24 lutego 2011

"Narodziny księżniczki" (Czym jest "dziewczyńskość" - cz.1)


Za każdym razem, kiedy rodzi się dziewczynka, niebiańskie księżniczki przybywają, by ją pobłogosławić. Ale co to znaczy błogosławić? To znaczy życzyć komuś tego, co może go uszczęśliwić. Błogosławieństwo oznacza serdeczne życzenie. 



Książka dwóch węgierskich autorek, dedykowana córkom, wyraźnie wskazuje na adresatki tej pozycji  pełnej poetyckości. Już sam tytuł skupia się wokół dość wyeksploatowanego w literaturze dla dzieci motywu. Kim jest księżniczka? Jaka jest? Czy dowiemy się czegoś odkrywczego o jej naturze?

Książka Ildikó Boldizsár, z ilustracjami Katalin Szegedi to metaforyczna opowieść dedykowana dziewczynkom małym i duży oraz jak się wydaje - kobietom całkiem już dorosłym. Poetyckiej, pełnej niedopowiedzień i przenośni narracji przyświeca ważny cel - utwierdzenie adresatki w jej wyjątkowości i uświadomienie, że posiada ona ważne dary. 

Wiązałam duże nadzieje z książką dwóch węgierskich autorek. Brak jest książek, które nawiązywałyby i budowały wspólnotę kobiecości czy "dziewczyńskości". Książek, które uświadamiałyby czy otwierały pytania o to, co znaczy być dziewczynką, kobietą. 

"Narodziny księżniczki" to książka pełna afirmacji kobiecości i tego, co w niej wyjątkowe. Nie jest jednak otwarciem dialogu, a  podaniem zestawu gotowych cech przynależnych kobiecie (wyjątkowej, jak się wydaje, bo księżniczka sama w sobie jest niezwykła). Nie ma miejsca na dialog, narracja staje się raczej spisem niezbywalnych atrybutów i pewnym ideałem, dla dziewczynki, której kiedyś przyjdzie szukać własnej drogi.

Tylko czy oczekujemy takiego kreaowania wizerunku pod dyktando ideału? Czy chcemy podsunąć naszym córkom obraz dość cukierkowy i tendencyjny? I w dodatku - co jest największym moim zarzutem - szalenie stereotypowy.


Podoba mi się w "Narodzinach księżniczki" silny przekaz dotyczący wyjątkowości każdego dziecka, które przychodzi na świat, w tym przypadku - adresowany do dziewczynki. Na jej "przybycie" wszyscy czekają, podobnie jak i jej pokój, który ma  być miły i przytulny - według wizji ilustratorki - koniecznie w słodkiej tonacji (na szczęście obecne są w nim różne atrybuty i zabawki).

Każda dziewczynka - księżniczka, przychodząc na świat otrzymuje dary. Nie mają one jednak wiele wspólnego z materialnymi prezentami. Darem jest świat, którym możemy się cieszyć. I sama księżniczka jest darem - dla innych rzecz jasna. 
Niebiańskie księżniczki, które zgodnie z logiką, muszą być spokrewnione z dziewczynką-księżniczką, adresatką opowieści przynoszą kolejne ważne przesłania. Mają przypominać o czymś, co posiada każda z nas, a być może o tym zapomniała. Każda z niebiańskich księżniczek, pochodzących z różnych kręgów kulturowych (sugerują to imiona, ich historia i wizerunek na ilustracjach), symbolizuje inną wartość, wspólnie budując pewien obraz kobiecości, niezależny od szerokości geograficznej.

Pierwsza z niebiańskich księżniczek, przywołując obecne w baśniach  schematy (wróżki składające życzenia), wypowiada pierwsze błogosławieństwo: "Bądź piękna!", poetycko przypominając o związku kobiecości z słońcem, księżycem i gwiazdami. 

Kolejne niebiańskie księżniczki przynoszą błogosławieństwa dotyczące zdrowia, wytrwałości, dobroci, radości, cierpliwości, prawdomówności i wdzięku. Za każdym razem w niezwykle poetycki i pełen metafor sposób podkreślają związek kobiecości z naturą i wszystkimi stworzeniami. 

Uderzające jest to utrwalanie schematycznego podziału przypisującego kobiecości związek z naturą. Dodatkowo wszystkie błogosławieństwa, zawsze niezwykłe, poetyckie, wnoszące delikatność, ulotność i efemeryczność, osadzają kobiecość jako cechę, którą definiuje się w stosunku do innych.

Dziewczynka - księżniczka ma pamiętać wedle tego ideału o byciu uśmiechniętą (bo jej uśmiech to dar dla ludzi), o dbaniu o wszystkie żywe istoty (dar dobroci), byciu cierpliwą, prawdomówną (bo słowa prawdy, podobne do róż, rozkwitają w sercach słuchających)...

Piękna to wizja, ale jakże uciążliwa! Mam wrażenie, że "Narodziny księżniczki" powstałe z zamiarem przypominania dziewczynkom i kobietom o zdawałoby się immanentnych cechach kobiecości, stają się pancerzem ról, straszliwym w swej słodkiej stereotypowości. Podkreślają to ilustracje Karin Szegedi, które budują delikatny urok, zjawiskowość, wdzięczność, efemeryczny urok niebiańskich księżniczek. Niestety, zabrakło w nich momentami umiaru i prostoty, bo kolażowe, czasem przeładowane ilustracje balansują na granicy kiczu (dużo lepszą książką pod względem estetycznym jest "Lenka" Karin Szegedi).

"Narodziny księżniczki" węgierskich autorek jest to książka pomyślana jako prezent dla hipotetycznej dziewczynki. Cenne w nim jest silne podkreślanie wyjątkowości adresatki tej pozycji i bijący z niej optymizm.

Ja jednak zadaję sobie pytanie czy istnieje jedyna słuszna formuła na definiowanie kobiecości przez relacje z innymi i zakładany efemeryczny urok każdej z nas, co wyraźnie sugeruje książka w warstwie narracyjnej i tej obrazowej. Nie wykluczam, że "Narodziny księżniczki" znajdą swoje entuzjastki, a nawet entuzjastów. Żal mi jednak, że pozbawiono kobiecości siły i dzikości (która nomen omen związana jest z naturą). Odmówiono prawa "księżniczkom" do wyboru drogi pośród różnych możliwości. I zamiast pytań, dialogu i otwartości na to, czym może być kobiecość mamy zestaw jedynych słusznych w swym uroku odpowiedzi.

"Narodziny księżniczki" Ildikó Boldizsár, il. Katalin Szegedi. Wydawnictwo Namas, 2010.


1 komentarz:

poza rozkładem pisze...

Komentarz 3,5-latki po lekturze "Narodzin księżniczki"

Księżniczka MUSI być ładna. I "księć" też MUSI być ładny.

A 5,5-latek trzeźwo dodał:

To nie może być prawda. Nie można się cały czas uśmiechać....