1 lutego 2011

W oparach absurdu - ciąg dalszy

"Zając" Doroty Gellner był książką nominowaną  przez jury literackie w konkursie IBBY Książka Roku 2010. Jedną z podkreślanych wartości tych historyjek, drukowanych pierwotnie w "Świerszczyku", jest rzadko spotykane w literaturze dziecięcej absurdalne poczucie humoru, często oparte na grze słów i opacznie rozumianych szablonach językowych.






"Zając" to zbiór piętnastu historyjek zilustrowanych przez Piotra  Rychla, operującego mocną, lekko groteskową i karykaturalną kreską. Mojemu dziecku przypadły do gustu zwariowane, operujące przejaskrawieniem ilustracje, nie zawsze jednak bawiła go historyjka, w której najczęściej tytułowy Zając spotyka nader poważne i ustatkowane Dziecko. To ono reprezentuje świat rozsądku i życiowych zasad, podczas gdy Zając - wszystko odwraca do góry nogami, na drugą stronę i myśli często "na wspak". Oprócz nich pojawia się także figura Narzeczonej Zająca, stając się realizacją wszelkich negatywnych klisz i schematów o tym, jak może wyglądać i zachowywać się uciążliwa partnerka. Zdaję sobie sprawę, że wszystko wzięte jest w nawias dowcipu, wszelkie przejaskrawienia służą budowaniu absurdalnego humoru, lecz nie podoba mi się pojawiające się w twórczości Doroty Gellner takie stereotypowe ujmowanie postaci "kobiecych". Może jestem nieczuła na tego typu humor?





 Tytułowy Zając, próbując sobie poradzić w rozmaitych "życiowych sytuacjach", odwraca do góry nogami zdroworozsądkowe myślenie i posługiwanie się językiem, często doprowadzając tym  do szału prostolinijne dziecko. W swoim rozbrykaniu życiowo-językowym pokazuje, że ze wszystkiego można się śmiać, tylko niekoniecznie to absurdalne potraktowanie rzeczywistości musi wzbudzać śmiech także u innych.




Karykaturalne, przerysowane ilustracje Piotra Rychla podkreślają lekko głupkowate zachowanie i fanfaronadę Zająca, jednak nie otwierają jakiś nowych obszarów i przestrzeni do interpretacji tekstu. Współtowarzyszą wygłupom wielbiciela marchewki, kreując go na osobliwego, zwierzęcego klowna, którego celem jest "wpuszczenie w maliny" swoich współtowarzyszy. Biorąc pod uwagę, że dzieci lubią dorosłych "robić w bambuko", figura Zająca może przypaść im do gustu. Pocieszające jest to, że równie szeroko mogą uśmiechać się dorośli - jeśli potrafią wygrać z dzieckiem w konkursie na bardziej absurdalne potraktowanie rzeczywistości...




"Zając" Dorota Gellner, il.Piotr Rychel. Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2010.

Brak komentarzy: