzenia na miłość i - z drugiej strony - pojawiającego się na naszych twarzach rumieńca, kiedy zaczynamy rozumieć, jak różne odcienie ma miłość.
"Mała książka o miłości" to rozbrajające odpowiedzi na dość proste pytania w skomplikowanej jednak materii "kochania". Obecny w książce nieco absurdalny humor może, jak podejrzewam, oswoić wątpliwości dziecka, które zastanawia się, jak to jest z tym "wspaniałym uczuciem", które tak rzadko można spotkać "na ulicy" w czysto poetyckiej odmianie. Nie można absolutnie traktować tej książki jak "poradnika" (co pojawia się niekiedy w jej opisach w księgarniach). To raczej rozbrajający uśmiech, odpowiedzi nawet na najgłupsze pytania, pokraczność i prostota, która może stać się początkiem rozmowy. Nie urzekła mnie ta książka, ale podejrzewam, że może być potrzebna.








Na koniec zupełnie niepoważnie i tylko dla dorosłych: "Love story". Uwaga - ta książka wygląda jak książka dla dzieci, ale nie jest dla nich przeznaczona. Autorska ksiązka obrazkowa Oli Cieślak. Niegrzeczna, dowcipna, ironiczna. Dziwna. Wyszywane ilustracje, upstrzone kolorowymi koralikami i lekko absurdalna historia miłosna. Wbrew oczywistościom jak Love Story może wyglądać. Jeśli prezent na Walentynki - tylko do dorosłych dzieci. Niebanalnie.

Brak komentarzy: